Fantastyczna piątka, która zasługuje na Premier League. Ich drużyny spadają, oni powinni się utrzymać
Najlepsi piłkarze drużyn spadających z Premier League powinni bez problemu znaleźć angaż w elicie. Takich graczy znajdziemy we wszystkich ekipach wracających do Championship - Fulham, West Bromie oraz Sheffield. Warto zapamiętać przynajmniej pięć nazwisk.
Do wyprzedaży spadkowiczów zmusi choćby ogromna różnica w finansowaniu zespołów z Championship i Premier League. Po tym sezonie inaczej nie będzie, a włodarze Fulham, West Bromu oraz Sheffield United staną przed koniecznością rozważenia potencjalnych ofert za najbardziej wyróżniających się zawodników. Spośród wszystkich piłkarzy trzech zdegradowanych klubów wybraliśmy pięciu, którzy na papierze mają największe szanse na pozostanie w elicie.
1. Matheus Pereira (West Bromwich Albion)
Brazylijczyk to najbardziej oczywisty wybór. Wydatnie pomógł ekipie West Bromu w awansie i nie obniżył lotów na szczeblu Premier League. Jest zdecydowanie najlepszym piłkarzem “The Baggies”. Jego dorobek 11 bramek oraz sześciu asyst zasługuje na spore pochwały. Na koncie ma również 57 kluczowych zagrań, co czyni go najlepszym w zespole, a nawet plasuje na 12. miejscu w całej lidze. Na próżno szukać w ekipie Sama Allardyce’a zawodnika, który w takim stopniu górowałby poziomem na tle reszty piłkarzy. Do głowy przychodzi tylko jedno nazwisko, ale do niego jeszcze przejdziemy. Zaś Pereira gra po prostu na zupełnie innym poziomie i nikt chyba nie wyobraża sobie jego powrotu do Championship.
Obok Brazylijczyka nie można przejść obojętnie. I na pewno nie zrobią tego dyrektorzy sportowi klubów Premier League, poszukujący ofensywnych wzmocnień. Media informowały choćby o zakusach Leicester. Dla nas Matheus to murowany kandydat do wyciągnięcia z West Bromu.
Więcej o Pereirze pisaliśmy pod koniec kwietnia. Historię lidera West Bromu poznasz TUTAJ.
2. Harrison Reed (Fulham)
Gra Fulham cieszy oko, to prawda. Jednak na nieszczęście podopiecznych Scotta Parkera, punkty za styl w piłce nożnej nie obowiązują. Mimo że cała środkowa formacja “The Cottagers” wyróżniała się na tle reszty zespołu, Harrison Reed jest zdecydowanie najbardziej wartościowym zawodnikiem. Były gracz Southampton pokazuje w tym sezonie pełnię możliwości, tworząc bardzo solidny duet z Andre Zambo Anguissą.
Reed to bardzo uniwersalny pomocnik, wręcz idealny “box-to-box”. Jego solidność i konsekwencja w interwencjach kapitalnie współgra z dobrym przeglądem pola oraz szybkością. Co więcej, świetnie ustawia się na boisku, a to pozwala mu znajdować się w czołówce piłkarzy Premier League, jeśli chodzi o udane odbiory piłki wślizgiem. Te aspekty sprawiają, że klub, który będzie szukał uzupełnienia drugiej linii, z pewnością pochyli się nad postacią Anglika.
3. Sam Johnstone (West Bromwich Albion)
Wracamy do hrabstwa West Midlands, gdzie w bramce West Bromu znajdziemy Sama Johnstone’a. 28-letni Anglik jest najbardziej pracowitym bramkarzem w całej Premier League. Dotychczas na jego bramkę oddano 220 celnych uderzeń, a sam golkiper obronił 155 z nich. Daje to 70,5% obronionych strzałów - kapitalny wynik. Dla porównania, Alisson wybronił w tym sezonie 73,8% strzałów, a Ederson 74,4%. A to przecież śmietanka golkiperów ligi angielskiej.
West Bromwich Albion straciło najwięcej goli w lidze, ale gdyby nie świetna dyspozycja na linii Johnstone’a, byłoby ich znacznie więcej. Wychowanek Manchesteru United wybornie gra też nogami, co jest bardzo ważne we współczesnym futbolu. Jeśli jakiś zespół będzie szukał bramkarza numer jeden za niezbyt wygórowaną cenę, nazwisko Sama Johnstone’a powinno pojawić się na liście życzeń.
4. Sander Berge (Sheffield United)
Norweg przeszedł już do historii Sheffield United. Transfer za kwotę 19 milionów funtów sprawił, że stał się najdroższym zawodnikiem “The Blades”. I trzeba przyznać, że ta niebagatelna suma zaczynała się włodarzom klubu spłacać, dopóki pechowa kontuzja mięśnia udowego nie wykluczyła Berge z gry na kilka miesięcy. Dla Sheffield był to gwóźdź do trumny, gdyż kolejne etapy sezonu konsekwentnie spędzali w strefie spadkowej, gdzie jak ugrzęźli na dobre i żegnają się z ligą.
Mierzący 195 centymetrów Norweg wydaje się być pewniakiem do zakontraktowania przez klub bijący się o wyższe cele niż powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. Posiada świetne warunki fizyczne, co przydaje się w walce o wysokie piłki w środku pola. 23-latek wszedł już na pewien poziom i wyprowadzka na zaplecze Premier League jest w jego przypadku dosyć wątpliwa. Kilka silniejszych zespołów monitoruje poczynania pomocnika, m.in. mówiło się o zainteresowaniu ze strony Arsenalu. Zmiana barw to u Berge raczej kwestia czasu.
5. Tosin Adarabioyo (Fulham)
Ekipa Fulham dryfowała w kierunku degradacji już od początku sezonu, tylko na moment opuszczając strefę spadkową. Ten stan rzeczy zmusił Scotta Parkera do szukania rozwiązań kłopotów z defensywą w zimowym oknie transferowym. Padło na Tosina Adarabioyo, który przybył na Craven Cottage z Manchesteru City.
Mimo tego, że “The Cottagers” nie udało się utrzymać w Premier League, Adarabioyo robił wszystko, co mógł, by pomóc zespołowi w pozostaniu w elicie. Druga część w wykonaniu defensywy Fulham wyglądała nieco lepiej, na co wymierny wpływ miała właśnie dyspozycja Anglika. Podczas krótkiej przygody z nową drużyną, Tosin wypracował współczynnik 71,4% wygranych pojedynków powietrznych oraz zaliczył 236 wybić piłki w sytuacji zagrożenia. To naprawdę solidny obrońca, a ma dopiero 23 lata. Szkoda marnować go na poziomie Championship.
Nadchodzi wyprzedaż?
Otwarcie okna transferowego zaplanowano na 9 czerwca. Wymienieni wyżej zawodnicy wyraźnie górowali formą nad kolegami z zespołów, czym zwiększyli swoje szanse na potencjalne pozostanie w Premier League bądź na przenosiny do innego kraju. Pozostaje nam obserwować ruch na rynku oraz śledzić rozwój piłkarzy, którzy błyszczą w swoich klubach. Nawet jeśli te zespoły spadają z hukiem z ligi. W końcu w każdej drużynie znajdzie się jakaś perełka, a piękno piłki polega na ich znajdowaniu.