"Ku***, co za występ!". Anglicy oszaleli na punkcie Kiwiora. Kibice i media z laurką. "Był w tym doskonały"
- Co za niesamowity piłkarz. I to za jedyne 20 mln funtów! Anglicy zachwycają się Jakubem Kiwiorem po meczu Arsenalu z Porto. Faktycznie był to kolejny solidny występ reprezentanta Polski. Kluczowy dla jego najbliższej przyszłości w składzie.
Obecność Kiwiora w wyjściowej jedenastce Arsenalu na rewanżowe spotkanie 1/8 finału Ligi Mistrzów z FC Porto mogła budzić pewne zdziwienie. Nie dlatego, że Polak ostatnio wyglądał gorzej. Absolutnie nie. Odkąd na stałe wszedł do podstawowej jedenastki, nie zawodził, zbierał dobre recenzje, rósł z każdym meczem. Ostatnio jednak wyleczył się Ołeksandr Zinczenko. Zanosiło się, że to Ukrainiec wyjdzie od pierwszej minuty na mecz, w którym “Kanonierzy” od startu musieli atakować, by odrobić straty z Portugalii. Arteta zdecydował inaczej, obdarzając Kiwiora dużym kredytem zaufania. I na pewno się nie zawiódł.
Nie pękał
Porto skupiło się głównie na bronieniu, przeszkadzaniu, faulowaniu i przedłużaniu gry. Stąd obrońcy “The Gunners” musieli być bardzo czujni, bo rywale, choć rzadko, to potrafili wprowadzić zamieszanie w ich szeregach defensywnych. Kiwior jednak nie pękał na robocie. Wyglądał pewniej niż duet stoperów Gabriel - William Saliba. Do przerwy właściwie tylko raz nie zdążył zablokować jednego z dośrodkowań, poza tym praktycznie zabetonował swój sektor boiska i nie dał rozwinąć skrzydeł dynamicznym zawodnikom Porto. W pierwszej połowie częściej widzieliśmy go w grze do przodu. Po upływie kwadransa błysnął efektownym wejściem w ostatnią tercję boiska, odbiorem i sprytnym zagraniem piętą, które uruchomiło atak ofensywny wicemistrzów Anglii. Szukał też kooperacji z Leandro Trossardem - próbował dłuższych podań, jak i krótszych wymian piłek.
Kilka minut po przerwie Kiwiorowi raz uciekł Francisco Conceicao, który napsuł mu wcześniej sporo krwi podczas meczu w Porto. Polak błyskawicznie jednak wyciągnął wnioski z tej sytuacji i niedługo potem zanotował trzy świetne interwencje w trzy minuty. Zaimponował szczególnie, gdy wzorowo odebrał piłkę skrzydłowemu, kontrolował ją i jeszcze wywalczył aut bramkowy zamiast rzutu rożnego dla gości. Później wykazał się dobrą orientacją w terenie, przytomnie blokując szarżującego piłkarza Porto. Najlepiej spisał się z kolei w 70. minucie, kiedy to doskonale ustawiony uchronił zespół przed dobitką przeciwnika po jednym z groźnych strzałów. Ofiarnie, do końca blokował rywala, choć okazało się następnie, że ten - dzięki właściwemu kryciu ze strony Kiwiora - był na pozycji spalonej.
Kibice Arsenalu mogli w tym momencie przypomnieć sobie sytuację z meczu przeciwko Brighton w maju ubiegłego roku. Wówczas reprezentant Polski, prawdopodobnie faulowany, odpuścił walkę do końca, co w efekcie skończyło się straconym golem. Teraz nie dał przeciwnikowi oddać strzału na bramkę. Niech będzie to symbol drogi, jaką przebył Kiwior w drużynie “Kanonierów” przez te 10 miesięcy. Symbol jego dojrzałości i ciągłego progresu.
A jakieś minusy? 24-latek popełnił dwa błędy. W 63. minucie dość pechowo, nieintencjonalnie, ale jednak sfaulował Galeno nieopodal pola karnego, wbiegając mu w drogę. Zaś już w dogrywce, w 101. minucie, źle przyjął piłkę, zamiast ją wybijać, co skończyło się akcją i niecelnym uderzeniem “Smoków”. Cztery minuty później niezwykle zmęczonego Kiwiora zmienił Zinczenko. Polak dostał więc od Artety aż 105 minut gry.
Laurka w mediach
Był to naprawdę solidny, dojrzały występ Kuby. Miał może z dwa niepewne ruchy, ale pokazał, że jest gotowy na rywalizację z najlepszymi. Nie odstawał, wręcz przeciwnie, zaprezentował się tego dnia lepiej niż wielu liderów zespołu, w tym obrońcy Gabriel i Saliba. Pokazał kilka klasowych interwencji i zagrań. Był przytomny, czujny, imponował dużą inteligencją w poruszaniu się na boisku. Dominował w powietrzu (nie przegrał ani jednego pojedynku w górze!) i świetnie wyglądał w starciach jeden na jeden. Nawet jeśli tym razem jego celność podań była niższa (24 na 33 celne podania, 73%), to też dlatego, że nie grał na alibi, nie wybierał najprostszych rozwiązań. Szukał niekonwencjonalnych podań do przodu. W ofensywie łączył odpowiedzialność za tyły z właściwym ustawieniem. Całościowo zapracował na porządną notę, co widać w angielskich mediach. Dziennikarze chwalą reprezentanta Polski, który w większości źródeł został oceniony najwyżej z całej linii obrony.
- Alex [Zinczenko], powodzenia w odzyskaniu miejsca. Kiwior był mocno testowany, ale w drugiej połowie zagrał świetnie - pisze portal Pain In The Arsenal. - Jego wybór do składu zamiast Zinczenki był raczej niespodziewany, ale Kiwior mocno się obronił. Bardzo dobry w pojedynkach jeden na jeden, głównie w drugiej połowie, gdzie był właściwie nie do pokonania - czytamy na Football London, którego redakcja oceniła Kiwiora na 8 w skali 1-10. Podobnie jak The Sun, gdzie napisano: - Kolejny solidny występ na nienaturalnej dla niego pozycji. Paradoksalnie, wygląda dziś na pierwszy wybór Arsenalu w roli lewego obrońcy. Świetnie się ustawiał i chronił zespół, szczególnie, gdy nie dopuścił do strzału na bramkę we własnym polu karnym.
Serwisy 90min.com i Top Flight także podkreśliły, że Kiwior był doskonały w sytuacjach jeden na jeden. Goal.com zwrócił z kolei uwagę na “bardzo niewiele błędów” popełnionych przez 24-latka.
- Pewny, spokojny. Jeden z jego lepszych występów w koszulce Arsenalu. Kibice często krzyczeli jego nazwisko, byli pod wrażeniem jego gry. Naprawdę bardzo solidny występ. Warto go pochwalić. Jeden przegrany pojedynek, po którym było nerwowo, ale poza tym podobał mi się. Rzadko pojawiał się na połowie Porto, ale w zadaniach defensora sprawdzał się naprawdę dobrze - komentował na gorąco dziennikarz Meczyki.pl Radosław Przybysz, który na żywo obserwował awans Arsenalu do ćwierćfinału LM.
“Ku***, co za występ!”
Media społecznościowe są zalane falą pozytywnych komentarzy kibiców względem Kiwiora. Na Twitterze fani już w trakcie meczu komplementowali polskiego zawodnika. Wpisy z laurką dla niego cieszą się popularnością dziesiątek tysięcy osób.
- Ulice będą pamiętać o tym występie - napisano. - Ku***, co za występ Kiwiora! - wypalił wprost jeden z fanów.
- Odegaard, Raya i Kiwior pociągnęli cały zespół. Co za niesamowity piłkarz za jedyne 20 mln funtów! Był fenomenalny - czytamy. - Jeśli Arsenal wygra coś w tym sezonie, decyzję Artety o zmianie roli Kiwiora będziemy pamiętać jako jedną z jego najlepszych. Rozumienie przestrzeni, zdolność radzenia sobie z pressingiem i oczywiście siła - z meczu na mecz pokazuje coraz większą i większą solidność w tyłach. Pozycja podstawowego lewego obrońcy jest dziś właściwie w jego rękach, inni muszą powalczyć, by ją “przejąć”. Pozytywny ból głowy dla Artety - podkreślono.
I faktycznie, świetna, równa forma Kiwiora w ostatnich tygodniach sprawiła, że dziś nie ma żadnego powodu, by Arteta rezygnował z jego usług na rzecz wracających po kontuzjach Zinczenki czy Takehiro Tomiyasu. Szczególnie, że Ukrainiec zagrał we wtorek fatalne 15 minut. W kwadrans popełnił więcej błędów niż Kiwior w 105 minut. Był niepewny, niedokładny, zagubiony.
Można więc powiedzieć, że Kuba Kiwior w 100% wykorzystał szansę od losu i zaufanie Mikela Artety. Podkreślmy raz jeszcze: Polak jest dziś podstawowym lewym obrońcą topowej ekipy, która prowadzi w Premier League i awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. To wielkie osiągnięcie i motywacja, by dalej się rozwijać. Jak dotąd Kiwior w niewiele ponad rok stał się jednym z ulubieńców trybun The Emirates i - takie są fakty - wskoczył na dłużej do podstawowego składu Arsenalu. I nie widać, by miał z niego wypaść.