Młody bramkarz potwierdza. Latem powalczy o skład Lecha Poznań! "Znam swoją wartość" [NASZ WYWIAD]
Bartosz Mrozek to bramkarz Lecha Poznań, który obecny sezon spędza na wypożyczeniu w Stali Mielec. Zawodnik w rozmowie z nami potwierdził, że latem wraca na Bułgarską i będzie walczył o podstawowy skład. Porozmawialiśmy z Bartkiem o pierwszym sezonie w Ekstraklasie w barwach ekipy z Mielca, potencjalnej "urazie do Lecha" oraz jego powrocie do Poznania.
DAWID DOBRASZ: Bartek, Stal Mielec prawie utrzymana, Ty zaliczyłeś 10 czystych kont w 31 meczach. Czujesz się jedną z głównych postaci tego spokojnego pozostania w li
BARTOSZ MROZEK: Do pewnego utrzymania na ten moment brakuje nam jeszcze jednego punktu. Wszystko jest w naszych nogach, by już w niedzielę z Lechią mieć na 100 proc. utrzymania w lidze. Jeszcze cały czas musimy być skupieni do końca i zrobić ten ostatni krok, ale jest już bardzo blisko. Jak się czułem? Żyłem z tygodnia na tydzień. Cieszyłem się i cieszę z każdego kolejnego meczu. To jeden z moich celów, żeby grać regularnie w ekstraklasie, a jak to realizujesz, to masz prawo się z tego cieszyć. Zaliczyłem kilka niezłych albo dobrych interwencji i czułem, że one mnie budowały. Dzięki czemu rosła moja pewność siebie.
A te czyste konta to personalnie oceniasz jako dobry rezultat w takiej drużynie? Stawiałeś sobie jakiś cel przed sezonem? Dla mnie to wynik, z którego możesz być dumny.
Nie mogę zaprzeczyć. Przed sezonem nawet nie myślałem o takim wyniku. Teraz jestem z tego zadowolony i mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie poprawię ten rezultat o 1-2 mecze bez puszczonego gola.
Były też dwa gorsze momenty tego sezonu. Jakie to uczucie dostać bramkę z połowy boiska?
Nie ukrywam, że samym uderzeniem byłem zaskoczony. Właściwie podjęciem próby przez zawodnika. Myślę, że nikt się nie spodziewał, że Petrow uderzy z połowy boiska. Jak już się to stało... to było widać po mojej reakcji, że walczyłem do końca o wybronienie tej piłki. To trochę dziwne uczucie, bo człowiek się zastanawiał, czy mógł zrobić coś więcej. Analizując tę sytuację później na chłodno to - jak dla mnie - było to bardzo dobre uderzenie i ciężko miałem, żeby zrobić coś więcej. Jak jest piłka na połowie, to rzadko bramkarz czeka na drugim metrze na takie uderzenie. Raczej stoisz trochę wyżej, bo na 10-15 sytuacji zdarzy się taka jedna i tak niestety było tym razem.
Uważasz, że mogłeś zrobić coś lepiej?
Myślę, że nie. Jedynie zastanawiałem się, czy mogłem "atakować" piłkę dalszą ręką, w tym wypadku górną, a ja poszedłem dolną. Ktoś mówił, że mogłem szybciej biec... To była bardzo cięta i precyzyjnie posłana piłka. Rzadko bramkarz w takich sytuacji stoi niżej.
Wpisuje w Google "Bartosz Mrozek błąd" i wyskakuje seria artykułów o meczu z Górnikiem Zabrze. To był pierwszy większy klops w ekstraklasie na wagę straty punktów z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. Ciężko było zasnąć po meczu?
Wiadomo, że to mój pierwszy sezon, ale to nie jest tak, że to moje premierowe mecze w karierze. Grałem do tej pory regularnie na drugoligowym poziomie, a że akurat było to z Górnikiem Zabrze w ekstraklasie, to osobiście mnie to bolało. Szczególnie dzień po meczu miałem kaca moralnego. To był błąd, który kosztował nas punkty. Byliśmy wtedy też między sobą w tabeli, a sami byliśmy w dołku, dlatego ten błąd bolał podwójnie. Gdybyśmy jeszcze wygrali czy zdobyli punkt, to może byłoby inaczej...
Wracając do Korony, to nie uznawałem tej bramki jako mój błąd i dalej nie uznaję. To jest też tak, że ludzie odbierają to jednoznacznie, a najważniejsze jest to, co Ty czujesz w środku. Mam swoje odczucia i one najbardziej bolą, kiedy wiem, że zawaliłem. Rodzina też mi czasami mówi, co piszą. Że popełniłem z Koroną błąd, bo wysoko stałem itd.. To niech ludzie zobaczą, jak często gram tak wysoko.
W lepszym klubie niż Stal Mielec to od bramkarza się tego wymaga.
Dokładnie. Tu ten mecz z Górnikiem mnie zabolał. Nie pomogłem drużynie, straciliśmy punkty.
Ile trawiłeś taką sytuację?
Dzień po meczu był najgorszy. Potem... z każdym dniem przechodziło, był mecz z Piastem Gliwice i trzeba było skupić się na następnym wyzwaniu i kontynuować pracę, którą robiłem.
To twój pierwszy sezon w ekstraklasie. Wcześniej regularnie broniłeś w niższych ligach. Coś cię zaskoczyło? Może walka o utrzymanie jest tutaj na wyższym poziomie presji?
Hmm... na pewno jest więcej kamer! (śmiech). Chyba że w drugiej lidze TVP przyjeżdżało, to bywało podobnie. Ameryki nie odkryję, że po prostu jakość piłkarska jest większa. Szczególnie w wykończeniu. Piłka sama w sobie się nie zmieniła, bo w II lidze też grało sporo zawodników z przeszłością w ekstraklasie.
Rozumiem, że latem wracasz do Poznania?
Z moich informacji to tak, wracam do Lecha.
I jesteś gotowy do bycia pierwszym bramkarzem Lecha, a przynajmniej do podjęcia równorzędnej rywalizacji z Bednarkiem? Wcześniej z różnych powodów nie można było o tym mówić.
Wiadomo, jaki sezon ma za sobą Filip. Pokazał swoją wartość i jakość w europejskich pucharach oraz w lidze. Oglądam mecze Lecha, byłem w Krakowie na meczu z Cracovią. Dlatego doceniam Filipa, bo rozgrywa bardzo dobry sezon. To będzie... ciekawa rywalizacja. Czuję się gotowy. Znam swoją wartość i wiem też, z jakiej pozycji przychodzę z powrotem do Lecha.
Dwa czyste konta z Lechem, czyli macierzystym klubem. Jakie to uczucie? Usiadłeś wieczorem przy herbacie czy oranżadzie i lekko się uśmiechnąłeś? Miałeś satysfakcję?
Oczywiście, że byłem zadowolony. Przyjeżdżaliśmy ze Stalą na Bułgarską i każdy myślał, że Lech nas lekko pyknie i po sprawie. A my zrobiliśmy niespodziankę, ale dla nas to nie było coś niespodziewanego, bo pamiętam, że mieliśmy wtedy nastawienie, że jedziemy po trzy punkty. Wiosną też graliśmy o pełną pulę, a całościowo możemy być zadowoleni z tego dwumeczu, a ja z dwóch czystych kont.
Pojawiły się głosy w internecie, że masz "dużą zadrę do Lecha, że cię odpalili". Jak się do tego odniesiesz?
To, co było, to było. Każdy podejmował swoje decyzje. Klub podejmował dla siebie najlepszą decyzję, ja dla siebie. Nie chcę się nad tym w ogóle zastanawiać. Wchodzę do Lecha z czystą kartą i mam zamiar udowodnić swoją jakość. Zrobić kolejny krok w swojej karierze, a takim będzie bronienie w Lechu.
A jesteś gotów zmierzyć się z presją kibiców Lecha Poznań na bramkarzu? Czasami mam wrażenie, że to najbardziej medialna pozycja w drużynie, a może nawet i jedna z najbardziej w kraju. Popełnisz błąd i jest on potem analizowany przez kilkanaście dni, a sytuacja rozkładana na czynniki pierwsze.
A w Stali Mielec nie ma presji?
Nie mówię, że nie ma, ale mam na myśli samą presję trybun i większego klubu. Filip nie ma tu łatwo. "Firana, ręcznik" itd.
Byłem już w klubie i wiem, jak to jest. Na pewno inaczej się patrzy na to z perspektywy Poznania, a inaczej z Mielca. Zapytałeś mnie o mecz z Górnikiem. Czy ktoś o tym nie pisał? Pisali i było sporo artykułów. Ludzie też wtedy będą o tym mówić. Zarówno jak w Lechu będzie coś dobrego czy złego. A to, że to jest bardzo medialny klub, to u mnie nic nie zmienia. Chce pokazać swoją jakość przez grę, a jestem przekonany, że mam co pokazać.
To jak mowa o jakości, to jaki aspekt bramkarskiego rzemiosła najbardziej poprawiłeś przez ostatni rok?
Zauważyłem u siebie większy spokój w graniu. Ale to też przychodzi z doświadczeniem, kolejnymi meczami. Rodzi się też panowanie nad emocjami. Poprawiłem nieco grę nogami, ale na to miał wpływ styl grania trenera Majewskiego, bo pozwalało to mieć więcej swobody w rozegraniu.
Jakie są twoje sportowe cele i marzenia? Pierwszy bramkarz w Lechu, zdobywanie trofeów, może szybki wyjazd z Polski do lepszej ligi?
Może etapowo, bo cele dzielę na etapy. Pierwszym było zagrać w ekstraklasie. Odhaczone. Jak trafiłem do Akademii Lecha, to chciałem zadebiutować przy Bułgarskiej w bluzie Lecha. To się jeszcze nie udało. Grałem w Pucharze Polski, nie w ekstraklasie, a są to jednak inne rozgrywki. Zatem chciałbym najpierw zagrać z Lechem przy Bułgarskiej w ekstraklasie. To pierwszy z celów. Potem pomagać zespołowi i dzięki temu być zadowolonym z tych występów.
A czujesz jakąś presję związaną z tym, że realnie masz jako jeden z pierwszych wychowanków Lecha Poznań w XXI wieku wejść na stałe do bramki "Kolejorza"? Tego nie było latami.
Nie odczuwam. Mam nadzieję, że będę pierwszy i zapoczątkuje ten trend, aby potem byli kolejni.