Najsłynniejsza reklama w historii futbolu. Plejada gwiazd, genialna historia i nietypowa produkcja [WIDEO]
Reklama Nike z 2010 roku pobiła wszelkie rekordy. Wystąpił w niej szereg gwiazd światowego sportu, na czele z Cristiano Ronaldo, LeBronem Jamesem czy Rogerem Federerem. Magazyn "FourFourTwo" postanowił przypomnieć tę historię, a na dodatek odsłonić jej kulisy. Trudności w realizacji całego przedsięwzięcia było co niemiara.
W 2010 roku odbywały się mistrzostwa świata w RPA. Choć oficjalnym partnerem turnieju był Adidas, to właśnie reklama jego największego rywala, firmy Nike, na zawsze zapisała się w historii sportu. W trzyminutowym filmie pod tytułem "Napisz przyszłość" wystąpiły największe gwiazdy światowego sportu. Kluczowa była jednak postać Alejandro Inarritu, meksykańskiego reżysera, który kilka lat później zgarnął trzy Oscary za film "Birdman".
Zdjęcia do reklamy trwały przez dwa miesiące. Nie było to łatwe przedsięwzięcie, bo wszystko trwało przez cały styczeń i luty, między innymi w trakcie fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Enrico Balleri, będący wówczas w Nike dyrektorem ds. reklamy, określił to jako "logistyczny koszmar". Wielu sportowców było kontuzjowanych, przez co nie mogło uczestniczyć w nagraniach zgodnie z pierwotnym planem. W Madrycie zdjęcia zakłóciła jedna z największych śnieżyc w historii miasta. A sceny kręcone były łącznie na trzech kontynentach.
Głównym bohaterem reklamy był Wayne Rooney, a jego rolę uznano za genialną. Wcale nie było to takie oczywiste, bo Anglik miał też za sobą fatalny występ w spocie wina Casillero del Diablo. Gwiazd było zresztą więcej - Didier Drogba, Franck Ribery, Thiago Silva, Ronaldinho, Cristiano Ronaldo, Fabio Cannavaro, Tim Howard, Landon Donovan, Andres Iniesta, Cesc Fabregas, Gerard Pique, Kobe Bryant czy Roger Federer, który grał z Ronneyem... w tenisa stołowego.
Kluczowy okazał się nie tylko scenariusz i znane postacie ze świata sportu, ale też nietypowy jak na tamte czasy sposób dystrybucji filmu. Nike nie mogło reklamować się w czasie spotkań mundialu w RPA, bo partnerem turnieju był Adidas. Umieściło więc spot na Facebooku. Coś, co dzisiaj wydaje się oczywiste, wtedy było zupełną nowością.
- Byliśmy bardzo zdenerwowani. To mogło być brutalne doświadczenie. Gdy po pierwszych kilku minutach zobaczyliśmy początkowe komentarze na temat filmu, był to piękny moment. Nigdy tego nie zapomnę. Wiedzieliśmy, że ludzie to pokochają i cała praca, którą wykonaliśmy przez kilka miesięcy, opłaciła się - wspomina Balleri.
W ciągu pięciu tygodni od premiery reklamę wyświetlono ponad 20 milionów razy, a w mediach społecznościowych o Nike mówiło się dwa razy częściej niż o Adidasie. Firma uruchomiła interaktywny ekran LED na 138-metrowym wieżowcu Southern Life Center w Johannesburgu, reklamując film. Balleri wspomina, że fani na stadionach w RPA bardzo często rozmawiali ze sobą o spocie, często odkrywając wątki, których wcześniej nie dostrzegali. Warto przypomnieć go sobie po latach. Albo zobaczyć, jeżeli jeszcze tego nie oglądaliście.