Lechia Gdańsk. Sławomir Peszko wygarnął Piotrowi Stokowcowi. "Chcę uwolnić się od jego mentalności"
Sławomir Peszko rozlicza się z Piotrem Stokowcem. - Chcę uwolnić się od jego mentalności - mówi były reprezentant Polski.
Peszko kilka tygodni temu związał się z występującą w lidze okręgowej Wieczystą Kraków. Jak sam przyznaje, dzięki przejściu do tego klubu chciał odpocząć od gęstej atmosfery panującej w Lechii Gdańsk, z którą rozstał się w marcu tego roku. Stało się tak głównie z powodu podejścia trenera Piotra Stokowca.
- Mam 35 lat, wystarczy mi ciągłego napinania się, analiz, jaki dystans przebiegłem podczas treningu, wypominania, że zamiast pięciu startów zrobiłem trzy, pretensji dlaczego nie pokonałem w meczu jedenastu kilometrów. I jeszcze ważna statystyka: wyhamowania. W Lechii to był standard. Ciągłe analizy i stwierdzenia, że jestem niedotrenowany - przyznał Peszko w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
35-latek wiele razy krytycznie wypowiadał się na temat Stokowca. W jednym z wywiadów stwierdził, że to "śliski człowiek".
- O Stokowcu nie chcę myśleć, zastanawiać się, jak bym się zachował. Chcę uwolnić się od jego mentalności - podkreśla Peszko.
- Absolutnie nie pójdę z nim na drinka czy kolację. Jemu esemesa nie napisałem, mógłbym mu jedynie wysłać złoty medal mistrzostw Polski, który zdobyłem z Lechem. Żeby wiedział, jak wygląda - dodał były gracz Lechii.
Stokowiec w ostatnich latach wyrobił sobie dobrą markę w Ekstraklasie, ale Peszko nie podziela zachwytów nad jego warsztatem trenerskim. Jego zdaniem nie ma w nim niczego nadzwyczajnego.
- Łukasz Smolarow [asystent Stokowca - przyp. red.] ma dobry warsztat, on robi mu całą robotę. To jest naprawdę bardzo dobry trener. Stokowca nie krytykuję, ale też nie uważam, by był wybitnym szkoleniowcem - stwierdził Peszko. - Jeśli obejmie klub w Bundeslidze, wtedy nabiorę do niego szacunku. Albo jeżeli obejmie reprezentację Polski i pojedzie z nią na mistrzostwa świata i Europy. Dziś nie wiem, jak ten człowiek może uważać się za wielkiego szkoleniowca, skoro nigdy nie pracował za granicą, nie wie, co to jest prawdziwa presja - podsumował doświadczony piłkarz.