Cichy bohater Wisły Kraków. Nikt na niego nie stawiał, on dźwiga presję. "Jest w świetnej formie"
Tylko cztery razy w tym sezonie wychodził w podstawowym składzie na mecze ligowe, ale za każdym razem prezentował się niezwykle solidnie. Teraz, na pełnym presji finiszu rozgrywek, zastępuje jedną z gwiazd drużyny i znów zbiera wiele pochwał. Oto Dawid Szot, cichy bohater Wisły Kraków.
Wisła Kraków walczy o awans do Ekstraklasy, ale od kilku tygodni musi to robić bez Davida Junki, który doznał kontuzji w przegranym meczu z Ruchem Chorzów. Hiszpan pojawił się przy Reymonta na początku tego roku i z miejsca został nie tylko jedną z gwiazd swojej drużyny, ale i całej ligi. Nie bez powodu zbierał mnóstwo pochlebnych recenzji. Imponował pewnością w defensywie i podłączaniem się do akcji ofensywnych. Szybko pokazał też, że ma znakomicie ułożoną lewą nogę.
Znaleźć odpowiednie zastępstwo
Kontuzja Hiszpana, która zbiegła się w czasie z urazem jego rodaka, Alexa Muli, była wielkim ciosem dla Wisły, która nie jest w stanie pochwalić się szczególnie szeroką i mocną ławką rezerwowych. Można było mieć spore obawy, jak Radosław Sobolewski zastąpi obu piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego, ale przynajmniej w przypadku Junki udało się nieźle załatać dziurę.
Na pozycję lewego defensora wskoczył Dawid Szot, 22-letni chłopak, który trafił do “Białej Gwiazdy” w 2018 roku i od tamtej pory reprezentuje klub z Reymonta. Ma za sobą 39 występów w Ekstraklasie, ale nigdy nie był szczególnie istotnym punktem zespołu. Często spotykał się zaś z drwinami czy słowami krytyki.
W tym sezonie, już na boiskach Fortuna 1. Ligi, też nie mógł liczyć na wielkie zaufanie. Zwłaszcza od poprzedniego szkoleniowca, Jerzego Brzęczka. Pierwszy występ zaliczył dopiero w 8. kolejce, a potem dołożył do swojego dorobku jeszcze tylko kilka drobnych epizodów.
Dobra zmiana, wyczekiwane zwycięstwo, bramka
Na spotkanie rozegrane w nieco większym wymiarze czasowym musiał poczekać do 15. kolejki i domowego starcia z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Szansa przyszła w trudnym momencie, bo w 40. minucie czerwoną kartkę otrzymał Boris Moltenis. Sobolewski posłał Szota w bój od początku drugiej połowy, a ten dał naprawdę dobrą zmianę. Wisła z wyniku 0:1 po pierwszej połowie, wycisnęła w dziesiątkę remis 3:3.
- Bardzo dobrą zmianę dał Dawid Szot - mówił po meczu szkoleniowiec ekipy z Krakowa.
W nagrodę za dobry występ już kolejkę później Szot pierwszy raz wyszedł w podstawowym składzie, a Wisła przerwała niechlubną serię ośmiu ligowych spotkań z rzędu bez zwycięstwa. Wygrała w Sosnowcu z tamtejszym Zagłębiem 2:1, a grający wtedy na prawej obronie zawodnik wyglądał bardzo solidnie.
Młody defensor “Białej Gwiazdy” utrzymał wtedy miejsce w pierwszej jedenastce, co zaowocowało golem strzelonym już kilka dni później w starciu z Górnikiem Łęczna. Niestety dla Wisły - przegranym.
W ostatnim meczu jesieni Szot zagrał już jako zmiennik, a zimowa rewolucja kadrowa przy Reymonta sprawiła, że w nowym roku o grę było jeszcze trudniej. Na lewą stronę defensywy wskoczył wspomniany już na wstępie Junca, zaś na prawą, naturalną dla Szota, wrócił Bartosz Jaroch. 22-latek ponownie został więc przyspawany do ławki, ale zdecydowanie go to nie zniechęciło. Dalej ciężko pracował i czekał na swoją szansę.
W pierwszych dziewięciu meczach rundy wiosennej zagrał… 15 minut. Niejeden gracz byłby już zirytowany czy zniechęcony. Ale Szot zasuwał na treningach i w końcu został za to wynagrodzony. Najpierw w trakcie spotkania zastąpił kontuzjowanego Juncę w rywalizacji z Ruchem, gdzie nie zaprezentował się szczególnie dobrze (jak cała drużyna), Prawdziwa szansa przyszła jednak nieco później.
Udane (ważne) mecze
Po kolejnej porażce, tym razem z ŁKS-em, gdy Szot przyglądał się poczynaniom kolegów tylko z ławki, Sobolewski postanowił coś zmienić. Odszedł od pomysłu gry trójką środkowych obrońców i wahadłami. Wróci do klasycznej czwórki z tyłu, a na lewej stronie defensywy postawił właśnie na Dawida Szota.
22-latek był jednym z cichych bohaterów bardzo ważnego spotkania z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza. Chociaż to drugi z bocznych defensorów, Bartosz Jaroch strzelił przepięknego gola na wagę zwycięstwa, po spotkaniu szkoleniowiec “Białej Gwiazdy” postanowił wyróżnić właśnie Szota.
- Ten mecz miał dużo bohaterów, ale chciałbym zwrócić uwagę na jednego. Na Dawida Szota. Dlatego jest zawsze u mnie w zespole, dlatego stawiam na tego chłopaka w takich momentach kryzysowych, bo on każdego dnia niesamowicie mocno pracuje. Niesamowicie jest skupiony na swojej pracy. I wtedy, kiedy zespół potrzebuje go, wchodzi i daje zespołowi to, co powinien. To jest uwaga do wszystkich, którzy czekają w kolejce, jak postępować - mówił Sobolewski.
- Takie mam podejście. Niezależnie od tego, jaka jest sytuacja, pracuję dla samego siebie. Wiadomo, chciałbym grać wszystkie mecze od pierwszej minuty, bo taki jest cel każdego zawodnika, ale nawet nie grając, codziennie starałem się pracować, żeby później być gotowym - tłumaczył z kolei Szot na kanale Meczyki YouTube w pierwszoligowym programie, który obejrzycie TUTAJ.
Na 22-letniego obrońcę słowa trenera podziałały bardzo pozytywnie, bo kilka dni później Szot znów rozegrał świetne spotkanie. Tym razem przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała. Wisła przez niemal całą pierwszą połowę nie potrafiła znaleźć sposobu na poważne zagrożenie bramce rywali. Aż do momentu, gdy w zamieszaniu po rzucie rożnym najlepiej odnalazł się Szot, który otworzył wynik spotkania.
W drugiej połowie lewy defensor ekipy z Reymonta dołożył do swojego dorobku jeszcze asystę przy trafieniu Angela Rodado. Kibice Wisły z serwisu “wislaportal.pl” wybrali go trzecim najlepszym zawodnikiem swojej drużyny, po wspomnianym Rodado oraz Mikołaju Biegańskim.
Chociaż fani “Białej Gwiazdy” z pewnością tęsknią za Juncą, muszą przyznać, że jego zastępca póki co nie zawodzi. Hiszpan jest już jednak w treningu i być może zdąży wrócić do gry jeszcze przed końcem sezonu.