Znamy kulisy rozmowy Sousy z Kuleszą. Prezes PZPN ujawnia szczegóły. Mówi też o Nawałce [NASZ WYWIAD]
Porozmawialiśmy z prezesem PZPN Cezarym Kuleszą o sprawie Paulo Sousy, zapytaliśmy go o kandydaturę Adama Nawałki i o to, kto może zostać nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Prezes Kulesza rozwiewa u nas kilka wątpliwości.
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Zwołał pan nadzwyczajne posiedzenie PZPN w środę. Będziecie omawiać sprawę odejścia Paulo Sousy czy już także osobę nowego selekcjonera?
CEZARY KULESZA: Będziemy ogólnie rozmawiać o tej sytuacji, na pewno nie o kwestii nowego trenera, bo jest za wcześnie, nie minął taki czas, by analizować już kto zastąpi Paulo Sousę. Chcemy z zarządem przedyskutować sytuację, która nas wszystkich zaskoczyła. To spotkanie będzie dotyczyło stricte pierwszej reprezentacji Polski.
Wściekłość opadła?
Ja nie mam w sobie żadnej wściekłości. Z każdego, nawet takiego tematu, jest jakieś wyjście i w tym przypadku chcemy znaleźć takie rozwiązanie, które będzie najlepiej pasować dla dobra Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Tak zły prezent na święta się nie zdarza.
Ja w ogóle się tym nie zdenerwowałem. Ja już czytając doniesienia w mediach wiedziałem, że pewnie coś jest na rzeczy, bo nasi redaktorzy zapewne też kontaktują się z dziennikarzami z Portugalii czy Brazylii. Wiadome było, że coś jest na rzeczy.
Ale ze strony Paulo Sousy była cisza.
Tak. W końcu zobaczyłem, że trener Sousa zaczyna do mnie pisać SMS-a, jednego, drugiego, że potrzebuje rozmowy.
To było wczoraj?
Nie, wcześniej. Napisał do mnie już w sobotę, a pierwszy kontakt telefoniczny mieliśmy właśnie w niedzielę. Ja już tak przeczuwałem, że w tym temacie dzwoni, bo w jakim innym? Jakby chciał złożyć życzenia świąteczne, to zrobiłby to wcześniej, a nie dopiero w drugi dzień świąt, jak święta się już kończą.
Czyli życzeń panu nie złożył?
No właśnie złożył, złożył. Wczoraj! To taka czysta kurtuazja. Jak już zadzwonił, to wypadało to powiedzieć.
Czyli zadzwonił wczoraj złożyć panu życzenia na święta i po tym powiedział, że chce odejść?
No tak. (śmiech)
TVP Sport podało, że Adam Nawałka wyraził zgodę na rozmowy z PZPN-em. To prawda, że się do niego odezwaliście?
Nie, nie rozmawiamy z Adamem Nawałką. Z nikim nie miałem jeszcze żadnego kontaktu, żeby to było jasne.
Czyli informacja była znikąd?
Nie odpowiadam za to co piszą media. Jakiś redaktor napisał, że na spotkaniu, które odbyłem te 10 dni temu z Paulo Sousą w PZPN-ie, zaproponowałem dokoptowanie do jego sztabu polskiego trenera. W ogóle - było nas pięć osób, ja, dyrektor sportowy PZPN Marcin Dorna, był sekretarz generalny, nas było pięciu. I w ogóle w planach nie było czegoś takiego, żeby zadać takie pytanie Paulo Sousie. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Jakbym ja był trenerem, to nie życzyłbym sobie, żeby prezes mi kogoś wpychał do mojego sztabu. Żaden z moich towarzyszy, czterech panów i ja piąty, nie poruszył takiego tematu. Potem czytam, że Sousa odmówił Kuleszy wrzucenia jakiegoś polskiego trenera do sztabu reprezentacji. Ktoś kto pisze takie rzeczy, to chyba musiał się przed świętami czegoś niedozwolonego najeść.
W roli nowego selekcjonera chce pan Polaka?
Nie wiem kogo chce, bo na razie nie mam takich myśli. Ja mam czas, Sousa nie ma czasu. Pewnie musi tę sprawę rozwiązać, żeby zacząć pracę w Brazylii. Patrząc z naszej perspektywy, reprezentacja Polski ma trochę więcej czasu niż Paulo Sousa.
Odmówił pan mu odejścia, ale wiadomo, że nie pozostanie trenerem reprezentacji.
Wie pan co, jak ja go zatrzymam? Jak już podjął taką decyzję, to nie trzymam go na siłę, nikogo nie zmuszę, żeby przyjechał i prowadził tę reprezentację. Skoro nie chce, to nie chce. Ale umowy do czegoś zobowiązują.
Po całym zamieszaniu życzę dobrego odpoczynku, bo takich świąt to nikt panu nie zazdrości.
Eee spoko. Przyzwyczajony jestem do tego.