Jan Mucha opowiedział o szczegółach pracy z Arturem Borucem. Wskazał, co golkiper musiał zmienić w swojej grze
Jan Mucha obecnie jest trenerem bramkarzy Legii Warszawa. 38-latek na łamach "Przeglądu Sportowego" opowiedział o kulisach swojej pracy. - Artur Boruc musiał zmienić styl, teraz częściej używa nóg - przyznał.
Jan Mucha przed laty bronił bramki Legii Warszawa, teraz w stołecznym klubie zajmuje się szkoleniem golkiperów. Słowak jest zadowolony z tego, jak układa się jego współpraca z Arturem Borucem.
- Nie uważam, że trzeba go czegoś uczyć. Idzie według swojego reżimu i nie mam z tym problemu, podobnie jak trener Dowhań. Pomaga mu doświadczenie, ma za sobą świetną karierę. Jego nie trzeba niczego uczyć, choć oczywiście… zawsze można. Artur musiał zmienić styl, teraz częściej używa nóg. Dla niego nie stanowi to żadnego kłopotu - wyznał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Mucha nie ukrywa, że znaczna część treningów bramkarzy Legii jest poświęcana właśnie na poprawę gry nogami.
- Pracujemy nad tym codziennie. Mniej więcej przez 60 procent treningu używają nóg. Do tego dochodzą normalne treningi bramkarskie, a jak jest możliwość, to wrzucamy bramkarzy do gierek, żeby pokopali z innymi. Dla nich to świetna szkoła, mogą reagować. I to jest piękne! - dodał.
Coraz więcej szans w drużynie Legii dostaje Cezary Miszta. 19-latek popełnia kolejne błędy, jednak Mucha wierzy, że młody golkiper okrzepnie i rozwinie swój talent.
- Czarek jest silny psychicznie. I młody, błędy będzie robił, to normalne. Musi wyciągać wnioski. Czarek to przyszłość Legii. Gdyby nie było Artura, to broniłby on - podsumował.