"Chłop mi walnął sierpowego. Nie tknąłem go palcem". Nowa wersja zdarzeń ws. Komara, jest odpowiedź na wywiad

Młody bramkarz zapewnia, że to on padł ofiarą pobicia podczas festynu w Wiśniczu Małym. Swoją wersję wydarzeń przedstawił w wywiadzie z naszym serwisem. Całą rozmowę z Komarem możecie znaleźć TUTAJ.

Teraz "Weszło" dotarło do mężczyzn, którzy starli się z bramkarzem Puszczy. Wersja Dominika W. i Franciszka T. znacznie różni się od tej, którą przedstawia młody golkiper. Obaj mężczyźni utrzymują, że to oni zostali zaatakowani.

- Cała sytuacja wyglądała tak, że zostałem zaproszony na urodziny, które około godziny 22 przeniosły się tam. Jak się tam pojawiłem, to zobaczyłem Emilę z Kewinem. Widziałem, że on się patrzył na mnie z nienawiścią - powiedział Franciszek T.

- Około północy podszedłem pod stół, przy którym siedzieli i zapytałem, dlaczego się tak na mnie patrzy. Po czym on wstał i chciał mnie uderzyć, ale trafił mojego znajomego. Po tym wszystkim doszło między nami do wymiany ciosów, ludzie nas porozdzielali - dodał.

- Żadnych kiboli ani z Wisły ani z Puszczy tam nie było. Tak samo żadnych przyśpiewek, nic nie miało miejsca. Tak samo z maczetami - zapewnił. Te słowa potwierdził też jeden z anonimowych świadków zdarzenia.

- Chłop mi walnął sierpowego. Normalnie to nic by mi się nie stało, ale walnął mnie w czterech miejscach. Kciuka sobie rozwalił. Ja mu nic nie zrobiłem, nawet palcem go nie dotknąłem. Chciałem mu pomóc, bo się dobrze bawiliśmy. Co on myśli, że jak ma pieniądze to może każdego pomawiać? My z maczetami? - stwierdził Dominik W.