Lech Poznań prawie dokonał niemożliwego! Odrobił trzy bramki straty, lecz odpadł z Fiorentiną [WIDEO]
Przed rewanżowym spotkaniem Fiorentiny z Lechem Poznań wydawało się niemal niemożliwe, aby mistrzowie Polski byli w stanie odrobić straty z pierwszego spotkania. We Florencji wygrali jednak 3:2. Przez kilka minut mieli wynik, który dawał im dogrywkę.
Przed tygodniem przy Bułgarskiej "Viola" zwyciężyła aż 4:1 i wydawało się, że jedną nogą jest już w półfinale rozgrywek. Lech w rewanżu od samego początku ruszył jednak do ataku. Bardzo szybko przyniosło to efekt w postaci gola.
Już w dziewiątej minucie do siatki ładnym, technicznym strzałem trafił Afonso Sousa (więcej TUTAJ). Fiorentinie niewiele się układało, Włochów niejednokrotnie ponosiły emocje, a przyczyniały się do nich także kontrowersyjne decyzje arbitra.
Polski zespół miał sporo szczęścia - najpierw sędzia oszczędził Alana Czerwińskiego przed drugą żółtą kartką, a później wydawało się, że Fiorentina powinna mieć rzut karny. Więcej o tej sytuacji pisaliśmy TUTAJ.
W 59. minucie Fiorentina miała idealną szansę na doprowadzenie do wyrównania. W pojedynku z Joviciem górą był Bednarek, a bramkarza asekurował jeszcze Joel Pereira, wybijając piłkę sprzed linii bramkowej.
Odpowiedź Lecha była natychmiastowa. Po analizie VAR sędzia odgwizdał faul na Michale Skórasiu. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Kristoffer Velde. "Kolejorz"w ostatnich tygodniach miał problemy z wykorzystywaniem rzutów karnych, ale Norweg się nie pomylił. Zrobiło się 2:0, a Lech na nowo uwierzył w to, że jest w stanie awansować do półfinału.
Mistrzowie Polski ruszyli do ataku i bardzo szybko przyniosło to efekt w postaci jeszcze jednego gola. W 69. minucie poznaniacy cieszyli się z kolejnej bramki, zaskakując rywali szybkim atakiem prawą stroną boiska. W polu karnym znalazł się dzięki temu Jesper Karlstroem i dośrodkował do Artura Sobiecha. Napastnik z bliska trafił do siatki, doprowadzając do remisu w dwumeczu.
We Florencji zrobiło się bardzo gorąco, a Lech stanął przed ogromną szansą na dogrywkę. Niestety, w 79. minucie to Fiorentina strzeliła gola na wagę awansu. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Murawski wybił piłkę prosto do Sottila, a ten się nie pomylił.
Lech nie był już w stanie zadać kolejnego ciosu i po raz kolejny pokonać bramkarza Fiorentiny. W doliczonym czasie gry mistrzowie Polski popełnili natomiast błąd, który kosztował ich kolejnego gola i zamknął dwumecz - w 92. minucie Bednarka pokonał Castovilli.
Ostatecznie to Włosi wygrali cały dwumecz 6:4 i awansowali do półfinału Ligi Konferencji. "Kolejorzowi" za ten mecz i cały sezon należą się jednak ogromne brawa.