Najlepszy letni transfer w Premier League? Złoty interes Arsenalu. "Dokonuje cudów"
Gdy Aaron Ramsdale przechodził w sierpniu do Arsenalu za około 30 mln funtów, wydawało się, że londyńczycy lekką ręką rzucili w otchłań sporo pieniędzy. Nic bardziej mylnego. Ramsdale błyskawicznie stał się czołowym bramkarzem Premier League i ulubieńcem kibiców.
Przenosinom Ramsdale’a na Emirates towarzyszyły głównie drwiny i rozważania, dlaczego Arsenal wykłada niemałą przecież kwotę za bramkarza, który jeszcze niczym specjalnym się nie wyróżnił na poziomie Premier League. Co więcej, spędził w niej dwa sezony i w obu przypadkach jego zespół spadał do Championship. Najpierw Anglik wypadł z elity w barwach Bournemouth, a następnie Sheffield. Oczywiście, często w najsłabszych drużynach to właśnie golkiperzy stanowią jednoosobową armię chroniącą kolegów przed regularnymi “oklepami”, pracując jednocześnie na pozostanie w najwyższej lidze. Tyle że Ramsdale przesadnie nie błyszczał. W barwach “The Cherries” miał współczynnik obronionych strzałów na poziomie 67,8%. W “The Blades” - 70,7%. Nieźle, nic więcej. Można było się spodziewać, że z racji wieku i narodowości (23-letni angielski bramkarz to idealny materiał na golkipera Premier League) długo nie zagrzeje miejsca w Championship. Ale akurat do Arsenalu?
“The Gunners” jednak zaryzykowali. Wspomniane dwa aspekty, czyli metryka i paszport, miały rzecz jasna znaczenie, ale Mikel Arteta i Edu Gaspar musieli dostrzec w Aaronie coś więcej. Wyjątkowe umiejętności, refleks, jak i świetny “mental” oraz charakter z gatunku tych, których trudno nie lubić. Jak na razie decyzja o sprowadzeniu 23-latka z Sheffield broni się na każdym poziomie. Miodowe tygodnie Ramsdale’a w ekipie Artety trwają i zdają się nie mieć końca.
Jak natchniony
Aaron wszedł do bramki Arsenalu w spotkaniu Pucharu Ligi z West Bromem (6:0). Pokazał kilka niezłych interwencji, ale nie można było mieć stuprocentowego przekonania, że szybko wygryzie z bramki Bernda Leno. Hiszpański menedżer postanowił jednak tchnąć w zespół nowego ducha po kompromitującej porażce z Manchesterem City (0:5). Wreszcie mógł ułożyć nową linię defensywy (z Gabrielem, Benem White’em oraz Takehiro Tomiyasu), dokonał też zmiany między słupkami. Dał Ramsdale’owi palec, ten wziął całą rękę. Wykorzystał szansę w stu procentach.
Z Anglikiem w bramce Arsenal jeszcze nie przegrał. 23-latek zachował pięć czystych kont w ośmiu ligowych spotkaniach. Nie potrafili go pokonać piłkarze Norwich, Burnley, Brightonu, Leicester ani Watfordu. Wpuścił cztery gole - dwa z Crystal Palace i po jednym z Aston Villą oraz Tottenhamem. Żadnego z nich bezpośrednio nie zawalił. Broni jak natchniony. Jego współczynnik obronionych strzałów wynosi 86,2%. To kosmiczny wynik. Lepszy jest tylko niesamowity Edouard Mendy z Chelsea (93,2%). Ramsdale odstawia resztę stawki, w tym wielu golkiperów o znacznie większej renomie - Edersona (68,8%), Jordana Pickforda (66,7%), Hugo Llorisa (65,9%), Davida de Geę (63,8%) czy Emiliano Martineza (62,2%), którego rok temu “Kanonierzy” sprzedali do Aston Villi i od strony czysto sportowej długo mogli tego żałować, bo w zeszłym sezonie Argentyńczyk był fenomenalny. Teraz jednak nie ma to znaczenia - serca kibiców z Emirates skradł Aaron Ramsdale.
Najlepszy występ 23-latek zanotował przeciwko Leicester. Podopieczni Brendana Rodgersa robili, co mogli, by znaleźć sposób na Aarona, ale ten był niepokonany. Obronił aż osiem strzałów. Błysnął szczególnie bajeczną paradą po uderzeniu Jamesa Maddisona z rzutu wolnego (na poniższym wideo od 0:21).
- To była najlepsza interwencja, jaką widziałem w ostatnich latach - napisał Peter Schmeichel.
Na King Power Stadium Ramsdale był w swoim żywiole. Dokonywał cudów w bramce, a przy tym doskonale się bawił. Pełen uśmiechu “podkręcał” fanów, a ci skandowali jego imię i nazwisko. Szybko nawiązał z kibicami wyjątkową więź.
Wcześniej 23-latek dał popis w derbach z Tottenhamem, kiedy w doliczonym czasie gry powstrzymał kapitalne uderzenie Lucasa Moury. Tak kupuje się zaufanie kibiców:
Złoty mental
- Ten facet robi na mnie duże wrażenie w każdym meczu. Ma taką mentalność, że nic go nie przeraża, nic mu nie przeszkadza. Naprawdę może być “potworem” między słupkami - chwali Ramsdale’a doświadczony Ben Foster, golkiper Watfordu.
Piłkarza Arsenalu nie da się nie lubić. Wygląda w bramce jak dzieciak, który spełnia marzenia, ale jest przy tym niezwykle profesjonalny. Zawodnik “starej szkoły” - dowcipny, z duszą na ramieniu, skory do interakcji z publiką, lecz jednocześnie gwarantujący rzetelne podejście do obowiązków. Gdy można się bawić - bawmy się, ale na pierwszym miejscu zawsze będzie robota do wykonania.
“The Guardian” podkreślał, że koledzy z Arsenalu są zachwyceni podejściem Ramsdale’a, który jest naturalnie “wkręcony” w futbol i szczegółowo przygotowuje się do każdego spotkania, poświęcając temu wolny czas. W klubie cenią sobie charakter 23-latka. Chwali go również Mikel Arteta.
- To, jak wpasował się do zespołu i co może mu dać zarówno na boisku, jak i poza nim, jest naprawdę ważne - powiedział Hiszpan. - Radzi sobie bardzo dobrze, a przy tym ma bardzo dobre kontakty z naszymi kibicami - dodał.
Anglik popełni w końcu jeden czy drugi błąd prowadzący do straty bramki. To naturalnie wpisuje się w rozwój wciąż przecież nieopierzonego golkipera. Ale wszystko wskazuje na to, że generalnie Ramsdale będzie szedł wyłącznie w górę. Nie tylko w klubie, lecz także narodowych barwach.
- Myślę, że Ramsdale może zaraz zostać “jedynką” reprezentacji Anglii. Bo właściwie czemu nie? Wiem, że teraz Southgate stawia na Jordana Pickforda, ale Aaron naciska i będzie go naciskać. Jest przynajmniej tak dobry jak on - stwierdził Jamie Redknapp.
I trudno się z nim nie zgodzić, szczególnie że Pickforda trudno nazwać bramkarzem z europejskiego topu, co najwyżej klasy średniej. Nie można wykluczyć, że za dwanaście miesięcy to Aaron Ramsdale będzie bronił na katarskim mundialu dostępu do angielskiej bramki. Na razie jest nie do zatrzymania.