Pierwsze skrzypce w klubie, nieistotna rola w kadrze. "Odsunięty przez Sousę"
Tomasz Kędziora rywalizował wczoraj z Robertem Lewandowskim i jego Bayernem Monachium w Lidze Mistrzów. Uznaliśmy, że to dobra okazja, by przyjrzeć się reprezentantowi Polski. Kędziora wielkiego uznania u Paulo Sousy nie ma i trochę zniknął nam z radaru, a na Ukrainie jest wręcz przeciwnie - gra tam pierwsze skrzypce.
Przeanalizowaliśmy jak wygląda sytuacja klubowa naszego obrońcy. Nie ma co się oszukiwać, w Polsce mało kto śledzi ligę ukraińską, a Kędziora w kadrze gra zdecydowanie mniej niż za Jerzego Brzęczka.
Potentaci niestraszni
Na mistrzów Niemiec nie było jeszcze w tym sezonie Ligi Mistrzów mocnych. Wygrali wszystkie mecze, ale wczorajszy, z Dynamem, był na styku. Gospodarze grali ’’na gazie”, chcieli przeciwstawić się Bayernowi. Sprawić, by postawione przez nich warunki były dla ’’Bawarczyków” jeszcze trudniejsze od tych atmosferycznych na stadionie w Kijowie. Zagrali naprawdę dobrze, momentami nawet przejmowali kontrolę w meczu, zwłaszcza w drugiej połowie, ale Manuel Neuer był świetny.
Jeden reprezentant Polski strzelił gola przewrotką, drugi natomiast w tym nie uczestniczył. Tak samo drugiej bramki Bayernu nie można w żadnym stopniu zapisać na konto Kędziory. Zarówno przy trafieniach ’’Lewego” jak i Kingsleya Comana akcja toczyła się lewą stroną Dynama.
Co wyłapał na Twitterze Gabriel Stach, Kędziora po meczu zdążył jeszcze pochwalić kapitana naszej kadry, a jak Polak mówi mądre słowa, to warto go cytować:
- Znam Roberta od wielu lat i dobrze wiem, jak dobry jest. Zagrał świetny mecz i to nie tylko z racji na swoją niewiarygodną bramkę, ale całokształt gry. To zawodnik klasy światowej i mam nadzieję, że wygra Złotą Piłkę w tym roku.
Po meczu, w którym Lewandowski strzelił swojego 30 gola w tym sezonie, jasne stało się, że przygoda europejska Dynama nie będzie kontynuowana wiosną, nawet w Lidze Europy. Ale Kędziora może być dość zadowolony z postawy w fazie grupowej LM. Przeciwko Barcelonie wypadł bardzo dobrze. Wydawał się wręcz graczem nie do przejścia, a Dynamo dwukrotnie przegrało ledwo, ledwo, po 0:1.
Jak swój
Co należy podkreślić, aż dziesięciu z 14 piłkarzy Dynama, którzy wczoraj zagrali, pochodzi z Ukrainy, większość to wychowankowie. To klub stawiający z premedytacją na swoich. Tym poważniej wygląda rola Kędziory w zespole. Zdarza mu się zakładać opaskę kapitańską.
Były piłkarz Lecha Poznań jest traktowany w Kijowie jak swój. Szybko nauczył się języka i bardzo dobrze nim włada, do tego wziął ślub z Ukrainką. Klub jeszcze kilka lat temu ściągał ciekawe nazwiska spoza granic, ale teraz nie ładuje już dużych pieniędzy w transfery. Wystarczy cofnąć się do letniego okienka z 2013 roku, gdy do klubu dołączyli Dieumerci Mbokani, Jeremain Lens, Younes Belhanda, Benoit Tremoulinas. Ewidentnie z poziomem obcokrajowców klub zjechał.
Jak słyszymy od eksperta od ligi ukraińskiej Kamila Rogólskiego, Kędziorę cechuje solidność, powtarzalność ruchów, rozwój w niektórych aspektach, szczególnie w grze do przodu. Polak nie daje żadnych fajerwerków, ale za to jest najrówniejszy ze wszystkich obcokrajowców, którzy trafili do klubu w ostatnich latach.
Rok 2021 jest dla Dynama świetny. W gablocie trofea za mistrzostwo i puchar Ukrainy, wiosną przejście Club Brugge w Lidze Europy i odpadnięcie z niej w 1/8 finału, ale z Villarrealem, czyli późniejszym triumfatorem. Kędziora w poprzednim sezonie zaliczył duży postęp u Mircei Lucescu, szczególnie w porównaniu do jeszcze wcześniejszego sezonu pod wodzą Ołeksija Mychajłyczenki, kiedy błędów w defensywie ze strony całej drużyny było mnóstwo.
Reprezentant Polski miał bardzo dobrą opinię w Dynamie praktycznie od początku. Z jednej strony to kwestia jego umiejętności, a z drugiej praktycznie nie miał na swojej pozycji realnej konkurencji. Mykoła Moroziuk odszedł z klubu w 2019 roku, Ołeksandr Karawajew może grać na prawej stronie obrony (tak jak w reprezentacji Ukrainy), jednak częściej gra na lewej albo skrzydle.
Odkąd Ołeksandr Tymczyk wrócił z wypożyczenia z Zorii Ługańsk, rywalizacja na pozycji Kędziory jest już poważniejsza. Nawet na początku sezonu wydawało się, że to Ukrainiec ją wygrał. Z biegiem czasu Kędziora go jednak zdystansował, co pokazał mecz z Bayernem w Monachium. Tymczyk wyszedł w podstawowym składzie, ale spalił się kompletnie i Kędziora zastąpił go po przerwie.
Inna sprawa, że w bieżącym sezonie Kędziora już dziewięciokrotnie był zmieniany w drugiej połowie. Chodzi o braki kondycyjne? Nic bardziej mylnego. Przyczynia się do tego styl Mircei Lucescu. W lidze ukraińskiej, gdzie rywale Dynama niejednokrotnie wręcz skrajnie się cofają, boczny obrońca musi być cały czas w ruchu i grać wysoko do końca spotkania. Dlatego Lucescu lubi dokonywać zmian, także na tej pozycji.
Oczywiście to też nie tak, że dla Kędziory każde spotkanie jest udane. Słabszy moment to choćby klęska 0:3 z Szachtarem w Superpucharze na początku sezonu, gdzie był uwikłany w stratę dwóch bramek - najpierw w zamieszaniu ’’asystował" Lassinie Traore, a przy drugiej Ismaily wystawił piłkę Lassinie do pustaka, bo Polak nie zdążył wrócić.
Kędziora zaczął być też opcją jako środkowy obrońca, ale to warto już podpiąć pod wątek reprezentacji.
Odsunięty przez Sousę
Za Jerzego Brzęczka zagrał aż 18 razy, w tym 15 w pełnym wymiarze czasowym. Był etatowym żołnierzem byłego pana selekcjonera. I przyznać trzeba, że choć wielu piekliło się, że Bartosz Bereszyński jest marnowany na lewej obronie, to Kędziora nie dawał argumentów, by kogokolwiek za niego wstawiać.
Sousa zakończył Kędziorze okres dobrobytu w kadrze. Na pierwsze zgrupowanie piłkarz Dynama nie dostał powołania, później mógł liczyć na grę z rywalami takimi jak San Marino. Wystąpił też oczywiście w ostatnim meczu z Węgrami, był zresztą jednym z niewielu plusów tego spotkania. I co ważne - w trójce środkowych obrońców.
Gra na środku obrony zaczęła być dla niego opcją w klubie na początku pracy Lucescu, czyli w lipcu 2020 roku. Z czystej konieczności, bo w Dynamie wybuchła plaga kontuzji, do tego niektórzy piłkarze wypadali z gry przez zakażenie koronawirusem. Od tamtej pory Kędziora, gdy jest taka potrzeba, grywa właśnie na stoperze.
Sam zainteresowany mówił o tym na jednej z konferencji reprezentacji Polski tak:
- Zagram tam gdzie będzie chciał selekcjoner. Mogę być wahadłowym, mogę grać jako półprawym obrońcą. Systemy z trójką i czwórką obrońców wcale tak bardzo się od siebie nie różnią.
Kędziora stracił nie tylko na zmianie formacji, ale i na dyspozycji kolegów. Szczerze mówiąc, teraz nie ma co się dziwić selekcjonerowi, że tak bardzo ufa Pawłowi Dawidowiczowi i Bartoszowi Bereszyńskiemu, bo obaj prezentują wysoką formę w Serie A, a do tych rozgrywek Sousa ma sentyment i lubi je oglądać.
Ostatnie zgrupowanie świadczy o tym, że Tomasz Kędziora przeskoczył Michała Helika w hierarchii Paulo Sousy. Ale to nic dziwnego, w końcu mówimy o piłkarzu ze strefy spadkowej Championship. A tutaj mamy Kędziorę grającego w Lidze Mistrzów.
Wychodzi jednak na to, że Polak na razie musi spełniać się przede wszystkim w klubie. Przed nim ostatni mecz w ramach Champions League. O ile dla siebie już o pietruszkę, o tyle dla innych bardzo ważny w kontekście końcowej tabeli grupy. Jeśli Dynamo przegra z Benfiką, to bardzo możliwe, że wiosną będziemy oglądać Barcelonę w Lidze Europy.
Podziękowania dla Kamila Rogólskiego, pasjonata ukraińskiego futbolu, za pomoc w przygotowaniu tekstu.