"Mam dziurę w duszy". Brazylijska legenda szczerze o problemach w trakcie kariery
Brazylijska legenda opowiedziała o problemach napotkanych w trakcie kariery. Piłkarz wspomniał o konsekwencjach, które wywołała doznana kontuzja.
Sezon 2015/2016 był ostatnim w karierze legendarnego Adriano. Brazylijczyk odwiesił buty piłkarskie na kołek po krótkiej przygodzie w amerykańskim Miami United.
Najlepsze lata kariery piłkarza przypadają na okres 2002-2010. W tym czasie Adriano reprezentował Parmę, Inter, Sao Paulo i Flamengo.
Kibice najlepiej zapamiętali Brazylijczyka z jego występów w mediolańskim zespole. W Interze zapracował na status legendy występując w 177 spotkaniach, w których strzelił 74 goli i zanotował 29 asyst.
Po przygodzie w Interze wrócił na brazylijskie boiska reprezentując Sao Paulo i Flamengo. Następnie ponownie zagrał w Europie podpisując kontrakt z Romą.
Spędził nieudane pół roku w Rzymie, a następnie przeniósł się do Corinthians. Po powrocie do Brazylii jego plany o grze na najwyższym poziomie legły w gruzach.
Adriano doznał częściowego pęknięcia ścięgna Achillesa. Brazylijczyk z powodu kontuzji był nieobecny 153 dni, przez co opuścił 47 spotkań.
Po wyleczeniu urazu nie wrócił do optymalnej formy. Niedawno opowiedział o wpływie urazu na jego karierę.
- Co się stało z Adriano? Bracie, to proste. Mam dziurę w kostce i jedną w duszy. Nie wszystkie obrażenia są fizyczne, rozumiesz? Kiedy zerwałem Achillesa w 2011 roku, wiedziałem, że to już koniec. Możesz przejść operację, zrehabilitować się i próbować dalej żyć, ale nigdy nie będziesz taki sam. Zniknęła moja eksplozywność. Nie mogłem utrzymać równowagi. Utykam do tej pory. Nadal mam dziurę w kostce. To samo było, kiedy umarł mój ojciec. Tyle że blizna była we mnie - mówił Adriano.