Gracz Wisły Płock wraca do kontrowersji w meczu z Jagiellonią: To jest piłka nożna, a nie balet
W meczu 31. kolejki LOTTO Ekstraklasy, pomiędzy Wisłą Płock, a Wisłą Kraków (2:2), groźnego urazu doznał gruziński skrzydłowy Nafciarzy - Giorgi Merebashvili. Okazało się, że 31-letniego pomocnika czeka co najmniej dwumiesięczna przerwa, przez którą nie mógł pomóc drużynie w pozostałych spotkaniach grupy mistrzowskiej.
Giorgi pod koniec kwietnia przeszedł zabieg w Finlandii, a następnie rozpoczął zajęcia, mające na celu jak najszybsze postawienie go na nogi. - Dwa razy dziennie odbywam treningi rehabilitacyjne połączone z zajęciami na basenie. Co prawda odczuwam jeszcze delikatny ból, ale każdego dnia dostrzegam też znaczną poprawę. Ten ból porównałbym do tego, co czujesz podczas zwykłego rozciągania. Myślę, że w czerwcu powinienem być już gotowy i wrócić do normalnych treningów - zapewnia reprezentant Gruzji.
Nafciarze zakończyli rozgrywki na wysokim, piątym miejscu. Skrzydłowy jest z takiego rezultatu zadowolony, jednak nie ukrywa też niedosytu. - Jeśli ktoś powiedziałby przed rozpoczęciem rozgrywek, że na końcu zajmiemy piątą pozycję, bralibyśmy to w ciemno. W takich okolicznościach można odczuwać jednak spory niedosyt. Mamy bardzo dobrą drużynę, rozegraliśmy naprawdę imponujący sezon. Byliśmy o krok od pozycji gwarantującej rozgrywki europejskie. Dlatego jestem nieco rozczarowany, ale taka jest właśnie piłka. Najważniejsze, że z sezonu na sezon robimy znaczący progres. Wierzę, że w przyszłych rozgrywkach zajdziemy równie wysoko, albo nawet wyżej - kontynuował skrzydłowy Wisły.
Merebashvili odniósł się również do ostatniego ligowego meczu z Jagiellonią i towarzyszących spotkaniu kontrowersyjnych decyzji arbitra. - Byłem bardzo zdenerwowany. Nie lubię otwarcie krytykować decyzji arbitrów, ale okoliczności, w jakich nie uznano nam prawidłowo zdobytej bramki są nie do przyjęcia. Ciężko nawet jakoś to skomentować. To nie jest balet, to jest piłka nożna! Nie było tam mowy o jakimkolwiek faulu Semira! Podobnie z absurdalną czerwoną kartką dla Dominika. To nie był faul na drugi żółty kartonik, to nie był kontratak czy celowe zatrzymanie akcji. Nie było też kontaktu Furmiego z nogami przeciwnika. Przegraliśmy, a przez takie decyzje straciliśmy szansę na reprezentowanie Wisły Płock w rozgrywkach europejskich - stwierdził.