Kontrakty za zasługi i życie przeszłością. TOP10 najbardziej absurdalnych transferów letniego okienka
To było na pewno interesujące i specyficzne mercato, ale pośród wielu znakomitych, widowiskowych transakcji, nie zabrakło też ruchów na pozór zupełnie absurdalnych i mało przemyślanych. “Zaszczytną” nagrodę w tej kategorii przyznaliśmy Juventusowi Turyn.
Do najbardziej zadziwiających posunięć na transferowym rynku dochodzi zazwyczaj w ostatnim dniu, a nawet na samym finiszu okienka. Presja czasu wydaje się niezmiennie sprzyjać nieprzemyślanym decyzjom. W poniższym zestawieniu postanowiliśmy zatem, dla odmiany, uwzględnić wyłącznie nie do końca zrozumiałe transfery przeprowadzone w najsilniejszych europejskich ligach przynajmniej trochę wcześniej niż “za pięć dwunasta”. W naszym rankingu znajdziesz zarówno wiecznie niespełnione talenty, jak i szczególnie jeden kompletnie zaskakujący transfer, który wydawał się dotychczas umknąć uwadze opinii publicznej.
10. Joe Hart (Burnley -> Tottenham)
Torino, West Ham, Burnley. Minęły cztery lata, od kiedy kariera byłego bramkarza reprezentacji Anglii przypomina równię pochyłą. Hart nie rozegrał ani jednego meczu w poprzednim sezonie Premier League i marne pocieszenie stanowi dla niego fakt, że jego konkurent do miejsca między słupkami, Nick Pope, został wybrany najlepszym golkiperem rozgrywek. Dwukrotnemu mistrzowi Anglii najwyraźniej spodobała się jednak rola rezerwowego. A, zapewne, wygodniej grzać ławę na ultranowoczesnym Tottenham Hotspur Stadium niż zimnym Turf Moor.
9. Luca Waldschmidt (Freiburg -> Benfica)
Ściągnięcia do siebie króla strzelców ubiegłorocznych finałów mistrzostw Europy do lat 21 należałoby na pierwszy rzut oka wicemistrzom Portugalii pogratulować. Kwota transferu w wysokości 15 milionów euro robi jednak wrażenie i wydaje się absurdalna, biorąc pod uwagę, że Waldschmidt wydaje się na razie gwiazdą jednego sezonu. I to tego 2018/19, w którym zdobył w Bundeslidze więcej bramek (dziewięć) niż we wszystkich pozostałych kilku kampaniach w dotychczasowej karierze (łącznie siedem). Lewonożny środkowy napastnik przywitał się z nowym klubem dubletem w spotkaniu z Famalicao. To prawdopodobnie ostatni moment, by 24-latek potwierdził, że, mówiąc najprościej, coś z niego będzie.
8. Alexander Sorloth (Crystal Palace -> RB Lipsk)
Który Alexander Sorloth jest prawdziwy? Strzelec jednego gola (w Pucharze Ligi) w 20 występach w koszulce Crystal Palace? Czy król strzelców tureckiej Super Ligi w barwach Trabzonsporu oraz partner Erlinga Haalanda w ataku reprezentacji Norwegii? W Lipsku zdecydowanie wierzą, że ten drugi, inwestując w rosłego napastnika okrągłe 20 milionów euro. Odważnie. Bardzo odważnie.
7. Marc Roca (Espanyol -> Bayern)
Ubiegłoroczny mistrz Europy do lat 21 został pod sam koniec tegorocznego okna transferowego namaszczony na następcę Thiago Alcantary w najlepszym klubowym zespole kontynentu. Hmm, zastanawiające pozostaje to, dlaczego po spadku z La Liga Espanyolu Roca nie został pozyskany przez żaden z klubów hiszpańskiej ekstraklasy. W mediach na Półwyspie Iberyjskim próżno było też szukać latem spekulacji na temat potencjalnej zmiany klubu przez lewonożnego środkowego pomocnika. Jeżeli jest coś, czego powszechnie nie wiadomo, z pewnością wyjdzie to wkrótce na jaw w stolicy Bawarii. To zakrawa na desperacki krok Bayernu.
6. Moise Kean (Everton -> PSG)
Kiedy nie powiodło ci się w mniejszym klubie po wcześniejszym transferze z jednego z europejskich gigantów, raczej nie spodziewasz się telefonu od finalisty ostatniej edycji Ligi Mistrzów, prawda? Chyba, że nadal jesteś uważany za ogromny talent. Karierę ciągle dopiero 20-letniego reprezentanta Włoch w Evertonie mógł zniszczyć pełniący pod koniec ubiegłego roku rolę tymczasowego menedżera “The Toffees” Duncan Ferguson. Do tego stopnia, że Keana nie “wskrzesił” na Goodison Park nawet sam Carlo Ancelotti. Czy zmiana środowiska pomoże byłemu napastnikowi Juventusu powrócić na właściwe tory?
5. Lucas Paqueta (Milan -> Lyon)
Na początku stycznia 2019 roku kolejne “złote dziecko” brazylijskiego futbolu trafiało do Europy za blisko 40 milionów euro. Dokładnie 44 występy i jedną zdobytą bramkę później Milan z przyjemnością sprzedał Paquetę do Olympique’u Lyon za niewiele ponad połowę wcześniej zainwestowanej kwoty. Czy ofensywny pomocnik podąży drogą Alexandre’a Pato? Na tę chwilę daleko mu nawet do tego. Jego starszy rodak miał w poważnym futbolu przynajmniej kilka wielkich momentów. Paqueta - obok zostania kumplem Krzysztofa Piątka - może na razie pochwalić się głównie tym poniżej.
4. Borja Mayoral (Real Madryt -> Roma)
Wspominaliśmy coś o napastnikach “jadących” na reputacji z młodocianej przeszłości? Chyba żaden bardziej niż kolejny z ubiegłorocznych mistrzów Europy do lat 21 (a wcześniej do lat 19). Mayoral zanotował w poprzednim sezonie osiem ligowych trafień w barwach Levante. Klub z Walencji nie wydawał się jednak przesadnie zdeterminowany, by przedłużyć pobyt hiszpańskiego napastnika. Po powrocie do Realu Madryt u Zinedine’a Zidane’a wyżej niż te Mayorala stały tymczasem nawet akcje Luki Jovicia. Nic dziwnego, że kiedy o 23-letniego dziś atakującego zapytała Roma, “Królewscy” z przyjemnością wypożyczyli jej wychowanka od razu na dwa lata. Ktoś widzi jakiś sens w tym posunięciu rzymian?
3. Thomas Meunier (PSG -> Borussia Dortmund)
Borussia Dortmund przyzwyczaiła do dokonywania raczej przemyślanych ruchów transferowych. Nikt nie jest jednak nieomylny. Każdego, kto w poprzednim sezonie regularnie śledził mecze z udziałem Paris Saint-Germain, sprowadzenie Meuniera przez BVB, nawet na zasadzie wolnego transferu, musiało mocno zaskoczyć. Belg wydawał się w ubiegłych rozgrywkach słabym punktem mistrzów Francji, stanowiąc cień zawodnika z wcześniejszych lat. Jego pierwsze występy w Bundeslidze nie zwiastują na razie specjalnej poprawy. Jeszcze odżyje?
2. Gareth Bale (Real Madryt -> Tottenham)
Tak, to ciągle wielki piłkarz. Tak, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Tak, nawet kontuzjowany przez część sezonu Walijczyk może zapewnić Tottenhamowi wysoką jakość, kiedy akurat będzie zdrowy. Mimo tych wszystkich czynników nie wolno zapominać, że Gareth Bale rozegrał w poprzednim sezonie zaledwie 20 meczów, w których strzelił trzy gole i nieszczególnie przyczynił się do odzyskania przez Real Madryt tytułu mistrza Hiszpanii. Co więcej, za sprawą swoich pozaboiskowych wystąpień czterokrotny zdobywca Pucharu Europy zaczął przypominać raczej karykaturę poważnego piłkarza. To ryzyko może, ale wcale nie musi się opłacić.
1. Alvaro Morata (Atletico Madryt -> Juventus)
Zostawmy dobrze udokumentowaną historię z przywiązaniem hiszpańskiego napastnika do barw klubów, które w danym momencie reprezentuje. Skupmy się na aspekcie sportowym. Morata zakończył rozgrywki z dwucyfrową liczbą zdobytych bramek w każdym z sześciu ostatnich sezonów. Równocześnie trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że ani w Realu Madryt, ani w Chelsea, ani w Atletico Madryt nie spełnił pokładanych w nich nadziei. Skąd zatem wziął się w ogóle pomysł z jego powrotem, podobnie jak w przypadku Bale’a na wypożyczenie, do Juventusu? Komuś chyba zebrało się na wspomnienia z fazy pucharowej Ligi Mistrzów sprzed pięciu lat.