Kosztował 1 mln euro, został graczem klasy światowej. Nie pasuje do kadry Niemiec, a będzie jej groźną bronią

Kosztował 1 mln euro, został graczem klasy światowej. Nie pasuje do kadry Niemiec, a będzie jej groźną bronią
Ulrich Hufnagel / Xinhua / PressFocus
Kiedy reprezentacja Niemiec zdobyła siedem lat temu mistrzostwo świata, on ledwo co wchodził w dorosły futbol. W 2017 r. trafił do Atalanty Bergamo za milion euro. Teraz zaś jest jednym z najlepszych wahadłowych w Europie, a dziś najpewniej zadebiutuje w wielkim turnieju. I może być jego odkryciem, romantycznym bohaterem z drugiego szeregu.
Mama Robina Gosensa jest Niemką, a tata Holendrem. Choć zawodnik Atalanty ma obywatelstwa obu tych krajów, długo nie zgłaszała się po niego ani jedna, ani druga federacja. Jego talent objawił się stosunkowo późno, toteż nie zanotował choćby pojedynczego występu w futbolu reprezentacyjnym na szczeblu młodzieżowym. W dzisiejszym hitowym starciu Niemiec z Francją błyskotliwy wahadłowy najprawdopodobniej zadebiutuje jednak w mistrzostwach Europy. I to w pierwszym składzie. 26-latek jest przykładem gracza, który dość okrężną drogą dostał się do piłkarskiej elity i wcale nie zamierza jej teraz opuszczać.
EURO MECZ DNIA 5
WŁASNE

Strzały w dziesiątkę

Urodził się i dorastał w Nadrenii Północnej-Westfalii, skąd niedaleko jest do ojczyzny jego ojca. Rodzinny dom Gosensów od granicy z Holandią dzieli mniej więcej pół kilometra. Choć Robin pierwsze kroki w futbolu stawiał w Niemczech, w pewnym momencie zdecydował się jednak na przeprowadzkę do Kraju Tulipanów. Trafił do Vitesse, czyli jednego z najlepiej szkolących klubów w całym kraju. W zespole z Arnhem w sumie spędził trzy lata, ale grał jedynie w zespołach juniorskich i nigdy nie było mu dane zadebiutować w ekipie seniorów.
Na to szansa pojawiła się w Dordrechcie, właśnie na kilka miesięcy przed zdobyciem przez “Die Mannschaft” tytułu najlepszej drużyny świata. Co ciekawe, w zespole “Schapenkoppen”, któremu pomógł w awansie do Eredivisie, występował początkowo jako defensywny pomocnik. Dopiero mniej więcej w połowie debiutanckiego sezonu w holenderskiej najwyższej klasie rozgrywkowej trener Ernie Brandts zdecydował się przestawić go na lewą flankę.
Ta decyzja okazała się dla zawodnika strzałem w dziesiątkę. Choć Dordrecht z hukiem spadł z ligi, on sam w niej pozostał - za sprawą transferu do Heraclesu Almelo. W nim rozegrał dwa pełne sezony, a przy tym przede wszystkim dojrzał i okrzepł na tyle z grą w elicie, że zwrócił na siebie uwagę kilku solidnych europejskich marek. Ostatecznie zdecydował się na Atalantę i po raz kolejny trafił wręcz idealnie.
- Atalanta słynie z niesamowitego skautingu, a kraje Beneluksu są jej wyjątkowo bliskie. Czy można było się spodziewać, że piłkarz przychodzący za milion euro z Heraclesu Almelo stanie się zawodnikiem klasy światowej? Zdecydowanie nie, choć gdybym miał się po kimś spodziewać takiego transferowego strzału w dziesiątkę, byłaby to właśnie “La Dea” - bogini robienia gwiazd z nieoczywistych nazwisk. Warto zaznaczyć, że w drużynie Gasperiniego liczy się system. Piłkarze mocno z niego korzystają i zajmują wysokie miejsca w różnych rankingach. Gdy odchodzą, większość z nich potrzebuje wiele czasu na aklimatyzację - mówi nam Marcin Ostrowski z “Calcio Merito”.

Lepsi tylko napastnicy

Pierwszy rok w zespole trenera Gian Piero Gasperiniego wcale nie był dla Niemca aż tak łatwy. Dostawał od charyzmatycznego opiekuna “Orobici” swoje szanse, ale zdarzały mu się też słabsze okresy, jak choćby ten od połowy listopada 2017 do początku stycznia 2018, gdy w Serie A ani razu nie podniósł się z ławki rezerwowych. Włoski szkoleniowiec w stu procentach zaufał mu tak naprawdę dopiero pod koniec tamtego sezonu, gdy Gosens grał już od deski do deski.
W kolejnym sezonie jeszcze musiał walczyć o pozycję w zespole. Piłkarzem w pełni pierwszego wyboru dla trenera Atalanty jest od dwóch lat. Odwdzięcza się za daną mu szansę w najlepszy możliwy sposób - golami i asystami. W minionym sezonie zanotował ich kolejno 12 i osiem. Pod względem liczby bramek lepsi w zespole z Bergamo byli tylko dwaj środkowi napastnicy - Luis Muriel i Duvan Zapata. Nic więc dziwnego, że wreszcie Gosensowi zaufał też Joachim Loew.
- Nawet mając takich zawodników jak Niemcy, ciężko jest zrezygnować z takiego piłkarza jak Gosens. Zaliczył on kolejny świetny sezon, co potwierdzają wybitne jak na tę pozycję liczby. 20 razy miał on przecież bezpośredni udział przy golu. Gwarantuje niesamowitą jakość, a wykorzystać jego umiejętności w pełni można tylko poprzez danie mu całkowitej swobody w ofensywie. Jeśli chodzi o Serie A, obok Theo Hernandeza i Leonardo Spnazzoli plasuje się on z pewnością w czołowej trójce piłkarzy grających na lewej stronie - dodaje Ostrowski.

Klakson

Rzadko się zdarza, by w reprezentacji takiej jak Niemcy grali piłkarze, którzy nie przeszli przez dokładne sito tamtejszego szkolenia. Tymczasem Gosens nie tylko ani razu nie wystąpił w którejkolwiek kadrze młodzieżowej ojczyzny mamy. Nigdy nie grał on również czy też nie szkolił się w żadnym klubie z Bundesligi. Mimo to Loewowi nie umknęła jego świetna forma i powołał piłkarza Atalanty na zeszłoroczne spotkania Ligi Narodów.
- Rzadko się dzieje, bym szalał za kierownicą, ale taki moment nastał, gdy zadzwonił do mnie trener Joachim Loew i powiedział, że jestem powołany na spotkanie z Hiszpanią. W tym momencie towarzyszyły mi ogromne emocje, bo moja droga do kadry była bardzo długa i kamienista. Ponieważ byłem na autostradzie, jedynym sposobem, za pomocą którego mogłem wyrazić moją radość, był dźwięk klaksonu - mówił Gosens w kwietniowym wywiadzie dla “Abendzeitung”.
We wspomnianym spotkaniu z “La Furia Roja” Gosens zanotował 90 minut i dołożył do tego asystę przy trafieniu na 1:0 Timo Wernera (ostatecznie mecz ten zakończył się remisem 1:1). Od tamtego momentu z kadry eliminowały go wyłącznie problemy zdrowotne. Świetna postawa w klubie sprawiła, że nikt nie wyobrażał sobie jego nieobecności na Euro. Loew był podobnego zdania. Co ciekawe, w ostatnim meczu kontrolnym przed mistrzostwami Gosens strzelił debiutanckiego gola w wygranym 7:1 starciu z Łotwą. https://youtu.be/zqgFpjP6Oh0?t=42

Symboliczny turniej

A może powtórzy to z Francją? Jest awizowany do gry od pierwszej minuty.
Ten turniej ma dla niego wymiar szczególny. Gdyby nie pandemia, być może w ogóle by się on przecież na nim nie znalazł. To ona miała jednak również ogromny wpływ na ostatnie miesiące w życiu 26-latka. Szczególnie, jeśli weźmiemym pod uwagę, że gra on w klubie z Bergamo, czyli miasta tak dotkniętego przez koronawirusa.
- Gdybym miał opisać piekło, to byłoby nim Bergamo w marcu 2020 roku. To był absolutny dołek, zupełny punkt grozy. Niestety te obrazy, które wtedy ujrzałem, prawdopodobnie zostaną w mojej głowie do końca moich dni. Syreny policyjne i karetki pogotowia, które słyszałeś codziennie przez całą dobę. Nie było ciszy, tylko te syreny. To są doświadczenia, których nikomu nie życzę - mówił we wspomnianej rozmowie z “Abendzeitung”.
Mimo tych tragicznych wspomnień piłkarz czuje się bardzo dobrze w Bergamo. Choć media donosiły ostatnio o zainteresowaniu ze strony Bayeru Leverkusen, Herthy Berlin, Leicester czy nawet Barcelony, on sam chciałby pozostać w Atalancie. Jak doskonale jednak wiemy, dobry występ na imprezie takiej rangi jak mistrzostwa Europy może zmienić wszystko. Obserwujcie Gosensa przeciwko Francji. Warto.

EUROkupon

Niemcom łatwo jednak dziś nie będzie. W głowie kibiców “Die Mannschaft” z pewnością siedzi marcowa klęska w postaci porażki z Macedonią Północną (1:2) na własnym boisku. Choć do kadry wrócili Thomas Mueller i Mats Hummels, a na papierze zespół naszych zachodnich sąsiadów prezentuje się wybornie, trudno zaliczyć ekipę Loewa do grona ścisłych faworytów EURO 2020. Nie bez przyczyny akcje Francuzów stoją znacznie wyżej. Dlatego wydaje się, że “Trójkolorowi” powinni wyjść z dzisiejszej batalii zwycięsko. A przynajmniej jej nie przegrać.
W drugim meczu grupy F Portugalia zmierzy się z Węgrami. Choć Madziarzy grają u siebie, to trudno sobie wyobrazić, by potrafili zatrzymać rozpędzonych i piekielnie silnych zawodników prowadzonych przez Fernando Santosa. Cristiano Ronaldo, Bruno Fernandes i spółka celują w złoty medal. Dobry start EURO będzie dla nich niezwykle ważny i cenny. Żadnej niespodzianki nie przewidujemy. Obrońcy tytułu powinni zgarnąć spokojne trzy punkty.
Poniższy kupon możesz obstawić w Fortunie, korzystając przy okazji z bonusów na EURO 2020. Jest to m.in. pierwszy zakład bez ryzyka o wartości 600zł! Kliknij TUTAJ, aby sprawdzić szczegóły promocji.
EURO KUPON 5
własne
Fortuna to legalny bukmacher, a gra u nielegalnych podlega karze. Pamiętaj, że hazard grozi uzależnieniem.

Przeczytaj również