Jeden "jest perfekcyjny", kolejny nie podnosi się z ławki. Jak Polakom idzie w nowych klubach?
Półtora miesiąca temu, tuż po zamknięciu okna transferowego w większości lig, zaproponowaliśmy wam zestawienie najciekawszych transferów z udziałem polskich piłkarzy. Trochę się bowiem tej zimy działo. Dziś od tego momentu mija już kawałek czasu i z tej okazji postanowiliśmy sprawdzić, jak nasi stranieri radzą sobie w nowych klubach.
Na większe oceny i rozliczenia przyjdzie oczywiście jeszcze czas. Ale pierwsze wnioski można już powoli wyciągać. Dla kogo zmiana otoczenia okazuje się póki co strzałem w dziesiątkę? Kto wywalczył już sobie miejsce w składzie, a kto nadal czeka w kolejce do gry? Na te i kilka innych pytań postaramy się odpowiedzieć poniżej.
Kacper Kozłowski (Royale Union Saint Gilloise)
Zimą Kozłowski za 11 mln euro przeszedł z Pogoni Szczecin do Brighton & Hove Albion. Od razu został jednak wypożyczony do rewelacyjnego beniaminka ligi belgijskiej, Royale Union Saint Gilloise. Tam spędzić ma przynajmniej resztę sezonu. Jak radzi sobie do tej pory? Początki miał trudne, bo po zaliczeniu dwóch kilkuminutowych epizodów, przez kontuzję wypadł z kadry meczowej i wrócił do niej dopiero na początku marca. Wtedy jednak w końcu zaczęło to wyglądać pozytywnie. Najpierw 18-latek wszedł na boisko w przerwie spotkania z Kortrijk, a w następnym meczu doczekał się debiutu w podstawowej jedenastce podczas rywalizacji z Leuven. Oba te mecze jego zespół wygrał, a on zaprezentował się z dobrej strony.
Karol Świderski (Charlotte FC)
Świderski w trakcie ostatniego okna transferowego zamienił grecki PAOK na Charlotte FC, klub debiutujący na boiskach MLS. Mający też spore ambicje i wielkie zaplecze fanów. Sezon za oceanem wystartował dopiero w samej końcówce lutego. Za nami trzy kolejki, a “Świderek” wystąpił w dwóch spotkaniach. Za każdym razem od pierwszej minuty. Póki co nie może być jednak szczególnie zadowolony, bo jego zespół przegrał wszystkie mecze, a on nie ma na swoim koncie bramki czy asysty.
Kacper Przybyłko (Chicago Fire)
W MLS od lat występuje też Kacper Przybyłko, ale zimą polski napastnik zmienił barwy klubowe. Wcześniej jego klubem była Philadelphia Union, teraz jest to Chicago Fire. 28-latek zagrał od deski do deski we wszystkich trzech spotkaniach otwierających sezon. Zadowolony może być połowicznie. Co prawda jego zespół jeszcze nie przegrał, wywalczając póki co pięć punktów, ale on nadal czeka na gola czy asystę w nowym trykocie.
Krzysztof Piątek (Fiorentina)
Piątek na włoskiej ziemi czuje się jak ryba w wodzie. Zimą polski napastnik został wypożyczony z Herthy Berlin do Fiorentiny i póki co radzi sobie zaskakująco dobrze. Wszystko ułożyło się dla niego idealnie. Z klubu odszedł najlepszy strzelec, Dusan Vlahović, a sprowadzony Arthur Cabral, który miał w teorii zastąpić Serba, póki co nie radzi sobie szczególnie dobrze. Podstawową “9” jest więc Polak i w tej roli nie zawodzi. W 10 rozegranych spotkaniach zdobył dla “Violi” sześć bramek.
Tymoteusz Puchacz (Trabzonspor)
Puchacz, podobnie jak Piątek, zimą zdecydował się na ucieczkę z Berlina. Union wypożyczył go do ekipy obecnego lidera ligi tureckiej, Trabzonsporu. I co najważniejsze - w nowym zespole “Puszka” gra regularnie, radząc sobie naprawdę solidnie. W innym przypadku nie byłby tak uwielbiany przez miejscowych kibiców. A że jest, mogliśmy zobaczyć w najnowszym odcinku “Foot Trucka”. Wychowanek Lecha Poznań rozegrał w barwach Trabzonsporu już dziewięć spotkań. Jeszcze bez bramki czy asysty. Ostatnio wpadł natomiast w kłopoty, bo za scysję z rywalem został ukarany dwoma meczami zawieszenia, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ.
Mateusz Praszelik (Hellas Verona)
Nieco mniej mówi się dziś o Mateuszu Praszeliku, który zimą zamienil Śląsk Wrocław na włoski Hellas Verona. Polski pomocnik doczekał się jednak już dwóch występów w barwach nowego klubu. Zadebiutował nie byle gdzie, bo na stadionie Juventusu, wchodząc na murawę w 84. minucie. Zaraz potem dostał jeszcze kilkanaście minut podczas spotkania z Udinese. Kolejne trzy mecze 21-latek opuścił przez kontuzję, ale ostatnio wrócił już na ławkę rezerwowych w meczu z Napoli. Liczymy więc, że w najbliższej przyszłości doczeka się kolejnych szans.
Mateusz Żukowski (Rangers FC)
Co u Mateusza Żukowskiego? Jak były już gracz Lechii Gdańsk odnalazł się w ekipie Rangersów? No nie wygląda to póki co kolorowo. 20-latek musi dalej walczyć o swoją pozycję w zespole, bo od momentu transferu rozegrał tylko 90 minut w meczu Pucharu Szkocji. Poza tym - ławka lub trybuny.
Łukasz Teodorczyk (Vicenza)
Po kilku praktycznie straconych latach Łukasz Teodorczyk postanowił spróbować swoich sił w Vicenzie, zespole z włoskiej Serie B. Już w swoim debiucie Polak mógł wpisać się na listę strzelców, ale zmarnował rzut karny. Później na kilka kolejek wypadł z kadry meczowej, jednak ostatnio jego pozycja w zespole wzrosła. Zazwyczaj wychowanek Wkry Żuromin wybiega w pierwszej jedenastce. Doczekał się też gola w spotkaniu z Ternaną. Po ostatnim meczu spadła na niego jednak fala krytyki. Nie dość, że fatalnie zaprezentował się w trakcie spotkania, to jeszcze wściekły zdjął klubową koszulkę, co nie uszło uwadze kibiców. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Rafał Makowski (Kisvarda FC)
Dość rzadko spotykany w przypadku polskich piłkarzy kierunek obrał zimą Rafał Makowski. Pomocnik dołączył bowiem do węgierskiego klubu Kisvarda FC. Póki co Polak może mieć mieszane odczucia. Cztery spotkania rozpoczynał w pierwszym składzie, trzy razy dostał od trenera szansę tylko z ławki, a podczas jednego meczu znalazł się nawet poza kadrą. Gole? Brak. Asysty? Brak. Ale akurat z tego Makowski nigdy nie był znany. Ostatni mecz rozpoczął w podstawowej jedenastce. I oby było tak dalej.
Paweł Wszołek (Legia Warszawa)
Zimą zobaczyliśmy też kilka ciekawych powrotów z zagranicznych klubów do Ekstraklasy. Na zasadzie wypożyczenia do Legii Warszawa trafił Paweł Wszołek, który nie miał szans na grę w barwach Unionu Berlin. Wydaje się, że dla wszystkich stron była to dobra decyzja. “Wszołi” w pierwszym meczu po powrocie do Legii zdobył bramkę, a ostatnio jest już ważnym ogniwem pierwszego składu. Do trafienia z meczu przeciwko Zagłębiu dołożył jeszcze jednego gola i jedną asystę.
Kamil Wilczek (Piast Gliwice)
Wszołek wrócił w dobrym stylu. Wilczek po latach spędzonych we Włoszech, Danii i Turcji też zaliczył niezłe lądowanie w Polsce. Ostatnio trochę się zaciął (trzy mecze z rzędu bez gola), ale wcześniej zdobył na boiskach Ekstraklasy dwie bramki. I to nie w byle jakim stylu. Jego trafienie z rywalizacji przeciwko Śląskowi Wrocław to piłkarska maestria.
Dawid Kownacki (Lech Poznań)
Do Ekstraklasy wrócił też szukający formy Dawid Kownacki. Póki co “Kownaś” rozegrał w tej rundzie siedem spotkań dla Lecha. Zdobył w nich dwie bramki. Na początku jego dyspozycja nie wyglądała zbyt korzystnie, ale ostatnio momentami naprawdę można go chwalić. Mimo konkurencji w zespole 25-latek ugruntował już sobie niezłą pozycję. Trzy razy zagrał w pierwszej jedenastce. W meczu z Rakowem w przerwie Maciej Skorża wpuścił go za Kristoffera Velde. Choć ostatnio “Kolejorz” nie wyglądał zbyt dobrze na tle Wisły Kraków, to właśnie Kownacki był chyba najbardziej aktywnym zawodnikiem w ofensywie ekipy z Poznania. Może z tej mąki będzie jeszcze jakiś całkiem dobry chleb.
***
Pod lupę wzięliśmy oczywiście te najbardziej głośne transfery Polaków z zimowego okienka. Kluby zmienili też ostatecznie Kamil Jóźwiak (Derby County - Charlotte FC) i Grzegorz Krychowiak (Krasnodar -> AEK Ateny), ale to bardzo świeże przypadki. Na oceny będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.