Kylian Mbappe coraz bardziej irytuje. "Złote dziecko staje się sfochowanym bachorem"
W ostatnim czasie Kylian Mbappe nie ma najlepszej prasy. Więcej niż o piłkarskich popisach Francuza, mówi się o jego toksycznym zachowaniu. Kryzys wizerunkowy gwiazdy PSG nie wziął się z niczego, a sam piłkarz mocno na to zapracował.
Kylian Mbappe to jedna z największych gwiazd światowej piłki. 23-letni Francuz ma zadatki na to, aby wejść do panteonu sław futbolu. Zdobytymi trofeami już mógłby obdzielić kilku zawodników o całkiem niezłej renomie. Z tym, że Mbappe nie jest niezły. Jest bardzo dobry, a być może nawet wybitny na tle swojego pokolenia. I sam doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Pech chciał, że poza sportowym talentem, Mbappe ma też niezwykłą umiejętność do bycia nieznośnym i irytującym gościem. To sprawia, że Francuzowi coraz trudniej kibicować, a coraz częściej można nad nim tylko załamywać ręce.
Wymachiwanie rękami, kłótnie o boiskowe zadania, czy próby naciągania sędziów na rzekome przewinienia. Mbappe staje się typem piłkarza, który podnosi ciśnienie swoimi występami. Co gorsze, dokłada do tego negatywne działania poza murawą. Dlaczego tak się dzieje? Sam Francuz jest głównym winowajcą, ale trzeba pamiętać, że ktoś mu prezentowanie obecnej postawy znacznie ułatwił.
Złoty chłopiec
Można znaleźć kilka prawdopodobnych przyczyn takiego zachowania Kyliana Mbappe. Najprościej byłoby powiedzieć: młodość ma swoje prawa, a tak szybkie wejście na szczyt mogło sprawić, że w głowie zaszumiało. I pewnie coś w tym jest. Mbappe w 2017 roku dostał nagrodę Golden Boy, w 2018 stanowił ważne ogniwo reprezentacji Francji sięgającej po mistrzostwo świata, a w kolejnych latach robiono z niego coraz ważniejszą postać w PSG. Z każdym rokiem faktycznie mógł sądzić, że zyskał miano niezniszczalnego.
Francuski gwiazdor był zresztą na świeczniku niemal od początku kariery. Z kadrą U-19 zdobył złoto podczas mistrzostw Europy w 2016 roku, a jego wejście do seniorskiej piłki było spektakularne. W sezonie 2016/17 został po raz pierwszy mistrzem Francji, grając w AS Monaco. W 29 występach w lidze strzelił 15 bramek, a we wszystkich rozgrywkach zaliczył 44 mecze i 26 trafień. Zdobył m.in. sześć goli w Lidze Mistrzów, gdy jego klub niespodziewanie wówczas dotarł do półfinału rozgrywek.
To poskutkowało przenosinami do rodzinnego Paryża, gdzie szybko stał się wiodącą postacią ligowego potentata. Z początku jeszcze jako wschodząca gwiazda, wkrótce jako jeden z liderów projektu PSG. Po ostatniej transferowej telenoweli miał zostać nawet kimś więcej niż tylko piłkarzem. Wielu też zwariowałoby od tak spektakularnej ścieżki kariery w tak krótkim czasie. Mbappe miał jednak czas, aby okrzepnąć z wszechobecnym zainteresowaniem jego osobą, złapać balans i odpowiedni dystans. Od pewnego czasu wygląda jednak na to, że Francuz uwierzył, że pozjadał wszystkie rozumy.
Paryska droga do zepsucia
Napastnik szybko dopasował się do stylu PSG. Można też stwierdzić, że był jednym z tych, którzy charakterologicznie dobrze wpływali na atmosferę w szatni. Z czasem zaczęły pojawiać się jednak irytujące zachowania. Kibice zaczęli drwić, że Mbappe za dużo czasu spędza z Neymarem i zaczyna od niego łapać brzydki nawyk oszukiwania sędziów.
Symulki zdarzały się Kylianowi wielokrotnie. To mogło irytować, bowiem gracz o takich umiejętnościach wcale nie musi uciekać się do aktorskich zagrywek. Już wtedy u niektórych zapaliła się czerwona lampka. Mbappe nie był miłym chłopcem, a jego charakter nie był kryształowy, co miało się odbijać na kolegach z klubu i drużyny narodowej.
- Ma przerośnięte ego - ocenił ostro Jerome Rothen, były piłkarz m.in. AS Monaco, po EURO 2020. Wtórował mu inny były zawodnik, Emmanuel Petit, który zwracał uwagę na niezbyt dobre podejście mentalne Mbappe.
To, co część ekspertów widziała w zachowaniu Francuza już wcześniej, jeszcze bardziej uwypukliło się po sadze transferowej z nim w roli głównej. Sprawa potencjalnych przenosin do Realu Madryt ciągnęła się miesiącami, a dobiegła końca dopiero w maju tego roku. Wcześniej wszystko wydawało się przesądzone, a Kylian miał wylądować na Santiago Bernabeu. Nagły zwrot akcji był szokujący, ale kulisy pozostania Mbappe w Paryżu rzucają nowe światło na całą sytuację i obecne zachowanie reprezentanta Francji. Zdaniem mediów, wśród obietnic, jakie PSG złożyło piłkarzowi, znalazły się rzeczy niewyobrażalne z punktu widzenia zdrowego zarządzania zespołem.
- Nie jest łatwo, gdy dzwoni do Ciebie prezydent kraju, a potem jedziesz do Kataru, gdzie oferują szalone rzeczy - komentował całą sytuację Florentino Perez, prezes Realu Madryt.
Mbappe został twarzą projektu PSG, co dziwić nie powinno. Natomiast jeśli prawdziwa jest teza, że wśród “szalonych rzeczy” znalazło się prawo głosu w kwestiach transferowych, zarządzania zespołem i obierania dalszego kierunku rozwoju - sytuacja jest kuriozalna. Pracownik dyryguje szefem, ogon kręci psem.
Jeszcze w lutym hiszpańska “Marca” pisała, że Francuz odrzucił oferowany przez paryżan czek in blanco, który pozwalał mu wpisać dowolną kwotę własnych zarobków. Po czasie przekonać go miały dopiero wspomniane obietnice większej roli w klubie, co potwierdzał Romain Molina, dobrze poinformowany francuski dziennikarz.
Oczywiście, medialne doniesienia trzeba dzielić na pół i nie wszystkiemu można dawać wiarę. Trudno jednak przypuszczać, że choć w części nie jest to prawdą. W końcu piłkarz i tak nie mógł narzekać na pieniądze. A a kiedy masz już pełne kieszenie, to stymulować może tylko władza. Wygląda na to, że Mbappe wpisuje się tutaj w smutną historię rozkapryszonych, dawnych władców Paryża. Cóż, historia lubi się powtarzać.
Samolubny Książę
Mbappe, decydując się na pozostanie w PSG, musiał kalkulować tego konsekwencje. Zbliża się zmierzch ery “starych mistrzów”, jak Leo Messi czy Cristiano Ronaldo, a świat futbolu nie lubi próżni. Za moment cała piłkarska karuzela będzie kręciła się wokół nowych nazwisk, a Kylian Mbappe z pewnością chce w tym zamieszaniu zostać postacią kluczową. Nie bez znaczenia jest także kontekst nieco szerszy. W 2024 roku odbędą się Igrzyska Olimpijskie w Paryżu, a Mbappe, będąc piłkarzem paryskiego klubu, może stać się ich wielkim ambasadorem. Do tego wszystkiego trzeba jednak zostać panem własnego podwórka, a trzeba pamiętać, że na Parc des Princes książąt wciąż jest kilku.
I jednego z nich, Neymara, Francuz już ponoć chciał się pozbyć z klubu. W teorii poszło o błahostkę, prawo do wykonania “jedenastki” z Montpellier. Pierwszy w tym meczu karny dla PSG został zmarnowany przez Mbappe, do drugiego podszedł Neymar, co Francuzowi się nie spodobało. Frustracja wylała się zresztą w kolejnych minutach meczu, gdy Kylian był wyraźnie zdegustowany tym, że Vitinha podał piłkę nie do niego, a do Messiego.
Zdaniem francuskim mediów, cała sprawa zakończyła się nawet scysją w szatni, z czego obaj zawodnicy mieli się tłumaczyć włodarzom PSG.
Inne źródło konfliktu widzi jednak Molina, który twierdzi, że Mbappe już parafując nowy kontrakt z PSG miał sugerować sprzedaż Brazylijczyka.
- Problemem nie są rzuty karne. Problemem jest piłkarz, który prosi kierownictwo o odesłanie innego piłkarza, wierząc, że ten nie będzie tego świadomy - stwierdził Molina, w pewien sposób potwierdzając doniesienia “Mundo Deportivo” o tym, że Mbappe miał przygotować listę aż 14 nazwisk “do ostrzału” z PSG.
Te wieści to największa rysa na wizerunku Kyliana. Większa niż boiskowe “fochy” czy irytujące symulki. A przy takim nagromadzeniu informacji, trudno uwierzyć, że to jedynie zmowa dziennikarzy przeciwko Mbappe. Trudno też liczyć, że piłkarza spotka za to kara w klubie, choćby symboliczna, jak odsunięcie na jedno lub dwa spotkania. Aby tak się stało, Mbappe musiałby zostać pozbawiony specjalnego traktowania, a trenerem nie mógłby być przyjaciel jego rodziny, Christophe Galtier. Brak stanowczej reakcji władz daje zresztą do myślenia ws. statusu Mbappe w PSG.
“Lepszy cwaniak”
Kylian Mbappe zdaje się nie przejmować tym, że coraz bardziej irytuje wszystkich wokół. Jego ego zostało wystarczająco zbudowane ostatnimi miesiącami. Wydzieranie sobie piłkarza przez dwa wielkie kluby, telefony od prezydenta kraju, aż wreszcie zdobycie kluczowej pozycji w całym projekcie Nassera Al-Khelaifiego, właściciela PSG. To wszystko najwyraźniej sprawiło, że Kylian Mbappe poczuł się nie tylko potrzebny, ale wręcz niezbędny i niezastąpiony. I być może przez to wymaga od innych, aby zawsze jego było na wierzchu, nawet jeśli nie zawsze ma rację. Wygląda na to, że kiedy jest inaczej, to złote dziecko Paryża staje się sfochowanym bachorem.
Oczywiście, nie jest tak, że Mbappe wszystko robi źle, przede wszystkim bronią go wyniki. Choć na starcie sezonu w liczbach pozostaje w cieniu Neymara. Przyjmując jednak, że Kylian Mbappe to naprawdę łebski gość, który w przyszłości może mieć smykałkę do zarządzania, to w tej chwili powinien skupić się przede wszystkim na piłce. O tym zdaje się zapominać, co przekłada się na boiskową frustrację, gdy coś nie idzie po jego myśli. W konsekwencji traci zespół, za chwilę może tracić kadra, a na końcu po głowie za wszystko dostanie sam piłkarz.
***
W moim odczuciu błędem władz PSG było zatrzymywanie Kyliana Mbappe za wszelką cenę. Trudno przypuszczać, aby 23-latek ostatecznie do końca kariery pozostał w Paryżu. Kto wie, może obecne zachowanie gwiazdora to gra na to, aby w przyszłości nikt nie nalegał aż tak mocno na jego pozostanie w klubie. Do tego czasu Mbappe będzie chciał śrubować swoje indywidualne osiągnięcia, budować pozycję przed negocjacjami z nowym klubem, nawet kosztem wyników obecnego zespołu. To trochę szalona wizja, ale nie wykluczałbym jej w pełni.
Z drugiej strony, nie potrafię wyzbyć się wrażenia, że Mbappe tak mocno zapatrzył się na siebie, że nie umie czerpać nauki od innych. Ma obok siebie Neymara, który jest żywym przykładem tego, jak opinię publiczną może zniechęcić do gracza piłkarskie aktorzenie i wymachiwanie rękami. Ma Messiego, od którego mógłby nauczyć się, że to lider ciągnie zespół, a nie zespół lidera. Różnorakie perypetie kolegów z kadry powinny dać do zrozumienia, że należy właściwie dobierać w życiu doradców i uważać na to, co się robi.
Tymczasem Mbappe od każdego z kim się spotkał coś wyjął, ale były to raczej mniej pozytywne aspekty. Nadal przed nim długa kariera, choć doświadczenie już ogromne. Czy Kylian w porę się opamięta i zacznie być prawdziwym przywódcą, za którym inni pójdą w ogień? Niestety, śmiem w to wątpić.