Losowanie el. Euro 2024 to dar od losu. Czas na nowe otwarcie reprezentacji Polski
Pierwszy koszyk w losowaniu eliminacji Euro 2024 dał nam sporo szczęścia. W grupie z Czechami, Albanią, Mołdawią i Wyspami Owczymi mamy duże szanse na awans. Warto to odpowiednio wykorzystać...
Zwycięstwa z Walią w grupie Ligi Narodów (i korzystny układ wyników w innych grupach) bezpośrednio dały nam utrzymanie w Dywizji A i pierwszy koszyk w losowaniu eliminacji następnych mistrzostw Europy. Pośrednio mogą przyczynić się do rozwoju polskiej reprezentacji. Gdyby nie one, to zapewne trafilibyśmy do drugiego koszyka i nasza sytuacja wyjściowa byłaby zupełnie inna...
A tak, według wyliczeń często przez nas cytowanego użytkownika AbsurDB, mamy aż 96 procent szans na awans z grupy z Czechami, Albanią, Mołdawią i Wyspami Owczymi. Pamiętając, że bezpośrednio na Euro awansują zespoły z dwóch pierwszych miejsc, awans trzeba uznać za obowiązek.
Korzystnie ułożyło się też dla nas losowanie terminarza. Już w marcu rozegramy dwa spotkania z najtrudniejszymi rywalami - z Czechami na wyjeździe i z Albanią u siebie. Cztery punkty w pierwszych dwóch kolejkach i możemy spokojnie budować zespół na turniej finałowy.
Nawet pamiętając, jakie problemy miała kadra U21 Czesława Michniewicza z Wyspami Owczymi w eliminacjach młodzieżowego Euro (2:2 na wyjeździe i 1:1 u siebie). Jak widać, on sam to pamięta...
Nie możemy się jednak tłumaczyć wcześniejszymi wpadkami, ani wietrzną, październikową pogodą w dalekim Torshavn. Komplet punktów w dwumeczu z Wyspami Owczymi to obowiązek. A tym bardziej z Mołdawią, od której w rankingu FIFA słabsze są tylko Liechtenstein, Gibraltar i San Marino i która od lat zajmuje ostatnie miejsce w grupach eliminacji do wielkich imprez.
Do tego dochodzą jeszcze dwa wolne terminy na mecze towarzyskie - w czerwcu, przed wyjazdem do Mołdawii i w listopadzie, po ostatnim meczu u siebie z Czechami.
Okoliczności nie mogłyby bardziej sprzyjać do dokonania wyczekiwanej zmiany pokoleniowej. Po mundialu w Katarze kilku z najbardziej doświadczonych reprezentantów zapewne zakończy międzynarodowe kariery. A nawet jeśli się na to nie zdecydują, to i tak warto "budować" na ich pozycjach nowych liderów. Nie trzeba być ekspertem, żeby się domyślić, które pozycje mam na myśli. Czas na nowe otwarcie.
Być jak Paulo Sousa
Po części udawało się to nawet w tym roku - w całym kotle barażów i trudnej Ligi Narodów "narodzili się" nowi gracze dla reprezentacji - jedni naturalnie jak Jakub Kiwior, inni drogą dyplomatyczną jak Matty Cash. Jeszcze innych zaczął budować już poprzednik Michniewicza. Przecież to u Paulo Sousy debiutował Nicola Zalewski, a Karol Świderski wyrósł na ważną postać kadry.
Bo od tego też są eliminacje, a przecież tamta grupa była silniejsza niż ta przed Euro 2024. Nie musimy drżeć do końca o awans, więc połóżmy fundamenty pod lepszą przyszłość reprezentacji, zanim mocniejsze kraje już do końca nam odjadą. Patrzmy trochę szerzej.
Selekcjonerowi, niezależnie od tego, kto nim będzie, trzeba zatem życzyć odwagi i przekonania do własnej wizji. I zdrowia tych potencjalnych, nowych liderów. Bo gdyby Michniewicz miał regularnie do dyspozycji Krystiana Bielika czy Jakuba Modera, to zapewne już dziś stanowiliby oni filary kadry.