Jednowymiarowe PSG na drodze do kolejnej klęski? "Jego pomysł na grę nie ma przyszłości"
Paris Saint-Germain latem zmieniło swoją politykę transferową, chcąc rozpocząć nowy projekt z Luisem Enrique u steru. Posprzątało kadrę, dokonało transferów za prawie 420 milionów euro, ale regularnie oglądając poczynania tej drużyny, można odnieść wrażenie, że zmieniło się niewiele. Może tyle, że "nowe PSG" ma być budowane w oparciu o Kyliana Mbappe oraz młodych perspektywicznych piłkarzy. Tylko to chyba jedyny pomysł na sukces tej drużyny...
Zacznijmy od tego, co wydarzyło się latem. Sam kształt i pomysł nowej polityki nie wydaje się zły. PSG odeszło od bycia drużyną opartą o same gwiazdy, często już syte. W Paryżu po latach doświadczania różnego rodzaju klęsk, szczególnie na poziomie międzynarodowym, postanowiono wreszcie zbudować zespół. Nie zlepek gwiazd, tylko zespół. Odeszli Neymar, Messi, Marco Verratti, wcześniej m.in. Mauro Icardi. Pozbyto się będących na wysokich kontraktach Georginio Wijnalduma, Leandro Paredesa czy Juliana Draxlera. Zresztą sprzedaż Neymara za 90 mln euro do Al-Hilal czy Verattiego do Al-Arabi SC za 45 mln euro można uznać za dobre posunięcia, bo PSG od lat miało problem ze sprzedawaniem piłkarzy, a wyżej wymieniona dwójka dawała już klubowi z Paryża bardzo mało. Właściwie ostatnie lata tych zawodników w stolicy Francji to głównie kontuzje.
Postanowiono zbudować zespół w oparciu o piłkarzy głodnych z trenerem, który coś osiągnął, bo tak trzeba nazwać Luisa Enrique (Liga Mistrzów, superpuchar Europy, dwa razy mistrzostwo Hiszpanii, trzy puchary Hiszpanii czy Klubowe Mistrzostwa Świata). Przyszli naprawdę ciekawi zawodnicy, jak Randal Kolo Muani, Ousmane Dembele, Milan Skriniar i Lucas Hernandez oraz wschodzący piłkarze: Kang-in Lee (22 lata), Bradley Barcola (20 lat) czy Manuel Ugarte i Goncalo Ramos (obaj 22 lata). Można to uznać za rewolucję kadrową, a większość transferów za bardzo ciekawych i przemyślanych. Nie na zasadzie - żeby było głośno, a potem się zobaczy.
Obraz kontra wyniki
Każdy mający choć małe pojęcie o lidze francuskiej wie, że przepaść pomiędzy PSG a resztą stawki jest kolosalna. Nie ma drugiej takiej ligi w Europie, gdzie różnica pomiędzy jednym zespołem a pozostałymi jest tak ogromna. Nawet w Niemczech - aboslutny dominator w postaci Bayernu - ma konkurencję na wyższym poziomie. Klub z Bawarii jest jednak oparty na solidnych fundamentach i dlatego potrafi zdominować ligę, a PSG zdarzało się przegrywać w ostatnich latach mistrzostwa z Lille czy Monaco. Choć i Bayernowi w zeszłym sezonie rękawice rzuciła Borussia, a teraz mistrzostwo chce odebrać fantastyczny Bayer Leverkusen.
Dlatego same wyniki, patrząc na początek pracy Lucho, można uznać za satysfakcjonujące. W końcu dokonuje przebudowy drużyny, a przy okazji jest liderem tabeli ligi francuskiej z przewagą pięciu punktów nad rewelacyjną Niceą. Zaś w Lidze Mistrzów udało się wyjść z grupy śmierci z Milanem, Borussią oraz Newcastle. Na 23 mecze za kadencji Enrique PSG wygrało 14, sześć zremisowało, a przegrało tylko trzy razy - z Niceą, Newcastle i Milanem. Średnia punktów 2,09 na mecz przy przebudowywaniu zespołu też jest całkiem niezła, ale...
Jednak ci obserwujący PSG od lat widzą, że te wyniki przykrywają to, jak naprawdę wygląda gra PSG pod wodzą Luisa Enrique. Pierwsze głosy o tym, że to chyba nie do końca miało tak wyglądać, pojawiły się w meczu rewanżowym z Borussią Dortmund. Kiedy w ostatnich minutach okazało się, że remis starczy paryżanom do wyjścia z grupy, to Achraf Hakimi zaczął gestykulować, żeby zwolnić tempo i szanować remis, gdzie Kylian Mbappe chciał grać o pełną pulę, bo wygrana w tamtym meczu dałaby paryżanom pierwsze miejsce w grupie i w teorii łatwiejsze losowanie w Lidze Mistrzów.
Wcześniej także był sygnał, kiedy PSG przegrał w kompromitujący sposób na wyjeździe 1:4 z Newcastle. Anglicy wypunktowali PSG grające wówczas wolno i przewidywalnie, czyli tak, jak zwykle.
Ekipa PSG pod wodzą Lucho jest zbudowana wokół Kyliana Mbappe. Taki był pomysł i można go zrozumieć. Wcześniej były tarcia o to, kto ma wykonywać karne, kto komu podaje, a komu nie, kto jest największą gwiazdą drużyny. Przecież finał ostatniego mundialu rozstrzygnął się między Messim a Mbappe, czyli dwójką grającą wówczas w PSG. Na logikę z takim potencjałem to PSG powinno co roku być w półfinale LM, a nie jest.
Teraz Mbappe jest sam, bo tak chciał. Enrique w porozumieniu z 25-letnim Francuzem przesunął go na środek ataku, mówiąc, że "to wydobędzie z niego jeszcze większa jakość". Sam Kylian nie był do tego przez lata przekonany, ale teraz to zaakceptował.
- Kylian gra tam, gdzie decyduje. Ma pełną swobodę gry w środku, bardziej na boku. Jeśli będzie dalej na zewnątrz, od nas zależy zrównoważenie naszych pozycji. Różnica polega na tym, kto podąży za Kylianem - mówił po meczu z Metz, Enrique, nieco sugerując, że brakuje innych piłkarzy biorących odpowiedzialność.
Jednak pijąc do śródtytułu, to PSG jest drużyną jednowymiarową. Jeśli nie błyśnie Kylian, to cała reszta gaśnie i szuka kapitana reprezentacji Francji. Gra PSG jest dość nudna, przewidywalna i oparta na szeregu podań oraz utrzymywaniu się przy piłce, które nic nie daje. Taka stara tiki-taka, która dzisiaj nie ma racji bytu w europejskim futbolu. Nabijanie posiadania dla posiadania.
Coraz więcej meczów jest po prostu przepychanych, a ostatnio się to nasiliło. W meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Newcastle a PSG zawiodła skuteczność, a na końcu i tak paryżan błędną decyzją uratował Szymon Marciniak, dyktując rzut karny na wagę remisu. Gola strzelił oczywiście niezawodny Mbappe, który w tym sezonie w 22 meczach zdobył 21 bramek. Strach pomyśleć, gdzie by było PSG bez niego, a przecież mówimy jednak o zespole naszpikowanym jakością, której Lucho nie potrafi do tej pory obudzić. Z Borussią (1:1) także brakowało skuteczności, ale "wózek" coraz częściej ciągnie 17-letni Warren Zaïre-Emery, który obok Mbappe zaczyna być liderem tej drużyny i potrafi przyspieszyć grę.
Może się podobać transformacja PSG w klub stawiający na młodych, perspektywicznych piłkarzy. Także Francuzów, bo regularnie w pierwszym składzie jest czterech-pięciu, albo nawet sześciu zawodników z Francji. To buduje tożsamość drużyny, jednak styl grania paryżan jest nudny i do bólu przewidywalny.
Cała drużyna patrzy, co zrobi Kylian. Środowy mecz z PSG i jego pierwsza połowa była dobitnym tego przykładem. Paryżanie u siebie w pierwszej połowie mieli 80 proc. posiadania piłki i stworzyli jedną okazję po wrzutce i chaosie w polu karnym. Coraz więcej meczów wygląda podobnie. W tym czasie mogli przegrywać, bo jedna kontra Metz skończyła się strzałem Danilo w słupek własnej bramki. W drugiej połowie już "poszło", ale znowu musiał pomóc Mbappe, który strzelił dwa gole, a kluczowa bramka na 3:1 padła po fatalnym błędzie defensywy rywali.
Swoją drogą, 20 grudnia 2023 roku i tak przejdzie do historii, bo pierwszy raz na boisku razem znaleźli się bracia Mbappe. 16-letni Ethan (urodzony 29.12.2006 r.) zadebiutował w meczu z Metz i wydarzyło się to akurat w 25. urodziny Kyliana.
Przeciętna obrona
Zespoły Luisa Enrique słynęły z problemów w defensywie. Widzieliśmy to na mistrzostwach Europy czy mundialu w reprezentacji Hiszpanii. Teraz wygląda to podobnie. PSG jest bardzo łatwo zaskoczyć, dużo błędów popełnia Gianluigi Donnarumma. Wysoko grająca obrona ma problemy z powrotami, szczególnie przy wolnym Skriniarze, który do tej pory jest sporym rozczarowaniem, bo popełnia szereg prostych błędów. Widząc mnogość tych błędów trudno nie odnieść wrażenia, że na dalszym etapie sezonu lepsze drużyny niż Metz czy nawet Lille, będą potrafiły ugrać sukces w meczu z faworyzowanym PSG.
W 23 meczach pod wodzą Lucho PSG straciło 22 gole i przynajmniej połowy z nich można było uniknąć. A to zaśpią w polu karnym, a to przegrają pojedynek jeden na jeden, a to zostaną zaskoczeni po stałym fragmencie, a to Donnarumma się nie popisze. Przy tak jednowymiarowej drużynie, bazującej tylko na błysku indywidualnym Mbappe czy wyjątkowo któregoś z kolegów, nie da się liczyć na sukces w postaci wygranej w Lidze Mistrzów. Oczywiście Lucho ma jeszcze czas, buduje młodych piłkarzy jak Kang-in Lee czy Bradley Barcola, a przede wszystkim wychowanka Zaire-Emery'ego.
Widać, że ta drużyna ma potencjał, ale nie ma też wariantów rozwiązania gry w ataku. Bazuje na pojedyńczych zrywach i przyspieszeniu. Potrafi tylko wymieniać szereg podań, nie potrafi odpowiednio reagować przy stracie, zakładać pressingu, są problemy z fazami przejściowymi. W defensywie jest sporo dziur i to jest główny problem, który powinien rozwiązać Enrique, jednak ten zdaje się tego nie zauważać albo udawać, że nie widzi.
PSG się głównie męczy. Podobnie było w przedostatnim spotkaniu ligowym z Lille, gdzie u siebie PSG dominowało do przerwy, potem oddało pole rywalowi i liczyło, że uda się dowieźć trzy punkty. Nie udało się, ale w lidze taka strata to dla PSG żaden problem, bo inni także nie są bezbłędni.
Co dalej?
Dziś projekt PSG jest ciekawy. Inny niż przed laty. Patrzy się na tę drużynę z ciekawością, ale ze względu na nowych piłkarzy, a nie na styl gry. Ciężko powiedzieć, czy drużyna Luisa Enrique coś ugra w tym sezonie poza krajowym podwórkiem. Szanse na to są jednak niewielkie, bo na dzisiaj jednym tchem można wymienić kilka innych ekip, które mają już gotowe drużyny, a nie opierają się na błysku Mbappe i pasywnym posiadaniu piłki, które nic nie daje. Jego pomysł na grę wydaje się nie mieć przyszłości w dzisiejszym futbolu.
Obok Kyliana ciężar odpowiedzialności zaczyna brać wspomniany Warren Zaïre-Emery, bo to on w meczu z Borussią strzelił kluczowego gola na wagę - jak się później okazało - awansu. Ciekawy jest Kang-in Lee, widać potencjał u Barcoli, chociaż dalej ma on problemy z decyzyjnością w ostatniej strefie. Są to jednak młodzi i ciekawi piłkarze, którzy niedługo wejdą na światowy top. Jednak praca Enrique nie napawa optymizmem, bo nie widać poprawy w stylu gry. Łatwo jest PSG złapać i wydaje się, że nic się w tej sferze nie zmieni.
Jak będzie wiosną? Pewnie jak zwykle, czyli mistrzostwo Francji i odpadnięcie z Ligi Mistrzów. Może nie na 1/8, choć już tam czeka rewelacja LM, czyli Real Sociedad. Dla całej drużyny jednak będzie to nowe doświadczenie, z wyjątkiem Kyliana. Szejkowie katarscy zarządzający PSG muszą zrobić wszystko, żeby zatrzymać swojego lidera, bo bez tego ten projekt może się posypać, a to źle świadczy o pracy trenera, który ma do dyspozycji wielu jakościowych piłkarzy. PSG i Lucho muszą jeszcze trochę posprzątać, bo gracze typu Carlos Soler czy niedawno pozyskany Marco Asensio są bezużyteczni, wręcz hobbyplayerzy, ale jednak od PSG już dzisiaj powinno się wymagać więcej. Jest to takie granie dla grania, raz wygrasz, raz zremisujesz, raz przegrasz, a jeśli myślisz o dużych celach, a o takich się w Paryżu myśli, to potrzeba większej wielowariantowości w graniu oraz większej odpowiedzialności ze strony piłkarzy na branie ciężaru gry na siebie i przede wszystkim myśleniu o defensywie, a nie tylko o graniu do przodu.