"Wydaje się stworzony, by zostać wielkim piłkarzem". Real Madryt nie mógł się co do niego pomylić
16-letni Brazylijczyk Endrick wydaje się stworzony, by zostać w przyszłości wielkim piłkarzem. Transfer do Realu Madryt tylko to potwierdza.
Zaczęło się robić o nim głośno dwa lata temu, podczas kolejnych niewiarygodnych wyczynów na turniejach młodzieżowych. Na początku tego roku pisaliśmy TUTAJ, że 15-latek z Brazylii “stał się najnowszą sensacją w swoim kraju” i że to tylko kwestia czasu, kiedy “zacznie czarować na Starym Kontynencie”. Po 11 miesiącach jego kariera dostała jeszcze większego rozpędu.
W wieku 16 lat wystarczyło mu siedem meczów na poziomie seniorów, by przekonać Real Madryt do zainwestowania w niego, według różnych źródeł, od 60 do 70 milionów euro. Interes ubito podczas mundialu w Katarze. Ronaldo Nazario da Lima sugerował, by Endrick otrzymał powołanie na mistrzostwa świata, co właściwie mogło ocierać się o szaleństwo, biorąc pod uwagę fakt, że nastolatek dopiero co zadebiutował w pierwszej drużynie Palmeiras. Ale “Fenomeno” wiedział, co robi. Sam uczestniczył (wprawdzie tylko biernie) w turnieju w 1994 roku mając zaledwie 18 lat, Pele zaś był jeszcze młodszy o rok, gdy decydował o triumfie Brazylii w Szwecji w 1958 r. Mundialowe doświadczenia generacyjnych talentów są nie do przecenienia. Endrick ostatecznie został w domu, ale sława i kapitalne występy w juniorach wystarczyły, aby dla Palmeiras transakcja z nim w roli głównej okazała się historyczna. Największa od początku istnienia klubu.
Z biedy do sławy
Jego historia nie różni się zbytnio od początków innych brazylijskich fenomenów, w kraju, w którym nierówności społeczne są ogromne. Rodzina, która nie tylko nie była w stanie zapłacić za szkółkę piłkarską, często miała trudności w egzystowaniu na podstawowym poziomie. Gdy tylko więc ojciec wyczuł talent syna, poprosił kolegę o telefon z funkcją nagrywania. Filmował umiejętności dziecka na boisku szkolnym, a następnie nagrania wrzucał do sieci z nadzieją, że jakiś klub jak najszybciej go zauważy. Dla rodziny Endricka talent najmłodszego potomka stał się jedyną rzeczą, na której polegali, aby podnieść się z biedy.
W 2017 roku to właśnie Palmeiras przekonało rodzinę do przeprowadzki do Sao Paulo, ponad tysiąc kilometrów od domu. Klub znalazł ojcu pracę w centrum sportowym, a Endrick natychmiast wpadł w piłkarski trans.
- Wyróżniał się od pierwszej chwili. Krótko po swoim przybyciu zdobył bramkę przewrotką w zremisowanym spotkaniu z Santosem w finale mistrzostw stanu do lat 11. W rewanżu, przy 22 tysiącach kibiców na trybunach, strzelił zwycięskiego gola, zapewniającego tytuł. A potem za każdym razem, gdy podnosiliśmy poprzeczkę, on ją przeskakiwał - mówił dla “BBC” koordynator młodzieży w Palmeiras, Paulo Sampaio.
Dziwne wydaje się mówienie w ten sposób o 16-latku, ale on już teraz zachowuje się jak profesjonalista. Media informują o diecie, ćwiczeniach i prognozowanych warunkach fizycznych. W Brazylii z żalem zwracają uwagę, że piłkarz prawdopodobnie nie dobije do “Ronaldowych” 183 centymetrów (obecnie mierzy 173 cm). Ale jeden z jego agentów z dumą zauważa, że podopieczny dysponuje zawartością tkanki tłuszczowej na poziomie zawodowego sportowca.
Rozchwytywany
Endrick nie ma w sobie nic z leniwego geniusza, a wszystko z chłopaka, który czuje na sobie uwagę i pragnienie, by wstrząsnąć światem. W każdym meczu wydaje się, że nauczył się czegoś więcej niż w poprzednim. Pokazuje namacalną poprawę. Będą oczywiście trudniejsze momenty, kontuzje, wpadki, ale na razie ta kariera wsiadła do japońskiego shinkansena i kto wie, gdzie może zajechać w najbliższych miesiącach? Już wiemy, że 16-latek został włączony do głównej kadry Palmeiras przygotowującej się do nowego sezonu i tym samym nie wystąpi na Copa America U-20. Ale być może sternicy drużyny narodowej mają na niego inny plan? Czyżby dorosła reprezentacja zamiast młodzieżówki?
Rzadko znajdziemy piłkarza, którego młodzieńcze wyczyny zawędrowały tak daleko. Z Brazylii jego filmy rozjechały się po całym świecie. Patrzenie na zabawę z rówieśnikami przypominało seriale o superbohaterach rozprawiających się z drobnymi złodziejaszkami. W 2021 roku, w turnieju U-16, który wygrał, Endrick zawstydzał rówieśników z Anglii, mijając ich jak slalomowe tyczki, finalizując akcję pięknym strzałem z dystansu.
Po tych zawodach w blokach startowych stanęły wszystkie renomowane marki świata. Od Realu Madryt i Barcelonę po PSG, Manchester City i Chelsea. Na początku 2022 roku Brazylijczyk odbył rodzinną podróż po Europie, odwiedzając ośrodki treningowe w Madrycie i stolicy Katalonii, śledził z loży VIP zmagania graczy na Bernabeu i Camp Nou. W wywiadach wypowiadał się iście dyplomatycznie. Dla “Marki” stwierdził, że uwielbia Real. Dla “Sportu”, że gra w barwach “Barcy” to marzenie każdego. Krótko mówiąc, zanim skończył 16 lat dobrze wiedział, o co chodzi w tym biznesie. Gdy zdmuchnął 16 świeczek, Palmeiras dał mu stos dokumentów do podpisania, a moment zawiązania pierwszego kontraktu okraszono epickim wideo, jakby chodziło o legendę drużyny, a nie nastolatka.
Efekt Neymara
Jeśli Real postanowił tak wcześnie zainwestować w niego te wielkie pieniądze, to właśnie ze względu na wszystkie cechy, które czynią go w dzisiejszych czasach idealnym zawodnikiem. Madrytczycy musieli zaryzykować, przewidując konkurencję ze strony klubów z państwowym zarządzaniem, które nie miałyby problemu z wydaniem nawet setek milionów euro. Stało się to już bowiem wcześniej z Mbappe, Haalandem i Neymarem. To właśnie wydarzenia z Neyem popchnęły “Los Blancos” do stawiania na najlepszych młodych Brazylijczyków, wydając kwoty często uznawane za wygórowane.
Wzięli Viniciusa, Rodrygo i Reiniera, wszystkich w wieku nie przekraczającym 20 lat, za to wydając nie mniej niż 30 milionów za każdego. W zamian dostali mieszane wyniki: pierwszy stał się topową gwiazdą, drugi częścią szerokiego składu i genialnym dżokerem, trzeci natomiast walczy o kontynuowanie kariery na wypożyczeniu. Endrick miałby być wisienką na torcie tej strategii, przybywając do Europy w samą porę, by zająć miejsce Karima Benzemy.
Jak dotąd widzieliśmy go sporadycznie, ale to, co zdążyliśmy zauważyć, wystarczy do pozytywnej oceny. Na papierze ma wszystko, by wyznaczyć erę w roli, której do pory brakowało w brazylijskim futbolu. Dziewiątki z prawdziwego zdarzenia, na miarę historycznych profili Pele, Romario, a później Ronaldo. Goleadora pełną gębą. Nawet wzbraniając się przed wymienieniem tych legend, trudno zrobić to inaczej, skoro w brazylijskich mediach te porównania są na porządku dziennym i funkcjonują od przynajmniej roku.
Endrick ma przed sobą dwa lata, by zbudować się jako zawodnik i stworzyć więź z rodakami, dla których będzie nową nadzieją na lidera, prowadzącego do złota na mundialu. Jednak i kibice “Canarinhos”, i Realu Madryt muszą mieć z tyłu głowy fakt, że myśli krążą wokół chłopaka, który dopiero będzie się mierzył z rzeczywistością współczesnego futbolu. Dziś jeszcze nie ma potrzeby dźwigać ciężaru świata na swoich barkach.