Nie normalizujmy Rosji. To byłby mecz z drużyną, którą kocha Putin

Nie normalizujmy Rosji. To byłby mecz z drużyną, którą kocha Putin
Pressfocus/Paweł Andriachiewicz
Na obecny stan rzeczy mecz z Rosją odbędzie się 24 marca. Gdzie? Już wiemy, że nie w Moskwie. Może Budapeszt, może Belgrad, może jeszcze inny neutralny grunt. Wyobrażacie sobie, że Polacy wychodzą zaraz na mecz o awans z rosyjskimi piłkarzami?
Jak widzicie dzień meczowy? Możemy to sobie wyobrażać z perspektywy 25 lutego, drugiego dnia wojny. Drugiego dnia napaści Rosji na Ukrainę. A ten miesiąc minie bardzo szybko. Na pewno nie szybko dla Ukraińców, którzy przeżywają koszmar w swoim domu. Ale nasza rzeczywistość zaraz się napędzi. Będziemy coraz bliżej meczu z Rosją i nie oszukujmy się, że z biegiem dni oswoimy się z tym, że gramy z nimi mecz piłkarski.
Dalsza część tekstu pod wideo
Zacznie się komentowanie powołań Czesława Michniewicza, analizy taktyki, typowanie składu i zastanawianie się, kto ma zagrać za Robertem Lewandowskim. Dziś nie chcemy o tym myśleć. Głowa nie pozwala, myśli ciągle uciekają w stronę Ukrainy.
Jedyne możliwości, że nie zaczniemy przyzwyczajać się do myśli, że 24 marca gramy z Rosją, to sprzeciw jednej z trzech stron:
- PZPN-u, który ostatecznie wyda oficjalne stanowisko, że za nic nie zagramy z Rosją

- FIFA, która wykluczy Rosję

- polskich reprezentantów, którzy sprzeciwią się zagraniu przeciwko Rosji i słuchaniu ich hymnu z poziomu murawy
Po wczorajszym wspólnym oświadczeniu federacji polskiej, czeskiej i szwedzkiej czuliśmy zażenowanie. Określenie „konflikt pomiędzy Rosją a Ukrainą” było obrzydliwe. PZPN chciał napisać mocniejszy komunikat, ale jedna z pozostałych reprezentacji za wszelką cenę chciała złagodzić to pismo. To trzeba było go do cholery nie podpisywać.
Nie łączyć sił za wszelką cenę. Za cenę nazwania tego jaka tragedia dzieje się na Ukrainie - konfliktem pomiędzy Rosją a Ukrainą. Na FIFA też nie liczymy. Gianni Infantino nie wydaje się być facetem, który przeciwstawi się Putinowi.
Jeśli do tego meczu dojdzie, to nie możemy mówić, że wynik nie jest najważniejszy. Sport w świetle dzisiejszych wydarzeń, owszem, nie jest. Ale wynik będzie. Nie dla kwestii awansu Polski na mistrzostwa świata. Chodzi o zupełnie inny wymiar. Jeśli się odbędzie, to będzie to mecz historyczny. O zupełnie innym wymiarze niż zwykły baraż o możliwość gry na mundialu.
Już po upływie miesiąca wojny, jakkolwiek fatalnie to brzmi, stanie się dla nas to jakaś nowa, brutalna, ale jednak rzeczywistość. Atak na Ukrainę to temat straszny, ale nie będzie wywoływał już takiego szoku jak wczoraj i dziś.
Ale ten mecz wszystko pobudzi. To będzie nerwówka przeżywana przez każdego kibica i piłkarza. Nie stres czy przedmeczowy dreszczyk emocji. To będzie coś zupełnie mocniejszego.
Wyobrażacie sobie, że piłkarze reprezentacji wyjdą na boisko? Wyobrażacie sobie, że mecz się nie ułoży i Rosja nas pokona? Że Władimir Putin będzie świętował szaleńczo na trybunach? Nie chcę sobie nawet wyobrażać nastroju w Polsce po spełnieniu się takiego scenariuszu.
Wśród Rosjan są odważni, rozsądni ludzie, którzy wyszli na ulice protestować przeciwko wojnie i przeciwko Putinowi. Fiodor Smołow, piłkarz reprezentacji, też wykazał się rozsądkiem i odwagą, kiedy opublikował wpis antywojenny na Instagramie. Ale mecz z Rosją, to mecz z drużyną, którą kocha Putin. Reprezentacja przynosi chwałą jego chorym, diabelskim ambicjom o wielkiej Rosji.
Granie z nimi, to traktowanie Rosji jak normalnego w tych czasach kraju, z którym można przystąpić do czystej, sportowej rywalizacji. A dobrze wiemy, tak jak i nasi piłkarze, że to nie jest czysta sprawa.
Ile mieliśmy radości z tego, że zamiast Włochów czy Portugalii wylosowaliśmy w barażach Rosję. Jestem przekonany, że teraz wolelibyśmy przygotowywać się na spotkanie z jedną z tych mocniejszych drużyn i nie myśleć o tym, co wypada, a czego nie.
Mamy drugi dzień wzmożonej napaści na Ukrainę. Scrollujemy Twittera i oglądamy wiadomości, praktycznie nie idzie skupić się na czymś innym. 24 marca będzie tak samo. Nie będziemy w stanie skupić się na graniu w piłkę. Ani my ani piłkarze. A będzie to mecz naznaczony tematem wojny.

Przeczytaj również