Lech Poznań minimalizuje ryzyko. Transfer obrońcy wciąż możliwy. Salamon i Kamiński pod lupą Michniewicza
Lech Poznań jest na dobrej drodze do pierwszego od siedmiu lat mistrzostwa Polski, ale jednocześnie walczy z bardzo silną konkurencją. Liderowi PKO BP Ekstraklasy depcze po piętach Pogoń Szczecin i Raków Częstochowa. Najmniejsza wpadka może okazać się kosztowna, dlatego „Kolejorz” stara się minimalizować ryzyko. Zimą jeszcze wzmocnił kadrę. Przed zamknięciem okna transferowego pozostaje właściwie jedna wątpliwość. Czy do zespołu dołączy czwarty środkowy obrońca? Sprawa jest wciąż otwarta.
Lech szykuje się na obchody stulecia więc cel jest jasny: mistrzostwo Polski. Kadra jest imponująca. Wielu trenerów ligowych może pozazdrościć wyjściowej jedenastki i ławki rezerwowych jaką dysponuje Maciej Skorża. Rezerwowi Lecha mieliby miejsce w podstawowym składzie w prawie każdym klubie PKO BP Ekstraklasy. W Poznaniu nie kryją się z faktem, że wyciągnęli wnioski z poprzedniego sezonu, gdy walczyli na trzech frontach. Takie wyzwanie przerosło zespół i skończyło się fatalnie - przede wszystkim na krajowym podwórku. Dziś Lech ma być personalnie gotowy na czołowe miejsce w lidze i walkę o awans do europejskich pucharów bez panicznego szukania wzmocnień latem. Selekcjoner reprezentacji Polski, Czesław Michniewicz, stwierdził nawet, że już jest.
Najmocniejsza kadra w lidze
Fakt, obecnie „Kolejorz” jest zabezpieczony. Skorża ma po dwóch równorzędnych piłkarzy niemal na każdej pozycji i dziś musi martwić się nie tylko o wystawianie optymalnego składu, ale także o odpowiednie zarządzanie tym bogactwem. Zimą do Poznania trafił kolejny skrzydłowy - Kristoffer Velde. 22-letni Norweg jest docelowo następcą Jakuba Kamińskiego, który po sezonie odejdzie do Vfl Wolfsburg. Przyszedł już teraz, aby nie tylko zwiększyć konkurencję, ale też odpowiednio zaaklimatyzować się w Poznaniu,. Wymagania wobec niego w przyszłym sezonie bowiem znacznie wzrosną. Zabezpieczaniem w ataku jest Dawid Kownacki i tu do władz klubu także nie można mieć zastrzeżeń. To wzmocnienie.
Jeśli patrzeć na braki, to występują tylko w jednym sektorze - na środku obrony. Skorża dysponuje dziś trzema wysokiej klasy zawodnikami: Bartoszem Salamonem, Lubomirem Satką i Antonio Miliciem. W grudniu z klubem pożegnał się Thomas Rogne i wydawało się, że załatanie dziury po Norwegu będzie jednym z priorytetów. Do dziś jednak nie udało się znaleźć godnego następcy. Dział sportowy szukał, rozmawiał, negocjował, ale wydaje się, że nazwiska z góry listy okazały się na tę chwilę poza zasięgiem. Miesiąc temu pisaliśmy, że Lech jest bliski pozyskania Adriana Rusa z MOL Vidi. Ostatecznie wiemy już, że Rumun nie trafi teraz na Bułgarską.
Czy przyjdzie ktoś inny? Z naszych informacji wynika, że w klubie wciąż trwają na ten temat gorące dyskusje. Z jednej strony jest mocna trójka plus w odwodzie 21-letni Mateusz Skrzypczak. Z drugiej w klubie chcą mieć pewność, że zrobili absolutnie wszystko, aby zdobyć upragniony tytuł. Stąd minimalizacja ryzyka i usuwanie przeszkód na każdym polu. Przykładem murawa, która jest właśnie wymieniana i będzie gotowa na kolejny domowy mecz z Rakowem Częstochowa.
Salamon z powołaniem na Rosję?
Dyrektor sportowy, Tomasz Rząsa, mówił ostatnio na łamach TVP Sport, że nie będzie szukania obrońcy na siłę i sporo w tym prawdy. Wiemy jednak, że temat stopera nie jest zupełnie zamknięty. W gabinetach wiedzą też doskonale, jak wyglądała gra w defensywie, gdy brakowało w niej filaru Salamona. Zdają też sobie sprawę, że nie wszystko da się kontrolować. Pole manewru mogą szybko ograniczyć kontuzje, ale też bardziej przebiegły wróg - COVID - choć w obronie mają spore grono ozdrowieńców. Niemniej w ostatnim czasie z powodu infekcji wypadały Skorży ważne ogniwa. Nie jest tajemnicą, że z powikłaniami walczy Artur Sobiech.
- Czy ktoś jeszcze do nas przyjdzie? Zimowe okno, a zwłaszcza jego końcówka, jest bardzo trudne, bo nikt nie chce się osłabiać, gdy ma już ograniczone pole manewru. A dobry środkowy obrońca to towar deficytowy. Mamy otwartych kilka tematów. Szanse oceniam pięćdziesiąt na pięćdziesiąt – mówią nam w klubie.
W idealnym scenariuszu Lech chciał sprowadzić stopera docelowego. Potencjalnego następcę Satki, który może odejść latem. Patrz przykład Velde i Kamińskiego. Natomiast władze wciąż biją się z myślami i rozmyślają nad pośrednimi, innymi wariantami:
1. Kupić kogoś bardzo solidnego do rotacji, który będzie mocnym dopełnieniem do obecnego trio.
2. Wypożyczyć kogoś last-minute dla zwiększenia głębi i skupić się na mocnym transferowym uderzeniu latem.
Lech rozgląda się nie tylko za granicą, ale też po polskim rynku. Ma możliwości finansowe, aby działać. Jest ziarno niepewności, że coś się jednak może wydarzyć stąd myśli o dodatkowym ubezpieczeniu przed poważnym wypadkiem. Tak, aby w maju nikt nie pluł sobie w brodę i roztrząsał: „Mogliśmy zrobić więcej”. Rynek nie jest łatwy. Do zamknięcia okna zostały niecałe dwa tygodnie.
Jeśli nie wydarzy się tragedia, zespół powinien spokojnie utrzymać poziom z tymi zasobami ludzkimi, które już ma. A Salamon i Kamiński mają dodatkową motywację, bo jak słyszymy, obaj są w gronie piłkarzy rozważanych przez Michniewicza do wysłania powołań na baraż z Rosją, który odbędzie się 24 marca w Moskwie. Selekcjoner reprezentacji Polski podróżował po Europie, aby poznać się z kadrowiczami. Teraz powinien znaleźć więcej czasu na domowe podwórko.