Miał iść drogą Mbappe i Haalanda, szybko dostał łatkę flopa. Teraz znów strzela jak najęty. "To jego czas"
To jeden z najdroższych transferów w historii włoskiej Serie A. Jakiś czas temu mówiło się, że może pójść w ślady Mbappe i Haalanda, jednak szybko został sprowadzony na ziemię. Teraz sytuacja znacząco się zmieniła. Forma Dusana Vlahovicia pozwala Juventusowi marzyć o Scudetto.
Ubiegłego lata sporo mówiło się na temat tego, że Juventus nie jest zadowolony z postawy Dusana Vlahovicia i myśli nad jego sprzedażą. Do napastnika bardzo szybko przylgnęła łatka wpadki transferowej. Wystarczyła jednak lepsza runda, aby 23-latek osiągnął statystyki na poziomie legend włoskiej piłki.
Zawiedzione oczekiwania
Juventus kupił Dusana Vlahovicia pod koniec stycznia 2022 roku za 83,5 miliona euro z Fiorentiny. To szósty najdroższy transfer w historii Serie A i drugi najdroższy wewnątrz ligi. Inwestując tak wyraźną jak na włoskie realia kwotę, można było oczekiwać strzelania 20 goli na sezon, osiągnięcia statusu jednej z największych gwiazd calcio, a także realnego wkładu w zdobywanie tytułów. Pod tym kątem serbski napastnik się nie sprawdził, fani “Bianconerich” mogli wymagać od niego zdecydowanie więcej. Szczególnie patrząc na otoczkę wokół transferu, jak i wcześniejszą postawę Vlahovicia na boisku. Sporo fanów “Starej Damy” liczyło na to, że młody Serb będzie osiągał w lidze podobne liczby do Cristiano Ronaldo i w kluczowych meczach w większym stopniu od Portugalczyka weźmie odpowiedzialność za drużynę.
Szczególnie, że jego przejście do Turynu mogło zaskakiwać. W chwili, kiedy jako nieco ponad 20-latek strzelił 40 bramek i zaliczył sześć asyst w 52 meczach we Fiorentinie (tak wyborną formę złapał od grudnia 2020 roku), mało kto uważał, że realne jest jego pozostanie we Włoszech. Serba wymieniano w jednym rzędzie z Kylianem Mbappe i Erlingiem Haalandem, mówiło się także o zainteresowaniu takich klubów, jak Arsenal, Barcelona i Manchester City. Jednocześnie “Bianconeri” mieli sporo problemów sportowych i finansowych. Zdaniem mediów “Juve” miało coraz bardziej zaciskać pasa, mówiło się o dużej wyprzedaży, nieoczekiwanie jednak kapitał klubu został zwiększony przez spadkobiercę rodziny Agnellih, Johna Elkanna, co pozwoliło sfinalizować kosztowną transakcję.
Po transferze Vlahović w rundzie wiosennej sezonu 2021/22 strzelił siedem bramek. Jego forma w porównaniu do występów we Fiorentinie nieco spadła, ale można było to tłumaczyć zmianą stylu gry drużyny i potrzebą aklimatyzacji. Prawdziwa krytyka pojawiła się kilka miesięcy później. Drugi sezon Serba w Juventusie pozostawiał wiele do życzenia. Wtedy zaliczył niechlubną serię 15 meczów ligowych bez gola, a w wielu spotkaniach lepiej oceniano Arkadiusza Milika. Cały sezon 2022/23 Vlahović skończył z dziesięcioma bramkami na koncie, co można uznać za wielkie rozczarowanie. Biorąc pod uwagę kwotę, jaką klub przeznaczył na serbskiego napastnika, mógł on być uznawany za wielką wpadkę transferową.
Czemu było tak źle? Po części jego problemy można wytłumaczyć kłopotami ze zdrowiem, przez które opuścił 12 kolejek ligowych, a także kiepską formą całego Juventusu. Spora część kibiców i mediów straciła jednak cierpliwość. Mówiło się o sprzedaży Serba, w grę miała wchodzić wymiana z Chelsea na Romelu Lukaku. Żaden transfer się jednak nie ziścił, ponieważ “Stara Dama” zażądała 80 milionów euro. Ważny okazał się także głos samego Vlahovicia, który podkreślał, że chce zostać w Juventusie.
Powrót do formy
Został i sporo na tym zyskał. Po tym, jak pokazał sporo determinacji, aby dalej grać w “Juve”, fani okazali mu szacunek i wierzyli w jego powrót do formy. Vlahović zaliczył świetny początek sezonu. W pierwszych czterech kolejkach strzelił cztery gole i dorzucił do tego jedną asystę. Później, mimo że napastnika powinno rozliczać się głównie z bramek, których w kolejnych spotkaniach zdobywał mało, nie można powiedzieć, że był słabo dysponowany w meczach. Robił na boisku to, czego nauczył się we Fiorentinie, a uwypuklił pod okiem Maxa Allegriego. Chodzi o aktywność w rozgrywaniu piłki i pracę w defensywie. W zdecydowanej większości meczów w tym sezonie Vlahovicia można oceniać pozytywnie. Prawdziwe przełamanie nastąpiło jednak pod koniec roku. Wszystko zaczęło się od gola w starciu z Frosinone 23 grudnia. Od tego dnia, licząc to trafienie, zdobył w Serie A sześć goli (i jedną asystę) w pięciu meczach. Takiej serii nie miał od lat. Dziś jest najskuteczniejszym strzelcem ligi w 2024 roku.
- Teraz wydaje się, że nadchodzi jego czas w Juventusie. Z pewnością potrzeba jeszcze wiele meczów, w których strzela gole, aby stwierdzić, że wrócił na dobre do swojej najlepszej formy. W ostatnich tygodniach jest nie do powstrzymania. Mimo tego, że w zeszłym sezonie miał problemy ze zdrowiem i cały Juventus przez zdecydowaną większość jego pobytu wyglądał źle, łącznie strzelił 34 gole i zaliczył osiem asyst w 84 występach, wielokrotnie zapewniał "Bianconerim" zwycięstwo. Warto było go kupić - mówi w rozmowie z nami Simone Dinoi z portalu TuttoMercatoWEB.
W całym obecnym sezonie Vlahović ma 11 ligowych goli. W klasyfikacji strzelców przegrywa wyłącznie z Lautaro Martinezem (18 trafień).
- Problemy fizyczne miały ogromny wpływ na to, że Vlahović miał trudności z tym, aby w barwach Juventusu osiągnąć swoją najwyższą formę. Teraz przeżywa lepszy okres również dlatego, że w ostatnim czasie sposób gry Juventusu uległ zmianie. W ostatnich meczach podopieczni Massimiliano Allegriego grają dużo bardziej ofensywnie. Dusan znacznie częściej dochodzi do sytuacji bramkowych, co przekłada się na jego lepszy dorobek strzelecki - dodaje Dinoi.
Jakość Vlahovicia dała sobie znać w dwóch niedawnych meczach. 30 grudnia przeciwko Romie był na boisku niemal wszędzie, wyróżniał się aktywnością, do tego zaliczył efektowną asystę. Pokazał, na czym polega świetny występ nowocześnie grającego napastnika. Z kolei przeciwko Salernitanie kilka dni później do końca szukał szans na zdobycie bramki i ostatecznie dopiął swego. Po tym, jak w doliczonym czasie gry dał Juventusowi cenne zwycięstwo w meczu, w którym ewidentnie nie szło, podbiegł pod trybunę kibiców bez koszulki, a fani mogli dostrzec w jego postawie dobrze znaną w Turynie maksymę “Fino alla Fine” (tłum. “do końca”).
Lepszy niż Del Piero
Oceniając Dusana Vlahovicia warto pamiętać, że jest to nadal bardzo młody piłkarz. Jeszcze nie skończył 24 lat, a już strzelił łącznie 72 gole i zaliczył 12 asyst w Serie A. Serb ma więc 84 punkty w klasyfikacji kanadyjskiej, co pozwala mu konkurować z legendami włoskiej piłki. Alessandro Del Piero zgromadził na tym etapie kariery cztery punkty mniej. Wynik Vlahovicia to rzadko spotykane zjawisko we włoskich realiach. To liga, w której piłkarze później niż w pozostałych miejscach zaczynają regularnie grać na najwyższym poziomie rozgrywkowym. A Serb debiutował w Serie A u Stefano Pioliego mając 18 lat. Aktualnie młodzi zawodnicy dostają więcej szans niż w przeszłości, jednakże nie ma ich tak wielu, jak w innych krajach. Dodajmy, że Vlahović w wieku 23 lat osiągnął nieco gorsze, aczkolwiek zbliżone liczby do Francesco Tottiego i Alberto Gilardino na początku swoich karier.
- Mało który piłkarz we Włoszech osiąga takie liczby jak Dusan Vlahović w tak młodym wieku. Jestem pewien tego, że wraz z każdym rokiem jego dorobek będzie zwiększany i wkrótce będzie rozpatrywany w kontekście jednego z najlepszych napastników na świecie - podsumowuje Dinoi.
Misja Scudetto
Dusan Vlahović przyznał, że dopiero w tym sezonie zdrowie pozwala mu być sobą na boisku. Przekłada się to na średnią zdobywanych bramek na mecz. Przez pierwsze półtora sezonu strzelał on średnio 0,4 gola na spotkanie - teraz 0,57 (w najlepszym okresie kariery w barwach Fiorentiny miał 0,76). W sezonie 2022/23 współczynnik jego goli oczekiwanych wynosił 10,8, był to wynik znacząco niższy niż w dwóch poprzednich sezonach (18,2 i 18,6). Teraz, chwilę po półmetku rozgrywek, wskaźnik ten wynosi 9,3. Łączy się to ze zmianą sposobu gry Juventusu. Widać to w ofensywnych statystykach zespołu, “Bianconeri” w pięciu ostatnich meczach zdobyli 18 bramek. A Vlahović to typ napastnika, który dobrze czuje się w ofensywnie grającej drużynie. Widząc rozwój Juventusu, można spodziewać się znakomitej drugiej części sezonu w wykonaniu Serba. Pomóc powinien mu fakt, że w tym momencie druga linia “Juve” wygląda najlepiej od kilku lat i można odnieść wrażenie, że cała drużyna po prostu tryska dobrą energią.
Co więcej, Serb ostatnio coraz głośniej mówi o sukcesie z zespołem i zwraca uwagę na fakt, że trener Massimiliano Allegri pomógł mu rozwinąć się mentalnie. Kiedy zawodnik Juventusu został zapytany przez La Gazzettę dello Sport o Scudetto stwierdził, że wymaga tego koszulka “Bianconerich”. Śledząc wiele wypowiedzi piłkarza, można stwierdzić, że Vlahović jest człowiekiem o bardzo dużej pewności siebie. Wielokrotnie porównywano go do Zlatana Ibrahimovicia. Niedawno w jednym z wywiadów oznajmił, że wkrótce spróbuje strzelić tyle samo goli, co Erling Haaland. Czy będzie mu dane rywalizować z Norwegiem w Premier League? Jego kontrakt w Turynie obowiązuje do 2026 roku. Ostatnio dał jednak do zrozumienia, że chce zostać w zespole “Bianconerich” i rozmawia z dyrektorem sportowym Cristiano Giuntolim na temat przedłużenia umowy. I to jest dla klubu świetna wiadomość.