Piekarski: Sebastian Szymański ma zgodę na transfer. Może odejść jeszcze w kwietniu [NASZ WYWIAD]
Transfer Sebastiana Szymańskiego jest w zasadzie przesądzony. Jesteśmy dogadani z Dynamem Moskwa. Rozmowy są na zaawansowanym etapie. Pytanie, czy uda się zamknąć sprawę do kwietnia czy dopiero latem. Maciek Rybus mieszka w Rosji już dziewięć lat. Ma żonę Rosjankę oraz dwóch synów. Jego sytuacja jest skomplikowana. Ma w jeden dzień przekreślić dekadę życia? - tłumaczy sytuację reprezentantów Polski ich agent, Mariusz Piekarski, po tym, jak na obu spadła fala krytyki za pozostanie w lidze rosyjskiej.
TOMASZ WŁODARCZYK: Maciej Rybus i Sebastian Szymański, czyli pana klienci, wciąż grają w lidze rosyjskiej. Dlaczego nie podjęli takiego kroku jak Grzegorz Krychowiak, który poszedł na wypożyczenie do AEK Ateny?
MARIUSZ PIEKARSKI: Życie nie jest czarno-białe. Każdy przypadek jest inny - w tym Grzegorza, Macieja i Sebastiana. Krasnodar szybko uznał, że skoro rosyjskie kluby są zawieszone w europejskich rozgrywkach, nie będzie robił problemów swoim zagranicznym piłkarzom. W ten sposób może zaoszczędzić na wypłatach. Mimo to większość zawodników zdecydowała się tylko na zawieszenie umów, a nie ich rozwiązanie. Z całej ligi odeszło kilkunastu z ponad 130 zagranicznych piłkarzy.
Dlaczego?
Po pierwsze, inne kierunki nie kwapią się do ich zatrudniania. Niektóre federacje wręcz zakazują przyjmowania piłkarzy poza normalnym oknem transferowym uważając to za ingerencję w stabilność rozgrywek. Po drugie, gracze nie chcą rezygnować z wysokich wynagrodzeń więc nie rozwiązują umów za porozumieniem stron lub tym bardziej ich nie zrywają. Co najwyżej szukają wypożyczenia, aby wrócić do Rosji latem. Sytuacja Macieja i Sebastiana nie kwalifikuje się pod żadną z tych dwóch opcji. Mimo to ludzie już powiesili na nich psy. Linczują w mediach.
Bo grają i zarabiają w Rosji. Mają kontrakty pośrednio pompowane przed kremlowski reżim.
Łatwo trafić w ten punkt, a ja zapytam: czym obaj zawinili? Co mają teraz zrobić? Mamy trzeci tydzień wojny. To dla wszystkich absolutnie nowa i straszna sytuacja. Mógłbym uderzyć w PR-owe nuty, robić jakieś ruchy na pokaz, ale nie chcę tego robić. Zamiast tego realnie działam. Jestem odpowiedzialny za tych chłopaków. Mam za zadanie dbać o ich bezpieczeństwo. Moje decyzje nie muszą być popularne. Patrząc szerzej na sytuację nie wymagam od rządu, aby z dnia na dzień wypowiedział umowy na rosyjski gaz, ropę i węgiel, dzięki którym mamy komfort życia. Rozumiem, że musi myśleć o swoich obywatelach. Zabezpieczyć ich. Przygotować się na inne rozwiązania, a to wymaga czasu. To samo robię ja w mikroskali. Poszukuję wyjścia z sytuacji. Nie wykonuję szalonych ruchów pod publiczkę, aby tylko mieć święty spokój. Rozumiem napięcie i złość wokół wojny na Ukrainie. Pośrednio dotyczy ona każdego z nas. Jest blisko, tuż za ścianą. Widzimy każdego dnia, co dzieje się u naszych wschodnich sąsiadów. Obserwujemy tragedie milionów ludzi. Staramy się im pomóc jak możemy, a jednocześnie jesteśmy sfrustrowani, że nie wszystko jest w naszych rękach. To powoduje, że wszyscy, którzy są w jakiś sposób związani z Rosją, otrzymują ciosy. W przypadku Rybusa i Szymańskiego uważam, że są one wymierzone poniżej pasa. Bezpodstawne. Chciałbym, żeby ludzie nie myśleli tylko sercem, ale też głową. Zrozumieli sytuację tych chłopaków.
No dobrze, to dlaczego nie mogli odejść, choćby na wypożyczenie, jak Krychowiak?
Maciek Rybus żyje w Rosji już dziewięć lat. Ma żonę Rosjankę oraz dwóch synów. Jego wyjazd z kraju przed upływem kontraktu, który wygasa w czerwcu, jest w tym momencie niemożliwy. To skomplikowana sytuacja z prywatnego punktu widzenia. Zapuścił w Rosji korzenie. Ma mnóstwo otwartych spraw, o których nie chciałbym tutaj mówić. Nie może po prostu z dnia na dzień przekreślić dekady swojego życia. Nie wyjedzie bez rodziny. Ma robić pokazówkę? Jakby to miało wyglądać? Sprawa jest dla mnie jasna. Każdy mężczyzna powinien dbać o najbliższych i on to robi. Jest odpowiedzialny. Chłopak niczym nie zawinił. Nie ma wpływu na obecną sytuację. Ma i zawsze będzie miał rodzinę z Rosji, mieszka w tym kraju i musi spokojnie poczekać na rozwój sytuacji. Zostało mu jeszcze dwa miesiące kontraktu. Zastanawiamy się, co robić dalej.
A Sebastian Szymański?
Jestem dogadany z Dynamem Moskwa. Możliwe, że uda się sprzedać Sebastiana do 7 kwietnia, czyli w specjalnym terminie wyznaczonym przez FIFA. Jeśli nie, odejdzie z klubu najpóźniej latem. Natomiast jesteśmy już umówieni, że za określoną kwotę będzie mógł zmienić zespół. Rozmowy trwają i są na bardzo zaawansowanym etapie. Transfer jest właściwie przesądzony. To kwestia najbliższych tygodni i Szymański będzie grał w innej lidze.
Jak nowy klub za niego zapłaci?
To już nie moje kompetencje, aby o tym rozmawiać. Moją rolą było znalezienie chętnych. Tacy się pojawili. Nie wszystkie banki w Rosji są objęte sankcjami. Płatność można odłożyć w czasie. Nie wiem. Pewnie znajdzie się jakieś rozwiązanie.
Od czego zależy, czy odejdzie już w kwietniu?
Od woli kupującego. Wojna zaskoczyła wszystkich. Kluby mają teraz pełne kadry. Zabezpieczone pozycje. Planują przebudowywać je latem, gdy będą mogli pozbyć się niechcianych piłkarzy. Nie palą się do niespodziewanych transferów - wydawania i naruszania budżetów kilka miesięcy wcześniej. Dlatego trzeba nad tym pracować, a nie krzyczeć o pozornych ruchach. Ale doszliśmy do momentu, w którym uznałem, że muszę wyjaśnić sytuację - także wokół Szymańskiego. Jest spora szansa, aby za kilka tygodni był w innym klubie. Pracuję nad tym. Jest blisko. W najgorszym wypadku stanie się to latem.
O jakich kierunkach mówimy?
Anglia, Francja, Hiszpania i Włochy. Z kilkoma klubami jestem już dogadany. Pozostaje kwestia decyzji, ale nie wszystko zależy ode mnie. Tym bardziej od Sebastiana. On wskoczył ostatnio na naprawdę wysoki poziom. Wszystkie topowe ligi przyglądają się jego rozwojowi - kilku wysłanników pojawi się na najbliższych meczach kadry. Dobry występ mógłby przyspieszyć sprawy. Tymczasem chłopaka, który podobnie jak Maciek jest dumny z bycia Polakiem - który ma dobre serce, co pokazał wykonując czytelny gest w pierwszym meczu po wybuchu wojny – niektórzy chcą zawieszać w reprezentacji Polski.
Pojawiają się takie głosy głosy, aby Rybus i Szymański byli odsunięci od kadry, dopóki grają w Rosji. Skoro nie mogą odejść teraz, niech odpoczną do czerwca. Co pan o tym sądzi?
Dlaczego? Za co? Co złego zrobili? Niszczy się ich bez zapoznania z tematem. Mam wrażenie, że dziś wizerunek i pozorowane ruchy są ważniejsze od tego, kto jakim naprawdę jest człowiekiem. Jesteśmy niewolnikami PR-u, pokazówek, serduszek na twitterze. Chciałbym, żeby ludzie zrozumieli, że niektóre rzeczy wymagają cierpliwości. Tak właśnie jest w przypadku Rybusa i Szymańskiego. Nie da się wywrócić całego życia do góry nogami, przekreślić więzów rodzinnych czy załatwić wszystkiego w jeden dzień. Warto spojrzeć z perspektywy człowieka, którego się ocenia. Zastanowić chwilę nad jego położeniem. Pierwszy raz znaleźliśmy się w takiej sytuacji jako społeczeństwo. Tu naprawdę nie ma ekspertów. To nie my wywołaliśmy tę wojnę i nie my ją skończymy. Trzymajmy kciuki za szybki pokój. Pomagajmy. Ale nie niszczmy przy tym niewinnych ludzi, którzy znaleźli się w trudnym położeniu.