Nie żyje utalentowany hiszpański piłkarz. Ciało dostrzeżono w trakcie transmisji na żywo
Policja w Sewilli od czwartku próbowała odnaleźć młodego hiszpańskiego zawodnika, który zaginął bez śladu. Niestety, w poniedziałek finał poszukiwań okazał się tragiczny.
W środowy wieczór młody gracz hiszpańskiej Cordoby, Alvaro Prieto, wyjechał razem z przyjaciółmi na imprezę do Sevilli. Był przy tym cały czas w kontakcie z rodzicami. Gdy w czwartkowy poranek przyjęcie się zakończyło, nastolatka zauważono po raz ostatni.
Ślad po Prieto urwał się na dworcu Santa Justa w Sewilli. Gracz wsiadł do pociągu jadącego do Kordoby, lecz ustalono, że miał problemy z zakupem biletu, a bateria w jego telefonie rozładowała się. Wsiadł zatem do innego pojazdu. Więcej go nie widziano.
Służby poszukiwały Hiszpana przez kilka dni, przeczesując głównie tereny w pobliżu dworca, jednak bez skutku. Przyjęto wówczas hipotezę, że młody mężczyzna został potrącony przez pociąg lub napadnięty, a jego ciało znalazło się z dala od stacji kolejowej.
W poniedziałek ostatecznie odnaleziono zwłoki piłkarza. Zauważyli je członkowie ekipy telewizyjnej stacji "TVE", którzy przeprowadzali relację z okolic dworca. W tle było widać przejeżdżający pociąg, a między dwoma wagonami ciało zaginionego Prieto.
- Z przykrością informujemy, że nasz młodzieżowy zawodnik został znaleziony martwy. Pragniemy podziękować za zrozumienie w tym trudnym czasie oraz za wszystkie wyrazy wsparcia i sympatii, które otrzymaliśmy - napisała Cordoba w specjalnym oświadczeniu.
Policja bada przyczyny zdarzenia. Najbardziej prawdopodobną wersją jest nieszczęśliwy wypadek. Zwłoki utknęły między wagonami pociągu, który nie był używany od sierpnia zeszłego roku i wznowił kursowanie dopiero w ostatnich dniach. Alvaro Prieto miał 18 lat.