Liverpool FC śpi, rywal zza miedzy się zbroi. Koniec żartów, Ancelotti szykuje Everton do walki o puchary
Allan i James Rodriguez, na dokładkę solidny Abdoulaye Doucoure. Jak na średniaka Premier League, to naprawdę mocne transfery. Piłkarze Evertonu zaczynają coraz śmielej przymierzać obuwie „czarnych koni” zbliżających się rozgrywek. Może „The Toffees” nie stać jeszcze na sprawienie olbrzymiej niespodzianki i sięgnięcie po tytuł, jednak bez wątpienia napsują sporo krwi gigantom angielskiego futbolu.
Obejmując stanowisko trenera zespołu z Goodison Park, Carlo Ancelotti podkreślał, że chce za wszelką cenę stworzyć ekipę, która będzie z powodzeniem rywalizować o uczestnictwo w europejskich pucharach. I o ile w debiutanckim sezonie na stołku szkoleniowca Evertonu wiodło się mu przeciętnie, o tyle fakt, że wymógł na działaczach klubu niezwykle ciekawie zapowiadające się transfery, doskonale świadczy o pozycji Włocha w piłkarskim świecie.
Przy całej otoczce towarzyszącej słynnemu „Carletto”, warto nadmienić, że podobnego do niego kredytu zaufania wśród włodarzy „The Toffees” nie posiadali Ronald Koeman czy też Sam Allardyce. Zresztą, kierownictwo klubu wolało zmieniać menedżerów jak rękawiczki (siedmiokrotnie w ciągu ostatnich czterech lat), aniżeli inwestować w zakup wartościowych zawodników. Prędzej palono w pieniędzmi w piecu za piłkarzy z mocno średniej półki. Ancelotti przekonał władze, że mądre wydatki to nieodzowny element futbolu.
Brazylijska tarantela
Pierwszym poważnym wsparciem Evertonu w zbliżających się rozgrywkach Premier League został dotychczasowy pomocnik Napoli, Allan, którego “Carletto” mile wspomina ze wspólnej pracy w Neapolu. Władze „The Toffees” zapłaciły Włochom za podpis Brazylijczyka na kontrakcie 25 milionów euro. Umowa z Allanem ma obowiązywać do 30 czerwca 2023 roku bez opcji przedłużenia.
- To prawdziwa przyjemność podpisać kontrakt z Evertonem. Jestem bardzo szczęśliwy, że znalazłem się właśnie tutaj. To klub z bogatymi tradycjami w Premier League i z ogromnymi ambicjami. Ponadto świetną robotę wykonuje profesor Ancelotti. Zrobił wszystko, aby sprowadzić mnie na Goodison Park - powiedział reprezentant Brazylii.
Allan to gracz wielofunkcyjny, który może występować w środkowej strefie, podłączając się do akcji ofensywnych, ale również - a nawet przede wszystkim - zabezpieczać zasieki obronne drużyny. 29-latek bardzo dobrze czuje się w rozprowadzaniu futbolówki z głębi pola, harując od jednej flanki do drugiej. Niemniej, jeśli pragnie aspirować do topowych piłkarzy o cechach box-to-box, na angielskich boiskach musi wykazać się kilkukrotnie większym zaangażowaniem, niż miało to miejsce w Serie A.
Najistotniejsze jest to, że Ancelotti wierzy w zintensyfikowanie umiejętności brazylijskiego pomocnika. Allan ma świadomość, co należy zrobić z piłką tuż po odbiorze i czego konkretnie będzie oczekiwał od niego trener. Głównym zadaniem ma być przejęcie i jak najszybsze przetransportowanie futbolówki do poruszającego się wyżej Jamesa Rodrigueza, który postara się dostarczać wypieszczone podania Dominicowi Calvertowi-Lewinowi czy Richarlisonowi.
Starzy dobrzy znajomi
Skoro już wybrzmiało nazwisko kolumbijskiej gwiazdy, pora na kilka słów o Jamesie. „Don Carlo” był największym zwolennikiem ściągnięcia Rodrigueza do Realu Madryt w 2014 roku, następnie powtórkę z rozrywki zobaczyliśmy w 2017, gdy zgłosił chęć wypożyczenia genialnego rozgrywającego do Bayernu Monachium. Obecnie Ancelotti dogadał szczegóły transakcji, na mocy której James praktycznie za bezcen włoży strój „The Toffees”.
Panowie zjedli razem beczkę soli i gołym okiem widać, że mogą ze sobą konie kraść. Do tej pory Kolumbijczyk wystąpił pod wodzą włoskiego menedżera w 51 oficjalnych meczach, strzelając 18 goli oraz notując 19 asyst, co zaowocowało trzema wspólnie zdobytymi trofeami. Choć statystyki Jamesa w barwach „Los Blancos” prezentują się jeszcze okazalej.
Przeprowadzając się na Goodison Park, Rodriguez z punktu zostanie najważniejszym zawodnikiem Evertonu. To on ma być mózgiem wszelkich działań uskutecznianych przez podopiecznych „Carletto” w ataku, a mianowicie odpowiadać za rozdzielanie podań wprost z centralnego sektora do napastników, czy też uruchamianie piłkarzy na skrzydłach.
Właśnie „kuriera” takiego formatu brakowało Ancelottiemu w drugiej części ubiegłego sezonu, kiedy obejmował posadę trenera „The Toffees”. Plusy kolumbijskiego wirtuoza to: przegląd pola, zdolność zagrania dokładnej długiej piłki mierzonej na milimetry, umiejętność dryblingu i uderzenia z dystansu. James potrafi ładnie poklepać przy podbramkowych sytuacjach kombinacyjnych, jednak zdarza się mu też przekombinować.
Grunt to druga linia
Kolejnym gorącym zawodnikiem, który przyda się wizji budowania drużyny Ancelottiego, jest Abdoulaye Doucoure. Wychowanek Stade Rennais zna realia angielskiego futbolu jak własną kieszeń, natomiast jego usposobienie zarówno defensywne, jak i ofensywne, stanowi dla „Don Carlo” wykładnik kompletnego zawodnika środkowej strefy boiska. Kosztował około 22 mln euro.
Doucoure był łakomym kąskiem na transferowej giełdzie, aczkolwiek kto wie, jak potoczyłyby się losy francuskiego piłkarza, gdyby nie spadek Watfordu do Championship. Francuz w licznych wywiadach zaznaczał osobistą więź łączącą go z „Szerszeniami”, ale poziom drugiej ligi w Anglii to dla wszechstronnego pomocnika zdecydowanie zbyt niskie progi.
Druga linia przedstawia się zatem solidniej, niż można było przypuszczać, lecz zagadką wciąż jest obrona, która w minionych rozgrywkach dała sobie wpakować aż 56 bramek. W futbolowych kuluarach krążą pogłoski na temat zainteresowania „The Toffees” golkiperem Manchesteru United, Sergio Romero. Wszystko po to, aby Jordan Pickford poczuł na swojej skórze oddech godnego konkurenta i przestał obniżać loty.
Nieśmiało mówi się również o zakupie Sergio Reguilóna z Realu Madryt, który znajduje się także na celowniku Manchesteru United, a także aktywnym monitorowaniu przez szefów Evertonu sytuacji francuskiego skrzydłowego Atletico Madryt, Thomasa Lemara. Te transfery bez dwóch zdań zrobiłyby pozytywne wrażenie na sympatykach „The Toffees”, ale to trochę przypomina odrestaurowywanie przedmiotów z garażowej wyprzedaży.
Ancelotti za stosunkowo niewielkie kwoty pozyskał do kadry drużyny graczy, na których wcześniej postawiono krzyżyk. Czy tego rodzaju zabiegi mają rację bytu w Premier League? Odpowiedź na to i szereg innych pytań dotyczących wesołej gromadki „Carletta” poznamy już w niedzielę, 13 września podczas wyjazdowej potyczki Evertonu przeciwko Tottenhamowi. Dobry start z pewnością da Jamesowi i spółce zastrzyk energii przed całym sezonem.