Leo Messi dołącza do "Klubu 600". On i Cristiano Ronaldo celują w pobicie rekordu wszechczasów!
Wczoraj, w półfinale Ligi Mistrzów z Liverpoolem, Lionel Messi zdobył swoją 600. bramkę w oficjalnych meczach klubowych. Dołączył tym samym do Cristiano Ronaldo, który ledwie kilka dni temu również przekroczył tę niesamowitą barierę.
Ronaldo swojego pierwszego gola w piłce klubowej zdobył w 6. kolejce sezonu 2002/03 w portugalskiej Primeira Liga przeciwko Moreirense. CR7 na skompletowanie 600 goli potrzebował więc 17 lat. Swoją ostatnią bramkę zdobył dla Juventusu FC w Derby d’Italia przeciwko Interowi Mediolan.
Lionel Messi ze zdobyciem 600 goli uwinął się trochę szybciej od Portugalczyka. Kapitan FC Barcelony potrzebował na to 14 lat. Pierwszą bramkę dla Blaugrany zdobył w meczu ligowym przeciwko Albacete, a miało to miejsce w 34. kolejce sezonu 2004/05.
Do "Klubu 600" Argentyńczyk dołączył z wielkim hukiem. Nie dość, że było to trafienie z rzutu wolnego o przepięknej urodzie, to jeszcze miało miejsce w półfinale Ligi Mistrzów.
Obaj ci znakomici piłkarze mają jeszcze jednak kogo gonić. Tuż przed nimi, a dopiero na piątym miejscu w rankingu wszechczasów znajduje się Ferenc Puskas, który w swojej karierze zdobył 622 gole w oficjalnych meczach piłki klubowej.
Na wyższych lokatach plasują się Gerd Muller (653 gole), Romario (679 goli), Pele (707 goli) i niedościgniony Josef Bican (757 goli). Gdyby dodać do tego bramki strzelone w meczach reprezentacyjnych, byłoby ich oczywiście jeszcze więcej.
W tym momencie żaden z grających aktualnie zawodników nawet nie goni dokonań Messiego i Ronaldo. Najbliżej tego na ten moment jest Zlatan Ibrahimović, który zdobył 433 bramki w oficjalnych meczach piłki klubowej, a jest już u schyłku kariery.
Żyjemy w czasach dwóch kosmitów, którzy wciąż podnoszą sobie poprzeczkę i pozostaje pytanie: Czy zdołają przebić osiągnięcia wszystkich piłkarzy w historii?
Cezary Krzyżak