Spadli z zaplecza, zagrają w elicie. Cyrk w polskiej lidze
Sośnica Gliwice stała się ewenementem na skalę światową. Zespół, który spadł na trzeci poziom, zagra w tym sezonie na... najwyższym szczeblu rozgrywek.
Sportowa jakość piłki ręcznej w Polsce jest całkiem niezły. Chociaż gra reprezentacji biało-czerwonych kuleje, na poziomie klubowym mamy dwa kluby regularnie startujące w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Niestety, poziom sportowy znacznie przewyższa ten organizacyjny. Działacze Związku Piłki Ręcznej w Polsce czy Superligi często podejmują decyzje zakrawające wręcz o absurd. Oto najnowsza z nich.
Kilkanaście dni temu klub kobiecej Superligi, Handball JKS Jarosław, otrzymał licencję na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mimo wszystko po kilku tygodniach postanowił wycofać się z rozgrywek.
Co zrobiły władze Superligi? Dały możliwość awansu drugiemu w tabeli Ligi Centralnej MTS-owi Żory? Pozwoliły zostać w lidze spadkowiczowi z poprzedniego sezonu, Galiczance Lwów? Skądże znowu.
Działacze uznali, że doskonałym pomysłem będzie zorganizowanie konkursu o dziką kartę z udziałem wszystkich zainteresowanych klubów. Przetarg na nią został oficjalnie rozpisany 9 sierpnia.
Czas składania ofert upłynął cztery dni później. Mimo to, przez tydzień liga nie ujawniała wyników postępowania. Zrobiła to dopiero w środę. Okazało się, że w Superlidze zagra drużyna Sośnicy Gliwice.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Sośnica parę miesięcy wcześniej spadła z Ligi Centralnej. Teoretycznie powinna zatem przystępować do rywalizacji na trzecim szczeblu rozgrywek.
Klub złożył najwyższą ofertę, przebijając m.in. wspomnianą Galiczankę. Tym samym szykuje się do gry z najlepszymi. Nikomu nie przeszkadzało, że w 22 meczach ubiegłej kampanii uciułał sześć oczek.
Sośnica powraca do Superligi po 17 latach przerwy. Nowa kampania w zarówno męskiej, jak i kobiecej lidze wystartuje w ostatni weekend sierpnia.