Łukasz Piszczek zdradził, jaka jest jego największa słabość. "Zawsze we mnie siedziały"
Łukasz Piszczek był gościem programu "Mój pierwszy raz". Piłkarz LKS-u Goczałkowice-Zdrój zdradził, jaka jest jego największa słabość.
Piszczek latem zeszłego roku zakończył swoją przygodę z Borussią Dortmund i wrócił do Polski. Związał się z klubem z rodzinnych stron - z LKS-em Goczałkowice-Zdrój.
Rywalizacja na czwartym poziomie rozgrywkowym nie sprawia mu większych problemów. 36-latek stara się trzymać reżimu treningowego i dbać o formę. Jak się jednak okazuje, defensor musi walczyć ze swoją wielką słabością.
- Za bardzo lubię lody. Obojętnie zima czy lato, potrafię jeść je w dużych ilościach. Teraz muszę się pilnować. Mamy okres czterech miesięcy bez meczów. Musze trochę spuścić z tonu - przyznał były reprezentant Polski.
- Słodycze zawsze we mnie siedziały. Na szczęście miałem taką budowę ciała, że nie było tego widać. Teraz powoli zauważam, że jak nie gra sie na profesjonalnym poziomie, to te kilogramy mogą szybciej przychodzić - dodał.
- Mam w tym momencie półtora kilograma więcej niż w maju. W sezonie trzymałem swoją wagę. W okresie zimowym zawsze kilogram wpadał. W miarę szybko potrafiłem sobie z tym poradzić. Mam nadzieję, że teraz jak wznowimy treningi, to nie będzie z tym problemu - zakończył.