Konrad Wrzesiński: Ekstraklasa? Nie mówię "nie". Ale wolę zagranicę [NASZ WYWIAD]
Konrad Wrzesiński na początku 2019 roku przeniósł się do Kajrata Ałmaty. Kierunku dla wielu egzotycznego, ale 27-letni skrzydłowy nie żałuje. W dwa lata wywalczył wicemistrzostwo, a potem - wspólnie z Jackiem Góralskim - mistrzostwo kraju. Rozegrał 43 mecze, strzelił sześć goli i zaliczył jedenaście asyst. Jego umowa z klubem wygasła. Postanowił, że karierę będzie kontynuował gdzie indziej. Pytają o niego czołowe polskie kluby oraz zespoły z kilku zagranicznych kierunków - od Szkocji po Bliski Wschód. - Potrzebuję zmiany. Polsce nie mówię nie, ale raczej wolałbym kontynuować grę za granicą - mówi nam Wrzesiński.
TOMASZ WŁODARCZYK: Po dwóch sezonach rozstał się pan z Kajratem Ałmaty. Dlaczego?
KONRAD WRZESIŃSKI: To była wspólna decyzja. Kończył mi się kontrakt i uznaliśmy, że to dobry moment na zmiany. Wygrałem z klubem mistrzostwo – pierwsze od szesnastu lat. Kajrat to duży klub w Kazachstanie. Zdecydowanie wyróżnia się na tle innych wspólnie z Astaną. Zasługiwał, aby wreszcie wygrać ligę. Rok temu się nie udało, zajęliśmy drugie miejsce, ale teraz dopięliśmy celu i moja misja się tu zakończyła.
W minionym sezonie grał pan mniej niż po transferze z Polski.
Złożyło się na to dużo rzeczy. W pierwszej części rozgrywek i najważniejszych meczach grałem więcej. Pod koniec, gdy na cztery kolejki przed końcem wywalczyliśmy tytuł, już tych minut było mniej. Wiadomo, że klub zaczął też stawiać na zawodników, którzy będą stanowili o przyszłości. A ja zdecydowałem się na odejście. W międzyczasie było jeszcze zamieszanie z koronawirusem. To był ciężki i trudny czas dla wszystkich.
Już latem miał pan kilka ofert.
Tak, ale chciałem zdobyć mistrzostwo i zdecydowałem, że wypełnię umowę. Teraz mam kartę na ręku i moja pozycja negocjacyjna jest dobra. Latem miałem propozycje z Turcji. Pojawiają się też zapytania ze Szkocji czy z Polski. Jest oferta z Bliskiego Wschodu. Kilka miesięcy temu zastanawiałem się nad najlepszą drogą i wspólnie z moimi agentami z INNfootball uznaliśmy, że dokończymy historię z Kajratem, która ostatecznie zakończyła się happy endem.
Transfer do Kazachstanu to był strzał w dziesiątkę?
Z perspektywy czasu oceniam go na osiem, a nawet dziewięć. Zagrałem w dużym klubie. Wypromowałem się i nie ukrywam, że dobrze zarobiłem. Dużo nauczyłem się od trenera Aleksjeja Szpilewskiego, który uczył się fachu w Niemczech. Na nic nie mogłem narzekać, bo Kajrat to świetnie zorganizowany klub. Doskonała baza treningowa, zgrupowania na najwyższym poziomie, czy podróże na mecze, które wymagały pokonania wielu kilometrów. Pełen komfort. Uznałem jednak, że mam 27 lat i jeszcze mogę pograć na niezłym poziomie. Stawiam sobie nowe cele. Dlatego zmiana będzie dla mnie dobra. Jestem typem zawodnika i człowieka, który lubi sobie podnieść poprzeczkę. Rozmawiamy o różnych kierunkach i niedługo powinna wyjaśnić się moja przyszłość.
Jak się panu żyło w Kazachstanie?
Bardzo dobrze. Tu też miałem kilka fajnych propozycji, ale najprawdopodobniej zmienię kraj. Urodziło się tu moje pierwsze dziecko. Żona jest teraz w ciąży z drugiem. Niedługo rozwiązanie. Także dużo się dzieje w moim życiu. Mam nadzieję na nowy i ciekawy rozdział.
Gra w dobrym polskim klubie wchodzi w grę?
Krążą różne plotki, ale nie chciałbym zajmować się takimi rzeczami. Wolę konkrety. Rozważamy różne propozycje. Polskim klubom nie mówię nie, choć nie ukrywam, że wolałbym jeszcze pograć za granicą. Wkrótce sytuacja powinna się wyjaśnić.