Liverpool nie dał rady beniaminkowi Premier League! Wyjątkowy gol w końcówce i wzruszająca dedykacja [WIDEO]

Już w pierwszych minutach kibice "The Reds" mogli mieć lekkie powody do niepokoju. Gdy Trent Alexander-Arnold próbował utrzymać piłkę w rogu boiska, oberwał od narożnej chorągiewki. Szczęśliwie nie stało mu się nic poważnego.

Oprócz tercetu złożonego z Mohameda Salaha, Darwina Nuneza i Diogo Joty ofensywne inklinacje w pierwszych kilkunastu minutach zaprezentował m.in. Ibrahima Konate. Defensor przebiegł kilkadziesiąt metrów i próbował podać do Salaha, lecz jego zagranie zostało przecięte przez obronę Luton Town.

Najaktywniejszy w barwach Liverpoolu był Nunez. Urugwajczyk oddał w pierwszej części gry kilka strzałów, lecz wyłącznie jedno z jego uderzeń było w stanie zagrozić belgijskiemu golkiperowi gospodarzy, Thomasowi Kaminskiemu.

Indolencja w ataku "The Reds" trwała, jednak Juergen Klopp przez długi czas wzbraniał się przed dokonywaniem zmian. Ostatecznie zdecydował się na wprowadzenie na boisko Harveya Elliotta i Cody'ego Gakpo. Z kolei menedżer "The Hatters", Rob Edwards, dał szansę Holendrowi Tahithowi Chongowi.

I to właśnie ta zmiana była kluczowa. Były zawodnik Manchesteru United otworzył wynik spotkania w 80. minucie. Ross Barkley rozprowadził grę na prawą stronę. Piłkę otrzymał Issa Kabore, który zagrał ze skrzydła prosto do znajdującego się w polu karnym Chonga, który łatwo pokonał Alissona.

Nie był to jednak jedyny gol w spotkaniu na Kenilworth Road. Bramkę dla Liverpoolu wypracowali również zmiennicy: Elliott oraz wprowadzony kilka minut wcześniej Luis Diaz, który umieścił piłkę w siatce głową, po czym zaprezentował wzruszającą dedykację dla porwanego kilka dni temu ojca.

Ostatecznie w niedzielny wieczór doszło do podziału punktów między Luton Town i Liverpoolem. "The Hatters" zajmują aktualnie 17. pozycję w tabeli angielskiej ekstraklasy. Z kolei "The Reds" wyprzedzili Arsenal i znaleźli się na trzeciej lokacie.