Największy balast FC Barcelony. Skreślony przez Xaviego, brutalnie zweryfikowany w kolejnym klubie

Największy balast FC Barcelony. Skreślony przez Xaviego, brutalnie zweryfikowany w kolejnym klubie
Kevin Jairaj / PressFocus
W Barcelonie definitywnie postawiono na nim krzyżyk. W innym klubie z wysokiej półki dostał szansę, której kompletnie nie wykorzystał. Sergino Dest wykazywał potencjał, jednak stał się kulą u nogi obecnego pracodawcy. Mistrzowie Hiszpanii będą mieć problem, aby uporać się z tym balastem.
W piłkarskim kalendarzu 1 lipca nieodłącznie kojarzy się z oficjalnym otwarciem okienka transferowego. Jednocześnie w ten sam dzień dobiegają końca wszelkiego rodzaju wypożyczenia. W Barcelonie z tymczasowych wojaży po Europie wrócili zatem Clement Lenglet, Nico Gonzalez czy Sergino Dest. I to właśnie ten ostatni może być największym przekleństwem katalońskich działaczy. Klub musi znaleźć sposób, aby pozbyć się piłkarza, który ostatnimi czasy nie reprezentuje swoją grą żadnego akceptowalnego poziomu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Skreślony

Sergino Dest zasłużył na miano wyjątkowego elementu Barcelony. Mało który zawodnik zdołał bowiem tak szybko zniechęcić do siebie Xaviego Hernandeza. Po przybyciu do klubu były pomocnik nie bał się stawiać nawet na najbardziej nieoczywiste opcje. Wszystko po to, aby wykrystalizować grupę graczy zasługujących na miejsce w składzie. Mniejszy lub większy kredyt zaufania otrzymali choćby Oscar Mingueza, Ferran Jutgla czy Luuk de Jong. Trener miał cierpliwość w stosunku do niemal każdego ze swoich podopiecznych. Poza wspomnianym Amerykaninem.
Już po kilku tygodniach współpracy Xavi miał serdecznie dosyć wychowanka Ajaksu Amsterdam. Czarę goryczy przelał mecz z Bayernem Monachium, który zakończył się porażką “Blaugrany” w wymiarze 0:3. Dest znalazł się wtedy w wyjściowej XI, ale wytrwał na boisku zaledwie do przerwy. Po końcowym gwizdku Javi Miguel, jeden z najlepiej poinformowanych dziennikarzy w barcelońskim środowisku, zdradził, że szkoleniowiec był wściekły na reprezentanta Stanów Zjednoczonych. Według wielu doniesień defensor kompletnie nie wywiązywał się z obowiązków, był odporny na uwagi taktyczne i stronił od poczynienia jakiegokolwiek progresu.
- Sergino Dest nie jest zawodnikiem na miarę Barcelony. Chciał szansy od Xaviego i ją dostał, ale jego gra jest katastrofalna - pisał Miguel w dzienniku "AS" na początku ubiegłego roku.
Po feralnej porażce z Bayernem prawy obrońca sporadycznie pojawiał się na murawie. Do końca tamtego sezonu tylko pięć razy dostał szansę od pierwszej minuty w spotkaniach ligowych. Xavi po cichu postawił na nim krzyżyk. Ostateczność decyzji trenera uwidoczniła się podczas przygotowań do minionych rozgrywek. Amerykanin, mimo braku kontuzji, nie został nawet powołany na pierwszą kolejkę ligową. W kadrze meczowej znaleźli się wtedy choćby Miralem Pjanić czy Pierre-Emerick Aubameyang, którzy siedzieli na walizkach, czekając na transfer. W klubowej hierarchii i tak zajmowali oni wyższe miejsce od Desta. To w najbardziej wymowny sposób pokazywało, jak mocno pogrzebał on swoją pozycję na Camp Nou.
- Mówiąc szczerze, chcieliśmy pozyskać Cesara Azpilicuetę, aby wzmocnić prawą obronę, ale nie udało nam się. Mamy jednak innych zawodników, którzy mogą tam występować, mamy Kounde, Araujo, Sergiego Roberto. Z kolei Dest zna swoją sytuację - tłumaczył wtedy Xavi na jednej z konferencji prasowych.

Iluzja szansy

Barcelona musiała znaleźć sposób na pozbycie się niepotrzebnego zawodnika. Transfer definitywny oczywiście nie wchodził w grę, ponieważ żaden klub nie był na tyle naiwny, aby w ogóle rozważać zakup Sergino Desta. Połowicznym rozwiązaniem okazało się wypożyczenie do Milanu, który pilnie potrzebował prawego obrońcy. Alessandro Florenzi doznał bowiem kontuzji, a Davide Calabria również nie uchodzi za chodzący okaz zdrowia. Na papierze Amerykanin miał wszystko, aby przywrócić karierę na właściwe tory.
- Potrzebuję minut, nie tylko po to, żeby być w rytmie przed mistrzostwami świata, ale po prostu chcę jak najczęściej grać. Milan dał mi wielką szansę i dobrze wiem, że muszę z niej skorzystać. To była łatwa decyzja do podjęcia, wszystko zdarzyło się dość szybko i jestem szczęśliwy, że będę mógł grać w tak wielkim klubie - mówił Dest tuż po przenosinach na San Siro.
Główny problem 22-latka polegał na tym, że nie zrobił wiele, aby skorzystać z szansy, którą dostał od losu. Sam wakat na prawej obronie Milanu nie okazał się wystarczającą przepustką do regularnej gry. Dest, podobnie jak wszyscy podopieczni Stefano Piolego, musiał walczyć o każdą minutę. Reprezentant USA wyszedł chyba jednak z założenia, że wszystko zostanie mu podane na srebrnej tacy. Sam zainteresowany nie wykazał się wolą walki o powrót do formy.

Tragiczny sezon

Kilka pojedynczych występów wystarczyło, aby Stefano Pioli poszedł w ślady Xaviego i odstawił Desta na boczny tor. Prawy obrońca nie pokazał nic, co pozwoliłoby uwierzyć, że nadal drzemie w nim chociaż cień dobrego piłkarza. Kiedy już sporadycznie pojawiał się na murawie, “błyszczał” jedynie kolejnymi błędami, nieodpowiedzialnymi zagraniami i ogólnym brakiem piłkarskich walorów. Jego gra była niekończącą się serią niefortunnych zdarzeń.
- Sytuacja Desta? Ma trudności z przystosowaniem się do naszego systemu i dlatego spadł w hierarchii. Na razie nie będzie go w kadrze meczowej. Już mówiłem mu, że jego problemem jest mentalność. On ma umiejętności, dynamikę i inne potrzebne cechy, ale musi pozostać skupionym każdego dnia - mówił w trakcie sezonu Stefano Pioli cytowany przez "MilanNews.it".
Liczby brutalnie obnażają przygodę Desta w stolicy Lombardii. Chociaż jego konkurenci często zmagali się z urazami, zdołał on rozegrać w barwach “Rossonerich” jedynie 632 minuty. Zaledwie dwa razy przydarzyły mu się mecze w pełnym wymiarze czasowym, a były to porażki odpowiednio 0:3 z Chelsea i 0:4 przeciwko Lazio. 22-latek prezentował się fatalnie pod kątem indywidualnym, przez co destrukcyjnie wpływał na cały zespół. W rozgrywkach Serie A sprokurował jeden rzut karny, notował średnio 12 razy więcej strat niż przechwytów, jego celność przerzutów nie przekraczała 40% i tylko co czwarte dośrodkowanie było celne. Nawet nie ma co mówić o bramkach, asystach czy jakimkolwiek namacalnym wkładzie w grę ofensywną.
Amerykanin pokazał się z tak złej strony, że jego nazwisko nie znalazło się na liście zgłoszonych przez Milan do gry w fazie pucharowej Lidze Mistrzów. Od marca nie był też powoływany na mecze ligowe. W ostatnich miesiącach prawy obrońca mógł rozruszać kości jedynie podczas zgrupowań reprezentacji, przy czym powołania nie zawsze były zaszczytem, ponieważ choćby 20 kwietnia wziął udział w sparingu z Meksykiem, gdzie poza nim wystąpili jedynie zawodnicy akademiccy. Oprócz Desta selekcjoner “Jankesów” nie postawił na żadnego gracza grającego na co dzień w Europie. Trudno było wymyślić lepszy sposób na ukazanie tego, w jak dramatycznej sytuacji znajduje się defensor wypożyczony z Barcelony.

Niechciany powrót

- Dest myśli, że jest znacznie lepszym graczem niż w rzeczywistości i to zdecydowanie jego największa wada. Jako obrońca musisz grać mądrze i odpowiedzialnie, a on przecenia swoje umiejętności - podkreślił Rafael van der Vaart na antenie "Ziggo Sport".
AC Milan naturalnie nawet przez moment nie rozważył skorzystania z uzgodnionej opcji wykupu Desta za 20 mln euro. Tym samym od kilku dni znów pozostaje on częścią pierwszej drużyny Barcelony. Przy czym raczej nikomu na Camp Nou nie zależy, żeby ten stan się utrzymał. Przede wszystkim nic nie wskazuje na to, aby piłkarz mógł wrócić do łask Xaviego. Poprzednie miesiące dość dobitnie pokazały, że Hiszpan miał całkowitą rację w kwestii oceny potencjału 22-latka.
Dodatkowo obrońca jest niepożądanym obciążeniem dla klubowego budżetu. Według doniesień hiszpańskich mediów koszt jego utrzymania w sezonie 2023/24 będzie wynosił około 10,8 mln euro. Składa się na to zarówno pensja, jak i część amortyzacji transferu przeprowadzonego przed dwoma laty. Wszyscy dobrze wiemy, że sytuacja finansowa “Barcy” jest bardzo daleka od ideału, zatem dodatkowe pieniądze płacone zbędnemu piłkarzowi tylko utrudniają wyjście na prostą.
Pozbycie się Desta pozostaje jednym z największych wyzwań, jakie stoją przed dyrekcją sportową mistrzów Hiszpanii. Klub nie może pozwolić sobie na utrzymywanie zawodnika, który zajmuje zaszczytne ostatnie miejsce w kolejce do gry. Kłopot w tym, że na tę chwilę nie pojawił się żaden potencjalny wybawca. Media codziennie łączą niemal każdego zawodnika “Barcy” z dziesiątką różnych klubów, ale dziwnym trafem nie pojawiają się właściwie żadne plotki o zainteresowaniu wychowankiem Ajaksu.
Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, “Duma Katalonii” zapewne będzie musiała rozważyć bardziej brutalne sposoby na pozbycie się tego zawodnika. Jedną z opcji jest polubowne dojście do porozumienia w sprawie rozwiązania kontraktu. Taki wariant zastosowano już w przypadku Samuela Umtitiego, przy czym warto dodać, że Francuz w ostatnim sezonie Serie A prezentował się znacznie lepiej od Desta. Trudno zresztą grać gorzej od obrońcy, któremu wystarczyły tygodnie, aby zrazić do siebie kolejnego trenera. Na dziś Amerykanin jest piłkarzem, którego nie chciałby praktycznie żaden klub z aspiracjami. W rękach Barcelony pozostaje kwestia tego, czy uporają się z tak niepożądanym problemem.

Przeczytaj również