"Michniewicz zadzwonił i przyspieszył negocjacje". Krychowiak zdradził kulisy transferu [NASZ WYWIAD]
Grzegorz Krychowiak został nowym zawodnikiem Abha Club. Zapraszamy na pierwszy wywiad po transferze do kolejnego saudyjskiego zespołu w karierze reprezentanta Polski.
TOMASZ WŁODARCZYK: Wydawało się, że trafisz do Al-Shabab, ale ostatecznie podpisałeś kontrakt z Abha Club.
GRZEGORZ KRYCHOWIAK: Zgadza się. Rozmawiałem na temat swojej przyszłości z prezydentem Al-Shabab i wydawało się, że dojdziemy do porozumienia. Czekałem tylko na propozycję umowy z ich strony. Ostatecznie okazało się, że zmieniły się władze. Klub przechodził duże zmiany organizacyjne. Nie wybrał trenera. W dodatku miał problemy z przeprowadzaniem transferów. Temat się przeciągał, a ja nie chciałem dłużej czekać. W połowie lipca byłem bez klubu. Drużyny zaczęły treningi. Robiło się późno, a ja potrzebuję dobrego przygotowania, aby być w odpowiedniej formie fizycznej. Ostatecznie podziękowałem Al-Shabab i zdecydowałem się skorzystać z oferty Abha Club.
Zadzwonił Czesław Michniewicz?
Tak. Z trenerem jestem w dobrym kontakcie. Po mistrzostwach świata podziękowałem mu za współpracę. Wydaje mi się, że kiedy z kimś pracujesz, to jest to absolutne minimum, aby rozstać się z szacunkiem. Potem nie rozmawialiśmy, ale gdy został szkoleniowcem Abhy, pogratulowałem mu nowej pracy i zażartowałem, aby o mnie pamiętał, gdyby szukał nowych zawodników.
Żart przerodził się w rzeczywistość.
Abha kontaktowała się ze mną jeszcze przed przyjściem Michniewicza. Ale fakt, że jego zatrudnienie skonkretyzowało ten temat i przyspieszyło negocjacje. To normalne, że trener chce mieć swoich ludzi w zespole. Dobrze nam się pracowało w reprezentacji. Porozmawialiśmy na temat mojej roli i się zdecydowałem. Liga arabska wydaje mi się ciekawym projektem. Przychodzi mnóstwo gwiazd. Wiem, jak to wyglądało w poprzednim sezonie. W tym jestem naprawdę ciekawy, jak to będzie wyglądało od środka – jakie będzie zainteresowanie. Jestem pewien, że spojrzy w naszym kierunku cały świat.
Po podpisaniu kontraktu humor dopisywał. Wrzuciłeś mema z Michniewiczem i Arturem Jędrzejczykiem. „Jeszcze Jędza i będzie komplet”.
Trener Michniewicz ma duże poczucie humoru. Dostałem tego mema od niego jeszcze przed mundialem, gdy kwestionowano moją przydatność do reprezentacji. Nie myślałem, że ten obrazek jeszcze mi się przyda, ale jak widać nie warto palić za sobą mostów. Nie wiadomo, kiedy przydadzą się stare znajomości (śmiech). A poważnie, to jestem już na miejscu w Turcji, gdzie będziemy się przygotowywali z zespołem jeszcze tydzień. W poniedziałek odbyłem pierwszy trening. Za kilka dni wracamy do Arabii Saudyjskiej, gdzie będziemy trenowali do startu ligi. Muszę się jeszcze przeprowadzić, ale w ostatnim czasie mam w tym wprawę, gdy ze względu na wojnę zmieniałem kluby dwa razy w roku. Do Rijadu zabrałem dwie walizki i tu będzie podobnie.
Porozmawiałeś już z trenerem na temat twojej roli w jego drużynie?
Na pewno mam grać nieco bardziej ofensywnie niż w Al-Shabab, gdzie byłem nisko osadzonym defensywnym pomocnikiem. Myślę, że dobrze wypełniałem tamtą rolę, ale w Arabii Saudyjskiej nie do końca docenia się takich zawodników. Zwłaszcza teraz liczą się duże nazwiska, walory ofensywne i to co zaprezentujesz pod bramką przeciwnika. W Abha mam dać nieco więcej do przodu. Grać jako ósemka. Ale na konkrety przyjdzie jeszcze czas.
Macie postawiony jakiś konkretny cel?
Wiadomo, że będzie ciężko walczyć przeciwko najlepszym i najbogatszym patrząc po tym, jakie ruchy transferowe robią w tym okienku. Ze swoich doświadczeń z poprzedniego sezonu, gdy grałem przeciwko Abha, klubowi potrzeba lepszej organizacji w defensywie. A to trener Michniewicz akurat potrafi wprowadzić bardzo skutecznie.
Dzwoniłeś już do Fernando Santosa?
Na razie ciężko się dodzwonić.
Teraz z powołaniem może być naprawdę ciężko. Zważywszy na konflikt z doktorem kadry - Jackiem Jaroszewskim.
To nie jest konflikt ze mną tylko ze spółkami w których jestem współwłaścicielem, a w których nie pełnię żadnej funkcji w Zarządzie ani Radzie Nadzorczej. Wszystko, co miałem do powiedzenia w tej sprawie było w wydanym przeze mnie oświadczeniu. Dajmy pracować spokojnie prokuraturze i prawnikom. Reszta to decyzja trenera Santosa.