42 lata i wciąż gra na poziomie! Kiedyś wymiatał w PSG. Ostatni sezon znakomity. "Nadal to ma"
Przychodził do PSG jeszcze przed rozpoczęciem katarskiej ery, ale i na jej początku uchodził za lidera drużyny ze stolicy Francji. I chociaż potem został niejako wyparty przez gwiazdy sprowadzane za dziesiątki milionów euro, zapisał się w historii paryskiego klubu. Dziś mało kto wie natomiast, że Nene w wieku 42 lat nadal gra w piłkę. Całkiem solidnie.
Do Europy zawitał ponad dwie dekady temu. Był wówczas chwilę przed 22. urodzinami, a wcześniej zdążył pokazać się z dobrej strony na brazylijskich boiskach jako gracz m.in. Palmeiras oraz Santosu. Wypożyczenie do Mallorki okazało się jednak niezbyt udane. Co prawda Brazylijczyk grał sporo, ale brakowało mu konkretów. Tylko dwa gole w 35 meczach nie mogły robić szczególnego wrażenia. Wszak mówimy o piłkarzu stricte ofensywnym.
Przez Hiszpanię do Monaco
Mimo wszystko Nene wpadł wtedy w oko kilku klubom z Półwyspu Iberyjskiego. Mallorkę opuścił, natomiast parol zagięło na niego Deportivo Alaves. Tam trafił już na zasadzie transferu definitywnego z Santosu i mocno się rozkręcił. Najpierw na zapleczu La Liga ustrzelił 11 goli, pomagając drużynie w wywalczeniu awansu, a potem już w elicie uzbierał dziewięć trafień na przestrzeni sezonu 2005/06.
Grał na różnych pozycjach. Czasami jako skrzydłowy, innym razem bardziej w roli “dziesiątki” czy “dziewiątki”. W końcu, po dwóch niezłych latach w Alaves, skusił się na niego inny hiszpański klub - Celta Vigo. Nene utrzymał wtedy niezłą dyspozycję, a o jego umiejętnościach przekonały się m.in. Real Madryt czy FC Barcelona. Przeciwko obu tym ekipom Brazylijczyk trafiał do siatki, pokazując tym samym, że może błyszczeć nawet na tle największych. Celta spadła jednak z ligi, a pomocną dłoń do gracza urodzonego w Jundiai wyciągnęło AS Monaco.
Nene miał wówczas dwa podejścia do klubu z Księstwa. Po pierwszym całkiem przyzwoitym sezonie (siedem goli, dziewięć asyst), wybrał się bowiem na roczne wypożyczenie do Espanyolu. Gdy natomiast wrócił, został pełnoprawnym liderem Monaco, rozwijając skrzydła pod wodzą nowego trenera - Guya Lacombe. Wychowanek EC Bahia, który jako nastolatek zaliczył też m.in. epizod w akademii Sportingu CP, w sezonie 2009/10 zdobył na boiskach Ligue 1 aż 14 bramek, z czego dziewięć w pierwszych dziesięciu kolejkach.
Imponował techniką, zmysłem do gry kombinacyjnej, potrafił też świetnie wykonywać stałe fragmenty gry. Warto wspomnieć, że w Monaco grał jako lewoskrzydłowy, co jeszcze bardziej zwraca uwagę na jego pokaźny dorobek bramkowy.
Dwa kapitalne sezony
Nene był wtedy jednym z najlepszych piłkarzy całej ligi, choć Monaco sezon kończyło tylko na ósmym miejscu. Jeszcze większy kryzys przeżywało PSG. Ekipa ze stolicy Francji, wtedy nie tak bogata i silna, wylądowała na 13. lokacie. Nie była wówczas klubem, który przyciągał jak magnes, ale brazylijski pomocnik i tak się skusił, a po niespełna roku od momentu transferu był już częścią budującego się eldorado.
W maju 2011 roku stery w PSG przejęli Katarczycy. Nene był wtedy świeżo po debiutanckim, fantastycznym sezonie w stolicy Francji. Z nim drużyna zakończyła zmagania w czołówce, ostatecznie zajmując czwarte miejsce, a sam Nene imponował skutecznością i wpływem na dyspozycję zespołu. Grając przede wszystkim na skrzydle uzbierał… 20 goli i 22 asysty. Taki wynik w premierowych rozgrywkach po zmianie klubu? Jako skrzydłowy? Niesamowita sprawa.
Po przybyciu Katarczyków nadal grał swoje. Choć wydawało się, że trudno będzie mu powtórzyć tak kapitalny sezon, on jeszcze podkręcił tempo. Wspomagany już przez pierwsze sprowadzone za spore pieniądze gwiazdy (choćby Javiera Pastore), nadal prezentował się kapitalnie. Tym razem sezon zakończył z bilansem 27 bramek oraz 18 asyst. Aż 21 razy trafił do siatki w zmaganiach ligowych, co było najlepszym wynikiem całych rozgrywek (ex aequo z Olivierem Giroud).
Co ciekawe, Nene nigdy nie doczekał się debiutu w reprezentacji Brazylii. Nawet kapitalne występy w koszulce Monaco czy PSG nie pomogły mu w wywalczeniu kanarkowej koszulki. Lata wcześniej grał jedynie dla olimpijskiej kadry "Canarinhos".
Nie ma dość
Mimo tak kapitalnych wyczynów w PSG, pozycja Nene w zespole stopniowo słabła. Pod Wieżą Eiffla meldowały się kolejne gwiazdy, Brazylijczyk coraz częściej wchodził tylko z ławki i w środku sezonu, gdy akurat otwarte było zimowe okienko, postawił na egzotyczny transfer do katarskiego Al-Gharafa. Tam występował przez dwa lata, potem zaliczył jeszcze krótki epizod w West Hamie, rozgrywając jednak w barwach “Młotów” zaledwie 127 minut, po czym w 2015 roku wrócił do Brazylii.
Dziś od tego momentu mija już prawie dziewięć lat. Można było zapomnieć o istnieniu Brazylijczyka, który podbijał francuskie murawy. On jednak, ku zaskoczeniu wielu kibiców i obserwatorów, nadal gra w piłkę, i to na wysokim poziomie. Chociaż ma już 42 lata, nie traci werwy. Po powrocie do Kraju Kawy występował w barwach Vasco Da Gama, Sao Paulo czy Fluminense, a obecnie pozostaje graczem Juventude.
W zakończonym nie tak dawno sezonie wiekowy Nene prezentował się kapitalnie. W 28 meczach na drugim szczeblu ligi brazylijskiej zdobył siedem bramek i zanotował siedem asyst. Pomógł tym samym drużynie w wywalczeniu awansu do tamtejszej Serie A i już niebawem powinniśmy zobaczyć go na tle największych klubów z jego ojczyzny.
Co prawda ostatnie miesiące weteran stracił na leczeniu kontuzji, przez co nie występował w meczach mistrzostw stanu Rio Grande do Sul, ale kilka dni temu zagrał w spotkaniu Pucharu Brazylii i jako zmiennik wyglądał naprawdę bardzo dobrze. Przypomnijmy - mowa o zawodniku, który w lipcu skończy… 43 lata.