Cantona chciał wrócić do Manchesteru United. Zaproponował siebie na kluczowe stanowisko. "Czułem się winny"
Eric Cantona chciał wrócić do Manchesteru United. Francuz proponował swoją kandydaturę na stanowisko prezydenta ds. piłkarskich.
Cantona to jedna z legend Manchesteru United. Grał w nim od 1992 do 1997 roku. Ekscentryczny Francuz zakończył karierę jako 31-latek.
Od lat Cantona z zewnątrz obserwuje kryzys swojego byłego klubu. Twierdzi, że sam byłby najlepszym lekarstwem na kłopoty MU.
- W zeszłym roku zaproponowałem klubowi zmianę kierunku. Ed Woodward jest świetny w marketingu, ale nie w futbolu. Manchester United potrzebuje prezydenta oraz prezesów od marketingu i piłki nożnej. Zaproponowałem klubowi siebie na to stanowisko. Spotkaliśmy się kilka razy, ale klub tego nie zaakceptował - stwierdził Cantona.
- Manchester United powinien mieć kogoś na to stanowisko. To musi być ktoś, kto zna się na futbolu. Ale mnie nie chcieli. Nie chcieli! Kibice muszą wiedzieć, że pojechałem do Manchesteru, by dać klubowi szansę na odniesienie sukcesu w następnych dekadach. A oni mnie nie chcieli - grzmiał Francuz.
Cantona twierdzi, że miał błogosławieństwo swojego byłego trenera. Nawiązał kontakt z Sir Aleksem Fergusonem.
- Spotkałem się z nim, żeby powiedzieć mu o moim pomyśle i poznać jego zdanie. Uznał, że to dobry pomysł. Czułem się winny, że nie pomagam klubowi. Ale to oni mnie nie chcieli. Ich wybór - podsumował Cantona.