Nadchodzi wielki transfer w Premier League? Słychać o 100 mln funtów. "Chcę wygrać wszystko, co się da"

Nadchodzi wielki transfer w Premier League? Słychać o 100 mln funtów. "Chcę wygrać wszystko, co się da"
Daniel Hambury/Focus Images/MB Media/PressFocus
Declan Rice, defensywny pomocnik West Hamu, to kluczowe ogniwo reprezentacji Anglii i jeden z najlepszych zawodników Premier League na swojej pozycji. Drużyna “Młotów” powoli staje się dla niego za ciasna. Nadchodzi pora na transfer.
Spekulacje łączące Declana Rice’a z klubami ścisłej czołówki to nic nowego. Dotychczas interesantów udawało się skutecznie odstraszać, ale to zadanie z czasem będzie stawało się coraz trudniejsze. Sam zawodnik West Hamu nie ukrywa też osobistych ambicji. Kiedy więc przyjdzie czas na zmianę barw?
Dalsza część tekstu pod wideo

Wielka nadzieja kibiców

Aż trudno uwierzyć, że Declan Rice zadebiutował w profesjonalnym futbolu dopiero w 2017 roku. To w końcu piłkarz łączony od dawna z klubami tradycyjnej angielskiej czołówki. 23-latek bardzo szybko wszedł bowiem na wysoki poziom i stałe go utrzymuje, będąc wyróżniającym się ogniwem coraz mocniejszego West Hamu. Nie może więc dziwić, że wychowanek to prawdziwe oczko w głowie kibiców “Młotów”. Widzą w nim nowego lidera drużyny, która chce walczyć o wyższe cele.
Trudno się dziwić. Urodzony w Londynie piłkarz raz po raz udowadnia, że stać go na grę o wielką stawkę i robi regularne postępy. Zaczynał jako stoper, potem występował w roli klasycznego defensywnego pomocnika, przecinaka, ale z czasem zaczął stawać się coraz bardziej wszechstronnym zawodnikiem - motorem napędowym, ciągnącym cały zespół w kluczowych momentach. I mowa tu nie tylko o aspektach czysto piłkarskich, ale i mentalnych. Bo zarówno pod względem zachowania na murawie, jak i motywowania partnerów widać w nim świadomość, że może wstrzyknąć w nich nowe siły.
Całkowicie naturalnym jest więc, że na trybunach London Stadium panuje ogromną nadzieja na to, że reprezentant kraju zastąpi w roli długoletniego kapitana legendarnego Marka Noble'a. 34-latek wreszcie szykuje się do zawieszenia butów na kołku, w najważniejszych meczach wychodzi na boisko właściwie tylko sporadycznie. Tutaj jego rolę boiskowego lidera przejmuje już Rice. Po odejściu na emeryturę trudno będzie znaleźć lepszego kandydata na “wodza” szatni. Zwłaszcza że mowa o wychowanku.

Gotowy na Big Six

Problemem dotyczącym tych nadziei jest oczywiście założenie, że Anglik zostanie w klubie. Trudno nie odnieść wrażenia, że ekipa “The Irons” staje się za mała dla najlepszego obecnie defensywnego pomocnika w talii “Synów Albionu”, który w młodości zaliczył nawet trzy spotkania dla reprezentacji Irlandii. Chyba każdy sympatyk West Hamu bez cienia wątpliwości potwierdzi, że ich ulubieniec znajdzie miejsce w podstawowym składzie większości zespołów (jeśli nie każdego) tradycyjnej Big Six. Natychmiast jednak zaznaczy, że ma nadzieję na pozostanie Declana w ich klubie.
Dotychczas interesantów skutecznie odstraszały wysokie żądania “Młotów”. Cena wynosiła podobno 100 milionów funtów. Nikt nigdy nie zbliżył się nawet do oczekiwań władz West Hamu, więc 23-latek nie zmienił jeszcze barw klubowych. Jego umowa wygasa w 2024 roku, a pracodawca ma jeszcze opcję przedłużenia jej o kolejny rok. Czwarta aktualnie drużyna Premier League nie znajduje się więc na razie pod zbyt dużą presją, by obniżyć cenę. Sam piłkarz mówił jednak niedawno, że chce grać o absolutnie najwyższe cele.
- Zawsze mówiłem, że nie chcę zakończyć kariery bez zdobytych trofeów - opowiadał Gary’emu Neville’owi w programie “The Overlap”. - Dorastałem, oglądając takich piłkarzy jak ty, wygrywających Premier League i Ligę Mistrzów. Sam, jako kibic futbolu i zawodnik, chcę sięgać po największe nagrody. Chcę podnieść trofeum za zwycięstwo w Premier League, Champions League, FA Cup i Puchar Ligi, a nawet odnieść sukcesy z reprezentacją. Chcę wygrać wszystko, co się da.
- Jeżeli piłkarz nie ma takich ambicji, to po co gra? To właśnie są najlepsze momenty w życiu. Chociaż sam nic jeszcze nie wygrałem, to chciałbym doświadczyć tych wyjątkowych dni. Sama myśl o tym, jak wygląda taki dzień, noc po nim, chcę się poznać to uczucie - wygrywanie tych wielkich trofeów. Jedyny sposób, by to zrobić, to wyciskać z siebie absolutne maksimum - deklarował.
West Ham nie potrafi jednak zagwarantować spełnienia tych marzeń. Oczywiście, ten sezon jest dla ekipy z Londynu szalenie udany, lecz regularna walka o miejsce w Lidze Mistrzów wygląda jak strefa marzeń. A zdobywanie trofeów? To jeszcze mniej prawdopodobne, choć można powalczyć o krajowe puchary lub Ligę Europy - ta jest w zasięgu nawet w obecnych rozgrywkach. Niemniej, z każdym kolejnym rokiem, z kolejnymi postępami cenionego już bardzo zawodnika, czas na transfer wydaje się coraz bliższy.

Pora na nowe wyzwania?

Nie od dziś Rice’a łączy się z największymi angielskimi markami. Najczęściej słychać o zainteresowaniu ze strony Chelsea i Manchesteru United. “Czerwone Diabły” od dawna szukają podobno defensywnego pomocnika, który mógłby zapewnić im odpowiedni balans w środku pola. Z kolei “The Blues” obserwują piłkarza, któremu podziękowali jeszcze jako juniorowi. Jednym z powodów zwolnienia Franka Lamparda niewiele ponad rok temu miały zresztą okazać się jego nalegania na zakup zawodnika West Hamu. Zarząd chciał ponoć uniknąć “upokorzenia” w postaci wydatku ogromnej sumy na piłkarza odpalonego na Stamford Bridge za młodu.
Los zagrał na nosie władzom i również Thomas Tuchel ma być wielkim fanem talentu wicekapitana West Hamu. I trudno się dziwić, bo jeśli chodzi o kluby Big Six, wątpliwości dotyczące wywalczenia sobie miejsca w podstawowej jedenastce, można mieć w jego przypadku tylko, jeśli chodzi o Manchester City i Liverpool - i to raczej ze względu na osobiste preferencje trenerów.
Rice wydaje się gotowy na nowe wyzwania. W koszulce “Młotów” gra absolutnie pierwsze skrzypce. Jest świetny w destrukcji i bardzo dobrze inicjuje akcje zaczepne. To właśnie z piłką przy nodze widać u niego największy progres. Kiedyś mogło wydawać się, że będzie tylko świetnym “przecinakiem”. Coraz bardziej zbliża się jednak do “pomocnika kompletnego”.
- Gdy gram przeciwko najlepszym piłkarzom, najlepszym klubom, zawsze się uczę. Patrzę, jak grają, podpatruję, co robią. Oglądam nagrania swoich występów, sprawdzając, co mogę poprawić. Rozmawiam z asystentami i trenerem. Na boisku treningowym staram się po prostu rozwijać - można przeczytać jego słowa na klubowej stronie internetowej.
Coraz częściej bierze się za dyrygowanie rozegraniem ataku przez zespół. Raz za razem można zobaczyć go prowadzącego futbolówkę między rywalami, napędzającego w ten sposób atak. Sam przyznał, że stara się w ten sposób naśladować legendy Premier League, np. Patricka Vieirę. I jak widać, inspiracja przynosi efekty.
Czas transferu się zbliża. Anglik już od dobrych trzech lat wyrasta na zdecydowanie największą gwiazdę West Hamu. Ba, nawet na najlepszego piłkarza na swojej pozycji spoza klubów tradycyjnej śmietanki Premier League. Już teraz stanowi kluczowe ogniwo reprezentacji, z którą doszedł do finału EURO.
Cena oczywiście jest wysoka, a nawet wygórowana, ale ewentualna zmiana barw to najpewniej kwestia roku lub dwóch lat. Jeżeli “Młoty” awansują do Champions League, to 23-latek zapewne wyprowadzi drużynę na murawę z opaską kapitańską na ramieniu. Ale o osiągnięcie czegoś więcej i spełnienie marzeń o trofeach to niesamowicie trudne zadanie. Na razie skupia się jednak na grze ze skrzyżowanymi młotami na piersi.
- Czuję, że możemy osiągnąć świetne rzeczy. Chcemy Ligi Mistrzów, wszyscy jej pragną. Wydaje mi się, że top six to dla nas większy cel. Walczymy o wszystko, Rotujemy na tyle, na ile możemy. Jest tyle pozytywów, którymi możemy się cieszyć. Jeśli spojrzymy w przyszłość, w stronę nadchodzących spotkań w Europie, kiedy pewnie zmierzymy się z jakimś dużym zespołem, to wierzę, że możemy naprawdę zajść daleko - mówił w styczniu klubowym mediom.
To raczej nie będzie kolejny “Mr. West Ham”, ale kibice “The Irons” nie powinni mieć żalu, jeżeli Rice zmieni barwy. “Młoty” nie miały takiego talentu chyba od czasów Rio Ferdinanda. Nie może dziwić, że bacznie obserwują go największe angielskie marki. To przyszłość reprezentacji Anglii oraz całej Premier League. Choć można już chyba powiedzieć, że nie tylko “przyszłość”, ale i “teraźniejszość”.
Ogromne podziękowania za konsultację merytoryczną dla Marcina Pochojki z Angielskiego Espresso.

Przeczytaj również