Kulisy odważnego transferu Cracovii. Konoplanka miał jeszcze jedną ofertę z Ekstraklasy. "Na ostatnią chwilę"

Kulisy odważnego transferu Cracovii. Konoplanka miał jeszcze jedną ofertę z Ekstraklasy. "Na ostatnią chwilę"
Cracovia
Dlaczego Jewhen Konoplanka opuścił Ukrainę? Ile będzie zarabiał w Cracovii? I co go łączy z Kubą Błaszczykowskim? Zdradzamy okoliczności największego transferowego hitu w historii "Pasów".
Na początek obalmy pierwszy mit: Konoplanka nie ucieka z Szachtara Donieck w obawie przed rosyjską inwazją. Choć mogło to przyspieszyć jego decyzję o odejściu, to przede wszystkim 32-latek chciał po prostu grać w piłkę. W Szachtarze było to niemożliwe. Po licznych kontuzjach trener Roberto De Zerbi przestał już w ogóle go wystawiać, nie włączył go też do kadry na zgrupowanie przed rundą wiosenną. Do końca kontraktu zostało mu pół roku. Szachtar nie miał zamiaru go przedłużać, jednocześnie chętnie pozbył się obowiązku opłacenia kilku ostatnich pensji kosztownego zawodnika. Jego roczna pensja oficjalnie wynosiła 2,3 mln euro.
Dalsza część tekstu pod wideo

Austria, Turcja, Polska

Zimą agenci Konoplanki ruszyli więc na poszukiwanie nowego klubu. A jest ich kilku i każdy działał w innym miejscu. Jeden z nich rozmawiał z pewnym polskim klubem, ale klub ten ociągał się z decyzją. Drugi prowadził negocjacje z austriackim LASK Linz. Piłkarz od początku był zainteresowany, bo LASK będzie grał na wiosnę w europejskich pucharach - wygrał swoją grupę Ligi Konferencji, co dało mu automatyczny awans do 1/8 finału. Poszło jednak o pieniądze. Konoplanka był gotów zejść ponad trzykrotnie z zarobków, do poziomu 700 tys. euro rocznie, ale jego agenci oczekiwali za dużych kwot za podpis i dodatkowych bonusów. Austriacy też długo się zastanawiali, ale ostatecznie odpuścili.
Wtedy Ukrainiec został na lodzie. W poniedziałek 7 lutego zamknęło się okno w Austrii. Dzień później w Turcji, skąd też miał propozycje, ale nie z klubów walczących o europejskie puchary. I wtedy pojawiła się propozycja z Cracovii, którą załatwił jeszcze inny, trzeci agent. Oferta finansowa Pasów satysfakcjonowała 86-krotnego reprezentanta Ukrainy. Przez pół roku ma otrzymywać pensję w wysokości ok. 13-17 tys. euro miesięcznie. To znacznie mniej od najlepiej zarabiających piłkarzy Ekstraklasy.
- W ostatni weekend "Kono" rozmawiał z trenerem Zielińskim i obaj przypadli sobie do gustu. Na ostatnią chwilę propozycję dostała jeszcze Wisła Kraków, ale nie szukali zawodnika o takim profilu - mówi użytkownik Twittera pod pseudonimem BuckarooBanzai, którego ukraińskie kontakty pomogły w przeprowadzeniu transferu.

Duża szansa, duże ryzyko

Chodziło więc o Wisłę, a nie o Legię, bo w wywiadzie na antenie Canal+ Ukrainiec pomylił się i połączył oba te kluby tworząc "Legię Kraków". Ostatecznie trafił na drugą stronę Błoń. Cracovia przekonała go ambitnym projektem, ale sama sporo ryzykuje. Konoplanka może okazać się przypadkiem podobnym do Eduardo w Legii albo Miroslava Stocha w Zagłębiu - piłkarzy o dużych umiejętnościach, sukcesach i imponujących CV, ale niestety już bez zdrowia.
- Dla mnie to podobny przypadek do Kuby Błaszczykowskiego. Konoplanka zawsze bazował głównie na szybkości. Podania i technika to u niego sprawa drugorzędowa. Liczył się "gaz". I tak jak wielu graczy o tym profilu, tak Kuba i Jewhen "rozsypują się" na koniec kariery. "Kono" do Cracovii przychodzi zdrowy, liczy też na pomoc tamtejszych, dobrych fizjoterapeutów, ale boję się, że szybciej trafi na rehabilitację niż do bramki - ostrzega "BuckarooBanzai".
Jeśli jednak będzie zdrowy, może być gwiazdą Ekstraklasy. Idzie tu z zamiarem odbudowania się i powrotu na wyższy poziom - do europejskich pucharów, a może nawet do reprezentacji Ukrainy. W końcu jego rówieśnik, Andrij Jarmołenko, z którym przez lata królowali na skrzydłach kadry, nadal regularnie w niej występuje. Młodsi konkurenci potencjałem nie dorównują Konoplance. Potrzebuje tylko pełnego zaufania trenera Zielińskiego, zdrowia i regularnej gry. Tylko albo aż.

Przeczytaj również