"Nic, zero, null. Nie da się go obronić". Oceniamy najdroższe transfery w historii Ekstraklasy

"Nic, zero, null. Nie da się go obronić". Oceniamy najdroższe transfery w historii Ekstraklasy
Adam Starszynski / PressFocus
Polskie kluby mają poważną awersję przed wydawaniem dużych pieniędzy na transfery. Dość powiedzieć, że w gronie rekordowych nabytków nadal znajdują się dwaj zawodnicy, którzy barwy zmienili w poprzednim stuleciu. Jaką ocenę można wystawić tym, którzy kosztowali najwięcej?
Zwrot "rozbić bank" w wypadku transferów do Ekstraklasy jest dość osobliwy. Do tej pory żaden zespół nie zdecydował się na wyłożenie przynajmniej dwóch milionów euro. Nie zmieni tego również Ali Gholizadeh, wszak zawodnik Charleroi ma kosztować 1,8 mln euro i wyląduje na drugim miejscu w rankingu najdroższym. Więcej o samym Irańczyku przeczytacie TUTAJ.
Dalsza część tekstu pod wideo
Niemniej sprowadzenie skrzydłowego przez Lecha Poznań jest pretekstem do przyjrzenia się rekordowym transferom w naszej lidze. W poniższym zestawieniu zebraliśmy, krótko opisaliśmy i oceniliśmy 10 największych transakcji w historii polskiej piłki. Bywało, no cóż, różnie.
Warto dodać, że osiem transferów w historii Ekstraklasy zostało dokonanych za okrągły milion euro. Według "Transfermarkt" taką kwotę wydano na Artura Sobiecha (Polonia Warszawa), Rafała Murawskiego (Lech Poznań), Dominika Nagy'ego (Legia Warszawa), Pedro Tibę (Lech), Luquinhasa (Legia), Jakuba Świerczoka (Piast Gliwice), Kamila Kosowskiego (Wisła Kraków) oraz Macieja Żurawskiego (Wisła). Z tego grona na poniższej liście znaleźli się Kosowski, Żurawski i Sobiech, gdyż były to transfery dokonane najwcześniej, więc i polskie kluby, ogólnie rzecz ujmując, miały wówczas mniej pieniędzy.
Zaczynajmy!

10.Artur Sobiech (Polska), Ruch Chorzów -> Polonia Warszawa, 1 mln euro, 2010

W sezonie 2009/10 Ruch Chorzów był rewelacją Ekstraklasy, a 20-letni Artur Sobiech jednym z jego liderów. Młody napastnik strzelił wówczas 10 bramek w samej lidze i dorzucił pięć asyst, co pozwoliło mu przebić się do masowej świadomości. Jego poczynania zdobyły uznanie w oczach Janusza Wojciechowskiego, który zdecydował się na wyłożenie kwoty, jakiej długo w polskim futbolu nie było. Ostatecznie "Niebiescy" zarobili 700 tysięcy, bo 300 musiało powędrować do poprzedniej drużyny napastnika, czyli Grunwaldu Ruda Śląska.
Sobiech w stolicy, przynajmniej zgodnie z założeniami właściciela, miał pomóc w zdobyciu mistrzostwa. Do tego, jak powszechnie wiadomo, ostatecznie nie doszło, gdyż Polonia zawiodła i finiszowała dopiero jako 7. Niemniej sam piłkarz spisywał się bardzo dobrze - 9 trafień, 9 asyst i szybka sprzedaż do Hannoveru 96. Niemcy zapłacili 1,1 mln euro, więc trudno mówić o jakimkolwiek rozczarowaniu względem transferu samego Sobiecha.
Ocena: 7/10

9. Kamil Kosowski (Polska), Górnik Zabrze -> Wisła Kraków, 1 mln euro, 1999

Kamil Kosowski na Śląsku przeszedł prawdziwą szkołę życia, bo trafił do jednej szatni między innymi z Tomaszem Hajtą. W Górniku czuł się jednak bardzo dobrze i nie za bardzo chciał się przenosić do innego zespołu, nawet jeśli chodziło krajowego potentata. Niemniej ówczesny prezes zabrzan, Stanisław Płoskoń, postawił sprawę jasno i przekazał, że albo "Kosa" wyjeżdża do Małopolski, albo nie wyjeżdża w ogóle.
22-latek przeprowadził się więc do Krakowa i rozpoczął jeden z najbardziej owocnych okresów w swojej karierze. Chociaż skrzydłowy spóźnił się na pierwszy trening, to w środowisku "Białej Gwiazdy" jest uznawany za jedną z gwiazd. Jego pierwszy pobyt zakończył się de facto po czterech latach, gdy Polaka wypożyczyło Kaiserslautern i to za milion euro. W międzyczasie Kosowski przyczynił się do zdobycia dwóch mistrzostw, dwóch Pucharów Polski oraz Superpucharu. Chociaż kosmicznych liczb nie notował, był jednym z filarów tamtejszej Wisły.
Ocena: 8/10

8. Maciej Żurawski (Polska), Lech Poznań -> Wisła Kraków, 1 mln euro, 1999

Jak Maciej Żurawski zaczął strzelać w sezonie 1999/00, to wydawało się, że nie skończy. Po dziewięciu meczach, jeszcze w barwach Lecha Poznań, miał na swoim koncie sześć bramek i to wszystko w zespole, który wyglądał wprost fatalnie. Wisła, mająca świadomość problemów "Kolejorza", postanowiła wyłożyć pieniądze imponujące w tamtejszych realiach i ściągnąć napastnika do siebie. Zanim jednak doszło do przeprowadzki, to "Żuraw" strzelił krakowianom dwa gole, a Lech zanotował pierwsze zwycięstwo.
Po przeprowadzce do "Białej Gwiazdy" przyszły reprezentant potrzebował nieco czasu na rozkręcenie się - nie był w stanie dobić do granicy 10 trafień - ale jak już złapał odpowiedni rytm, to po prostu szalał. Długo Ekstraklasa nie widziała tak znakomitego piłkarza na naszych boiskach. Przez cztery kolejne sezony Żurawski zdobywał przynajmniej 20 bramek w samej lidze, a Wisła w sześć lat sięgnęła po siedem prestiżowych tytułów. Co więcej, w 2005 roku Bogusław Cupiał nieźle zarobił, wszak za cenionego piłkarza Celtic zapłacił ponad 3 miliony euro.
Zabrakło, co oczywiste, Ligi Mistrzów, ale z tego trudno rozliczać samego Żurawskiego.
Ocena: 10/10

7. Kristoffer Velde (Norwegia), Haugesund -> Lech Poznań, 1,1 mln euro, 2022

Przypadek niezwykły, bo i sam Kristoffer Velde okazał się zawodnikiem nietypowym. Po połowie sezonu spędzonej w barwach Lecha, kibice chcieli wywieźć Norwega na taczkach. Nie dość, że zapłacono za niego sporo, to na zawodnika zupełnie nie można było liczyć. Albo nie grał, albo grał słabo - w ośmiu ligowych występach zaliczył zaledwie jedną asystę. A potem do klubu trafił John van den Brom.
Holender od samego początku postawił na Velde, a ten odwdzięczył się doskonałymi liczbami. Chociaż pojawiły się pewne zastrzeżenia, co do tego, jak piłkarz funkcjonuje w całym spotkaniu, to w kluczowych momentach okazał się po prostu niezawodny. Poprowadził zespół przez eliminacje Ligi Konferencji (dwa gole, trzy asysty), świetnie radził sobie w samym pucharze (pięć goli, asysta), zapewnił konkrety w Ekstraklasie (osiem goli, trzy asysty). Z łącznym bilansem 16 trafień i siedmiu asyst był trzecim zawodnikiem "Kolejorza" pod względem udziału w bramkach.
Ocena: 7/10

6. Virgil Ghita (Rumunia), FCV Farul -> Cracovia, 1,2 mln euro, 2022

W trakcie zimowego okienka transferowego w 2022 roku Cracovia postanowiła dokonać transfer last-minute i przy okazji pobiła swój dotychczasowy rekord. Różne portale różnie interpretują kwotę, którą wyłożyły "Pasy", ale trzymając się "Transfermarkt" trzeba przyjąć, że mowa jest po ponad milionie euro. To suma prawdopodobnie zawierająca już bonusy, gdyż Rumuni dobrze zabezpieczyli transakcję swojego stopera.
A czy sam Virigl Ghita dobrze zabezpieczył szeregi Cracovii? W teorii tak, wszak gra od deski do deski. W praktyce nikt jednak nie wskaże 25-latka w szeregu największych gwiazd lub najlepszych piłkarzy Ekstraklasy. Z tego punktu widzenia defensor wydaje się być przepłacony, chociaż gdyby do Krakowa trafiało więcej zawodników tego pokroju, to Jacek Zieliński z pewnością by nie narzekał.
Ocena: 5,5/10

5. Afonso Sousa (Portugalia), B Sad -> Lech Poznań, 1,2 mln euro, 2022

W wypadku Afonso Sousy należy pamiętać o jednej kwestii. Na ten moment wydaje się, że po prostu nie ma sposobności, aby Lech Poznań nie zarobił na młodym zawodniku. Już w momencie transferu w Portugalii pojawiły się krytyczne głosy, bo oddawano jeden z największych talentów. W dodatku - przynajmniej z perspektywy Półwyspu Iberyjskiego - za promocyjną wręcz kwotę. Nieco ponad milion euro, to nie są pieniądze, które w Portugalii robią na kimkolwiek wrażenie.
W Polsce kwestia ta wygląda nieco inaczej i transfer "Kolejorza" niósł ze sobą spore oczekiwania. Niekiedy Sousa nie był w stanie im sprostać, ale ostatecznie 23-latek okazał się nieodzownym elementem układanki Johna van den Broma i jednym z kluczowych piłkarzy ekipy z Wielkopolski. Nie ma przypadku w tym, że piłkarz Lecha regularnie gra w młodzieżowej reprezentacji swojego kraju, gdzie towarzyszy między innymi Fabio Silvie, Rubenowi Nevesowi i Andre Almeidzie.
Jeśli Ekstraklasa ma iść do przodu, to właśnie dzięki takim obcokrajowcom.
Ocena: 6,5/10

4. Adriel Ba Loua (WKS), Viktoria Pilzno -> Lech Poznań, 1,2 mln euro, 2021

Pierwszy przypadek na tej liście, gdy można jednoznacznie stwierdzić, że jakiś klub wyrzucił pieniądze do pieca. Adriel Ba Loua otrzymywał swoje szanse, ale nie wykorzystał żadnej z nich. Iworyjczyk ani razu nie był w stanie dorównać wymaganiom, jakie stawiano w momencie transferu z Czech. Trudno się jednak takiemu podejściu dziwić, w końcu za naszą południową granicą skrzydłowy radził sobie bardzo dobrze. W Polsce zaś - masakra.
Obecnie Lech Poznań może tylko zastanawiać się, jak zrzucić ciążący balast. Zadanie to nie będzie łatwe, wszak piłkarz dysponuje kontraktem ważnym jeszcze przed dwa lata, a na rynku brakuje chętnych. Ba Loua nie znajduje się też w szerszych planach Johna van den Broma, co pokazał poprzedni sezon, w którym 26-latek grał głównie ogony.
Gol i trzy asysty w 45 meczach na poziomie Ekstraklasy to zdecydowanie zbyt mierny wynik, aby jakkolwiek bronić jeden z najdroższych transferów w historii polskiego futbolu.
Ocena: 2/10

3. Lirim Kastrati (Kosowo), Dinamo Zagrzeb -> Legia Warszawa, 1,3 mln euro, 2021

Z niesłychaną wtopą transferową mierzyła się też Legia Warszawa. Głównym atutem Lirima Kastratiego miała być jego niesłychana szybkość. Tymczasem skrzydłowy udowodnił ją przede wszystkim wtedy, gdy trzeba było wyjechać z Polski, bo zrobił to po roku gry dla stołecznego klubu. Chociaż stwierdzenie, że Kosowianin grał, należy traktować jako pewne nadużycie.
W barwach "Wojskowych" zaliczył łącznie 24 występy, zdobył dwie bramki i dorzucił asystę. W Ekstraklasie jednak nic, zero, null, a cały dorobek 24-latka to wynik spotkań z Wigrami Suwałki (3:1) oraz Spartakiem Moskwa (1:0). To właśnie mecz przeciwko Rosjanom sprawia, że Kastrati nie otrzymał bezwzględnego zera przy ocenie swojego pobytu w Polsce, chociaż niewiele brakowało.
Wspomniany wcześniej Adriel Ba Loua pełni w końcu jakąś rolę w Lechu Poznań. Nawet na moment jest w stanie odciążyć piłkarzy pierwszego zespołu. Były gracz Dinama Zagrzeb został zaś naprędce odesłany ze stolicy Polski, a Legia nie odzyskała ani grosza. Fehervar sięgnął po skrzydłowego na zasadzie wolnego transferu. - Poprzednie rozgrywki były najgorszymi w mojej karierze. Zmiany trenerów zbierały swoje żniwo. Ostatni szkoleniowiec czuł do mnie antypatię. Nie lubił mnie - stwierdził sam zawodnik.
Ocena: 1/10

2. Maik Nawrocki (Polska), Werder Brema -> Legia Warszawa, 1,5 mln euro, 2022

Transfer Maika Nawrockiego z Werderu Brema wydawał się nie nieść jakiegokolwiek ryzyka. W Warszawie stoper był już doskonale znany, bo zaliczył bardzo udane wypożyczenie do Legii. Nikt więc nie zdziwił się, gdy stołeczny klub postanowił ostatecznie nadwyrężyć swój budżet i wykupić piłkarza z klubu Bundesligi. Wówczas jednak pojawiły się pewne problemy.
Najpierw młody piłkarz został brutalnie poturbowany i musiał pauzować przez kilka kolejek. Stopniowo wracał do pierwszego składu, ale jego prezencja na boisku była już nieco gorsza niż we wcześniejszych rozgrywkach. Ostatecznie nikt nie nazwie definitywnego sprowadzenia Nawrockiego jakimkolwiek błędem, ale oczekiwania pewnie były nieco większe. Wciąż jednak 22-latek jest graczem perspektywicznym ze sporą możliwością rozwoju. Ostateczna ocena jego pobytu w ekipie "Wojskowych" będzie zatem prawdopodobnie wyższa.
Ocena: 6/10

1. Bartosz Slisz (Polska), Zagłębie Lubin -> Legia Warszawa, 1,8 mln euro, 2020

Sprowadzenie gracza Zagłębia Lubin było naprawdę odważnym ruchem ze strony Legii Warszawa. Jasne, Bartosz Slisz był uważany za duży talent, ale przecież nigdy transfer wewnętrzny w Ekstraklasie nie przekroczył magicznej granicy miliona euro. Tymczasem w wypadku przyszłego reprezentanta Polski wynik ten został pobity blisko dwukrotnie. Czy się opłacało?
Z jednej strony tak, bo pomocnik w trzech ostatnich sezonach był podstawowym zawodnikiem "Wojskowych". Zawodził przy tym naprawdę rzadko, a niekiedy udawało mu się zaliczyć spektakularne występy. Przebił się też do kadry Czesława Michniewicza, jego rynkowa wartość wzrosła i wszystko wskazuje na to, że stołeczny klub ostatecznie sporo zarobi na 24-latku. Jest jednak ale.
Slisz nosi na sobie miano najdroższego transferu w historii Ekstraklasy i pod tym względem jego ocena wypada znacznie gorzej. Nie został bowiem liderem swojego zespołu porównywalnym choćby do Josue. Na jego niekorzyść działa też pełnienie dość niewdzięcznej roli na boisku. Niemniej przedstawicielowi Legii daleko do grona najlepszych graczy na tej liście.
Ocena: 6,5/10

Przeczytaj również