"Nie zdawałem sobie sprawy z tego, gdzie ja jestem". Szymon Marciniak wrócił do finału mistrzostw świata
Szymon Marciniak był gościem programu "Hejt Park" na "Kanale Sportowym". Sędzia opowiedział o wspomnieniach związanych z ostatnim finałem mistrzostw świata.
Kilka tygodni temu Marciniak zaliczył największy sukces w sędziowskiej karierze. Polak był arbitrem głównym w decydującym meczu na mundialu.
Spotkanie Argentyny z Francją obfitowało w ogromne emocje. Ostatecznie po serii rzutów karnych mistrzami zostali "Albicelestes". Po ostatnim gwizdku wiele mówiło się również o niemal bezbłędnej pracy Marciniaka.
- Kiedy już było po meczu, reżyser tej całej ceremonii ustawił nas z boku. Z jednej strony widzisz Argentynę, gdzie jest szał, fantastyczna zabawa. A obok Francja, zrozpaczona, gdzie były łzy i żal. Ja stałem z Pierluigim Colliną i podszedł do nas Didier Deschamps, podziękował, zero pretensji. Zapytałem, czy miał do mnie jakieś pretensje, ale odpowiedział, że nie, absolutnie, że to był trudny mecz, ale nie miał kompletnie nic do sędziowania - powiedział Marciniak w programie "Hejt Park" na "Kanale Sportowym".
- Potem podszedł Hugo Lloris, też powiedział, że wykonaliśmy "fantastyczny job". Drugi podszedł Olivier Giroud, a potem Kylian Mbappe. Widziałem, że tak na mnie szedł, zrobiłem dwa kroki, bo tak uważam, że człowieczeństwo nakazuje. Jedni się cieszą, nie wiem, czy oni widzieli, jak na mnie Dybala wskoczył, bo on zawsze mnie bardzo lubił, mówił dwa, trzy słowa po polsku. Ale no nie możesz stać, pozwalać, żeby na ciebie wskakiwali, kiedy jedni się cieszą, inni płaczą. Też zrobiłem parę kroków do Kyliana, powiedziałem, że dla mnie jest fenomenem, zawodnikiem meczu. I on też powiedział, że dziękuję - kontynuował sędzia.
- To jest bardzo przyjemny piłkarz, nie szuka problemów. Nawet jak ktoś go kopie, to czasami zapyta: "Tyle razy?". Ale ja wtedy mówię, że spokojnie, będę pilnował na tej zasadzie, że ty jesteś gościem, któremu nie może zdarzyć się krzywda. Mega fajny gość, kiedy ja mu to powiedziałem i widziałem, że popłynęły łzy, to instynktownie go przytuliłem. Dodałem, że mam czutkę, że to nie jest pierwszy finał, w którym będzie grał i podniesie trofeum. Biegać nie obok niego, ale za nim to jest przyjemność i duma, która doszła do mnie po paru dniach, bo ja początkowo sobie nie zdawałem sprawy z tego, gdzie ja jestem i jaki ja mecz posędziowałem - dodał Marciniak.
Sędzia skomentował również jedno z wydarzeń, które mogło wzbudzić pewne kontrowersje. W pierwszej połowie Polak podyktował rzut karny dla Argentyny za faul Ousmane'a Dembele na Angelu Di Marii. Marciniak podkreśla jednak, że nie wahał się ani chwili, ponieważ była to dla niego oczywista decyzja.
- Karny Di Marii? To jest prosta decyzja, tak jak powiedział Pierluigi Collina, to jest taki karny, że tysiąc na tysiąc osób wie, że jest karny. I nie tylko dlatego, że ja go gwizdnąłem i mamy w kamerach potrącenie jego nogi. Pierwsze co, to kiedy biegniesz i gość cię zahacza. Pierluigi mi mówi, że widzisz zawodników dokoła i już wiesz, że jest karny, że on z trybun tego nie widział, ale on wiedział, że jest karny na milion procent - przyznał Marciniak.
- Obok mnie stał Giroud i to jest coś, co ja niego uwielbiam. On wyłapuje niuanse, które ty widzisz po obejrzeniu tego dziesiąty raz. Giroud stał obok mnie pół metra. Kiedy ja gwizdałem, to złapał się za głowę i krzyczał po francusku do Dembele coś na zasadzie: "Coś ty zrobił?". Bo ten karny z naszego punktu widzenia był wzdłuż pola karnego, więc dla nas to najprostsza rzecz, bo nikt ci nie może zasłonić, widzisz to potrącenie. Później dalej konsekwencją tego jest upadek. I ktoś powiedział, że nie ma czegoś takiego, jak miękki faul. Taki faul, nawet jak lekko komuś podstawiasz nogę, to jest faul - zaznaczył sędzia.