Deadpool buduje nową siłę w Anglii. Idą jak burza. Tak dobrze nie było od 20 lat
Znów to zrobili! Wrexham poszło za ciosem i wywalczyło awans jako beniaminek League Two. Dzięki temu walijski klub zagra w League One pierwszy raz od 2005 roku. Dla Ryana Reynoldsa to sukces tym większy, że aktor pełni gigantyczną rolę w rozwoju drużyny, nie jest jedynie jego piękną twarzą.
Witajcie w Wrexham. W klubie, którego przez 16 lat nie było na mapie profesjonalnego futbolu w Anglii. W klubie, o którym właściwie zapomniano, chociaż Walijczycy swoje tradycje mają zakorzenione głębiej niż Cardiff City oraz Swansea City. To właśnie Wrexham powstało w 1864 roku, co czyni zeń szóstą najstarszą drużyną piłkarską na całym świecie. Dłużej istnieją jedynie Sheffield FC, Cray FC, Hallam FC, Notts County i Stoke City.
Dziedzictwo "The Red Dragons" nie było jednak kultywowane, na co wpływ niewątpliwie miały słabe wyniki. Lata tułaczki w Conference National (przemianowanej na National League) nie pomagały, drużyna miała wąskie, chociaż oddane, grono sympatyków. Teraz jednak Wrexham prawdopodobnie znaczy najwięcej z grona wymienionych wcześniej zespołów. Zaangażowanie się Ryana Reynoldsa oraz Roba McElhenneya, o których opowiadaliśmy już TUTAJ, nie tylko pozwoliło na podniesienie poziomu sportowego, ale też wniosło klub na zupełnie inny status finansowy. Walijczycy coraz mocniej rozpychają się łokciami, przed chwilą awansowali do League One. Podstawy mają zaś na tyle solidne, że nikt nie przewiduje, aby było to ostatnie słowo i dla zawodników, i dla hollywoodzkich aktorów.
Nie tylko na papierze
Necaxa może mieć swoją Evę Longorię, Liverpool częściowo należy do LeBrona Jamesa, za Austin FC niejako odpowiada Matthew McConaughey, zaś Bournemouth związało się z Michaelem B. Jordanem. Trudno te historie porównywać z zaangażowaniem, jakim od samego początku wykazali się Ryan Reynolds i Rob McElhenney. Na dobrą sprawę na podobnej półce znajduje się jedynie Elton John z Watfordem. David Beckham kierujący Interem Miami to w gruncie rzeczy zupełnie inna historia, "Becks" jest przede wszystkim byłym piłkarzem, nie zaś celebrytą w szerokim rozumieniu tego słowa.
Aktorzy, znani między innymi z "Deadpoola" i "It's Always Sunny in Philadelphia" od samego początku postawili na rzecz najważniejszą w obecnym świecie - marketing. Na bazie swojej popularności, opartej na jednak bardziej rozpoznawalnej twarzy Reynoldsa, przyciągnęli sponsorów, telewizję, a nawet bezstronnych widzów. Wrexham stało się atrakcją turystyczną przy jednoczesnym zachowaniu lokalnego charakteru, na czym zależało wieloletnim kibicom. Przez lata o "The Red Dragons" słyszano tylko wtedy, gdy tworzono rankingi najstarszych drużyn w historii. Gwiazdorzy Hollywood zmienili to o 180 stopni. Kluczowym zaś, że nie było to jedynie działanie doraźne, ale długofalowy projekt.
W ciągu ostatnich trzech lat do prowincjonalnego walijskiego miasteczka ściągnęli między innymi Hugh Jackman, Paul Rudd i Kevin Faige. Najważniejsze jednak okazały się wizyty Adama Rickmana oraz Luke'a Evansa. Pierwszy nagrywał reklamy dla Ubera, drugi wziął udział w obchodach Dnia Świętego Dawida. Ich uwaga skupiła się więc nie na klubie samym w sobie, ale lokalnej społeczności, co zostało przez nią docenione. W rozmowie z portalem Politico mieszkańcy przyznali, że od 2010 roku Wrexham znajdowało się w stanie konsekwentnego rozkładu. W The Athletic restauratorzy i posiadacze sklepów z pamiątkami rzucają porównaniami do wygranej na loterii. Zwrot, jaki nastąpił od 2021, przeszedł najśmielsze oczekiwania.
Skalę zjawiska trudno nawet przełożyć na polskie realia. Spróbować jednak można i, zachowując wszelkie proporcje, to trochę tak, jakby ktoś stworzył z Ciechanowa miejsce turystyczne dla Amerykanów.
Sam klub siłą rzeczy też radzi sobie bardzo dobrze, zarówno finansowo, jak i sportowo. Regularna obecność właścicieli na trybunach pomaga, konsekwentnie napędza sprzedaż biletów. Chociaż zaraz po awansie do League Two "The Red Dragons" zaliczyli stratę na poziomie pięciu milionów funtów, to ogólna wartość poszybowała. Bez tego nie byłoby możliwe wypłacenie blisko siedmiu milionów funtów na pensje lub osiągnięcie obrotu na poziomie 10 milionów funtów, co jest nie tylko ewenementem w skali czwartej ligi w Anglii, ale też wielu najwyższych poziomów rozgrywkowych w całej Europie. Takimi liczbami nie operuje się w Ekstraklasie, z perspektywy polskich drużyn Wrexham leży w finansowej stratosferze.
Ostatnie rozliczenie Walijczyków, obejmujące poprzedni sezon i szczegółowo opisane na The Athletic, tylko to udowadnia. A przecież teraz powinno być jeszcze lepiej w związku z promocją do League One oraz niegasnącą popularnością "Witamy w Wrexham". Serial, dostępny na platformie streamingowej Disneya, ogląda się lepiej niż 97,3% seriali w Stanach Zjednoczonych.
- przychód ze sponsoringu i reklamy - 1,88 mln funtów
- przychód z tytułu wyników - 1,3 mln funtów
- wpływy z zagranicy - 2,58 mln funtów
W każdym względzie zanotowano wzrost, niekiedy sięga on nawet kilkuset procent. Co więcej, właściciele regularnie szukają nowych sponsorów, są na dobrej drodze do otrzymania kolejnego wsparcia finansowego na poziomie kilkunastu milionów funtów. W następnych latach planowane jest powiększenie stadionu oraz rozbudowa bazy treningowej. Wrexham realnie rośnie w siłę, rozwój wydaje się niezagrożony. Wypowiedzi Reynoldsa oraz McElhenneya pozwalają wierzyć, że ta "zabawa" nie znudzi im się zbyt szybko. Chodzi nie tylko o przywiązanie, ale też biznes. Marka obu aktorów umocniła się dzięki zainwestowaniu w Walijczyków, służy jako platforma do promowania następnych projektów. Symbioza.
- Brawa dla klubu i dla mojego partnera w zbrodni. Zrobiliśmy to drugi raz! Podroż naszego życia - napisał odtwórca roli Deadpoola na platformie X.
Przełomowy sezon
Feta była możliwa dzięki wynikom odnoszonym przez ekipę Phila Parkinsona, rzecz oczywista. Anglik to dopiero drugi trener w historii klubu pod rządami aktorów. Przeprowadził drużynę przez ligę amatorską, a teraz udało mu się podbić League Two. Dorobek punktowy może nie jest najbardziej okazały, ale wystarczył do zapewnienia awansu na dwie kolejki przed końcem sezonu. Lepiej poradziło sobie jedynie Stockport County, które najpewniej sięgnie po tytuł. Dla "The Red Dragons" drugie miejsce smakuje jednak wyjątkowo przez pryzmat wcześniejszych lat. Jako się rzekło - na League One czekali od 2005 roku.
Blisko 20 lat trudnych doświadczeń, kryzysów i wątpliwości. Dla porównania Stockport County na trzecim poziomie występowało ostatnio w 2010 roku.
Co ważne, Wrexham zrobiło swoje w iście filmowym stylu. Początek bieżącego sezonu był na tyle szalony, że zaczęto powątpiewać w uczciwość, tworząc podejrzenia dotyczące ustawienia wyników w związku z obecnością kamer ekipy od "Witamy w Wrexham". W samym sierpniu przytrafiło się 3:5 z MK Dons, 4:2 z Walsall oraz 5:5 ze Swindon Town. We wrześniu doszło 0:5 przeciwko Stockport County i 3:3 w starciu z Crewe Alexandra. Ogólnie meczów z przynajmniej pięcioma golami było aż 10, co stanowi ponad 20% całości. Na nudę nie można narzekać, dzięki czemu Walijczykom jeszcze łatwiej przyciągać widzów z innych krajów. Gdyby styl gry drużyny Parkinsona opierał się na futbolu spod znaku krzyża i modlitwy, sporo osób straciłoby zainteresowanie przy pierwszym kontakcie.
Zatrudnienie specjalisty od awansów, a takim niewątpliwie jest 56-latek, miało zatem również estetyczne podłoże. Pod względem strzałów na mecz jedynie Mansfield wypada lepiej. Wrexham trzyma się też w czołówce liczby zdobytych bramek (4. miejsce), liczby asyst przy golach (5. miejsce), żółtych oraz czerwonych kartek (4. miejsce), liczby popełnionych fauli (5. miejsce) czy strzałów z obrębu pola karnego rywala (2. miejsce).
Jednocześnie dość swobodne podejście do defensywy, które mimo wszystko przełożyło się na piątą najszczelniejszą obronę w League Two, zaowocowało zespołem atrakcyjnym nie tylko ze względu na właścicieli. Na trybuny "The Red Dragons" ściąga średnio 11 tysięcy widzów. Więcej na stadionie gości jedynie Bradford City, chociaż Valley Parade jest wypełnione w znacznie mniejszym stopniu niż STōK Cae Ras (60% do 88%).
Jamie Vardy na miarę potrzeb
W kończącym się powoli sezonie główną rolę znów odegrał Paul Mullin. Niższe ligi w Anglii ukochały sobie starzejących się napastników, którzy nagle doznają olśnienia i zdobywają bramkę za bramką. Podopieczny Phila Parkinsona podąża drogą wytyczoną wcześniej przez takie osobistości jak Rickie Lambert oraz Jamie Vardy. 29-latek aż do 2020 roku był postacią w gruncie rzeczy anonimową. Przełomem okazał się sezon 2020/21, gdy w barwach Cambridge United strzelił 32 gole. Niewysokim snajperem zainteresowali się "The Red Dragons". Zawodnik usłyszał taką ofertę, że postanowił odrzucić nowy kontrakt w Cambridge i przeszedł do zespołu występującego wówczas w National League. Dla Wrexham stał się wzmocnieniem idealnym. Rocznie inkasuje tam około 240 tysięcy funtów.
Do tej pory Mullin wystąpił w 131 spotkaniach, zdobył 100 bramek i zanotował dziesięć asyst. W bieżących rozgrywkach 25 razy trafił do siatki rywala, w lidze lepszy od niego jest jedynie Macaulay Langstaff z Notts County. Ofensywny piłkarz zrobił takie wrażenie, że odezwała się do niego reprezentacja Walii. 29-latek może w niej grać ze względu na babcię, mówiono on nim w kontekście październikowych meczów z Gibraltarem oraz Chorwacją. Debiutu w narodowych barwach jeszcze się nie doczekał, ale wydaje się to jedynie kwestią czasu. Jeśli Mullin potwierdzi swoją wartość w League One, to powołanie nie powinno stanowić najmniejszego problemu.
Na ten moment wychowanek Huddersfield Town może pochwalić się, że odegrał większą rolę niż James McClean i Steven Fletcher. Weterani, mający spore doświadczenie na poziomie Premier League, wypadli naprawdę dobrze, ale w zestawieniu z Mullinem jedynie wyglądają z cienia.
Nie ma więc zaskoczenia, że Anglik strzelił dwa gole w starciu z Forest Green Rovers (6:0), co przypieczętowało awans do League One. Piłkarzowi, który w ostatnich latach zrobił wiele w temacie uświadamiania o autyzmie, znowu udało się zostać bohaterem "The Red Dragons". Chociaż już w styczniu zaczęto mówić o zainteresowaniu ze strony klubów Championship, to wątpliwe, aby Mullin zdecydował się na przeprowadzkę. Z Wrexham można osiągnąć jeszcze wiele dobrego. Celem, czego nikt nie kryje, pozostaje Premier League. Ryan Reynolds i Rob McElhenney nie dają sobie limitu czasu. Mówią o pięciu, ale i dwudziestu latach. Patrząc na to, jak dobrze wywiązali się z dotychczasowych zadań, nic nie jest niemożliwe.