Liverpool został skrzywdzony przez sędziów. Jest oficjalne oświadczenie. Doszło do szokującego nieporozumienia

Mecz Tottenhamu z Liverpoolem był niezwykle emocjonujący. Goście kończyli zawody w dziewiątkę po czerwonych kartkach dla Curtisa Jonesa i Diogo Joty. Remis stracili w szóstej minucie doliczonego czasu. Samobójczego gola strzelił wówczas Joel Matip.

Być może mecz potoczyłby się w inny sposób, gdyby przy stanie 0:0 sędziowie uznali gola Luisa Diaza. Choć Liverpool grał już w dziesiątkę, to zdołał wyprowadzić akcję, po której Kolumbijczyk umieścił piłkę w siatce.

Trafienie piłkarza Liverpoolu nie zostało jednak uznane. Przebieg zdarzeń był kuriozalny - doszło do niebywałego wręcz nieporozumienia.

"Daily Mail" podaje, że prowadzący zawody sędzia Simon Hooper po sygnalizacji swojego asystenta orzekł spalonego. Darren England, sędzia VAR, myślał jednak, że gol został uznany. Przekazał sędziemu głównemu, że sprawdzanie sytuacji zostało zakończone, a ten - wierząc, że jego decyzja była prawidłowa - kazał Tottenhamowi wznowić grę od rzutu wolnego pośredniego.

W rzeczywistości spalonego nie było. Widać, że w momencie podania od Mohameda Salaha przed Diazem był jeszcze bramkarz i jeden z obrońców Tottenhamu.

Szokujący błąd sędziów został potwierdzony przez angielskie Kolegium Sędziów. Organizacja wydała oświadczenie w tej sprawie.

- PGMOL przyznaje, że w pierwszej połowie meczu Tottenhamu z Liverpoolem doszło do poważnego błędu ludzkiego. Bramka Luisa Diaza nie została uznana przez sędziów boiskowych z powodu spalonego. Był to oczywisty i wyraźny błąd, który powinien zakończtyć się uznaniem gola po interwencji VAR. Tak jednak się nie stało - czytamy w oświadczeniu.