Klub Polaka rewelacją sezonu. Bez porażki od października, szansa na potrójną koronę. On może jednak odejść
Ostatni mecz przegrali ponad pięć miesięcy temu, niespodziewanie zmierzają po mistrzostwo kraju i znakomicie radzą sobie w europejskich pucharach. A w tym wszystkim istotną rolę odgrywa nasz rodak, Sebastian Szymański. Feyenoord to jedna z największych rewelacji trwającego sezonu.
Jak to jest przegrać mecz? Nie pytajcie kibiców Feyenoordu, bo ostatni raz przekonali się o tym bardzo dawno temu, w październiku 2022 roku. Ich zespół wrócił wtedy na tarczy z Austrii, gdzie w meczu fazy grupowej Ligi Europy lepszy okazał się Sturm Graz. Potem ekipa z Rotterdamu odpaliła licznik, który dziś wskazuje 22 mecze z rzędu bez porażki.
Wciąż na trzech frontach
Feyenoord wciąż jest w grze o potrójną koronę. Już dziś wieczorem zagra z Ajaksem Amsterdam o awans do finału Pucharu Holandii, a za nieco ponad tydzień rozpocznie ćwierćfinałowy dwumecz Ligi Europy z Romą. W tych drugich rozgrywkach podopieczni Arne Slota zafundowali swoim kibicom niezły rollercoaster. Z grupy wyszli w iście szalonych okolicznościach. Wszystkie cztery zespoły zgromadziły bowiem po osiem punktów.
Feyenoord był jednak pierwszy, dzięki czemu rywalizację w fazie pucharowej rozpoczął dopiero w 1/8 finału i tam po remisie 1:1 w Warszawie z Szachtarem Donieck, podczas rewanżu urządził rywalom prawdziwą makabrę, wygrywając 7:1. To był niezły pokaz siły “Portowców”.
Jeszcze bardziej Feyenoord imponuje w lidze holenderskiej. Tam po 27 kolejkach ma na swoim koncie tylko jedną porażkę, odniesioną bardzo dawno temu, bo we wrześniu 2022 roku na stadionie PSV Eindhoven. Poza tym na aktualny dorobek 64 punktów składa się 19 zwycięstw i siedem remisów. “Portowcy” są liderem i na siedem kolejek przed końcem wyprzedzają Ajax oraz wspomniane PSV o osiem punktów.
- Punkty przewagi to jest jedno, ale trzeba zobaczyć jaki jest terminarz. Feyenoord tak naprawdę nie ma poważnego rywala już do końca, a w dodatku z tych siedmiu meczów aż cztery gra u siebie. Ajax gra w końcówce ze wszystkimi najlepszymi drużynami, czyli z PSV, AZ, Twente, a jeszcze z nikim z czołówki w tym sezonie ligowym nie wygrał - mówi nam Mariusz Moński, ekspert od ligi holenderskiej i jeden z autorów profilu “Holenderski Futbol” na Twitterze.
Rotterdam szykuje się więc na pierwsze od sezonu 2016/2017 mistrzostwo kraju. Feyenoord nadal musi mieć się na baczności, ale wypuszczenie obecnej przewagi na finiszu byłoby traktowane jako prawdziwa katastrofa.
Polski wkład w świetne wyniki
Strzałem w dziesiątkę, choć niejedynym u włodarzy klubu, okazało się sprowadzenie latem Sebastiana Szymańskiego. Polski pomocnik, aktualnie wypożyczony z Dynama Moskwa, bardzo dobrze odnalazł się w nowym środowisku. Na swoim koncie ma już osiem goli i sześć asyst. Zbiera też sporo pochwał.
- Sebastian jest na pewno bardzo ważną postacią zespołu, bo jeśli stworzymy taką jedenastkę, kiedy są wszyscy zdrowi, i wybieramy najlepszych, to Sebastian w tej jedenastce się znajdzie. Ale też na pewno nie jest tym piłkarzem, od którego rozpoczyna się ustalanie składu - tłumaczy Moński.
Szymański i spółka mogą zakończyć ten sezon wielkim sukcesem lub nawet kilkoma sukcesami, ale wciąż nie wiadomo, czy Polak zostanie w Rotterdamie na dłużej. Jego wypożyczenie wygasa bowiem 30 czerwca, a żeby wykupić 23-latka z Dynama Moskwa, trzeba wyłożyć na stół łącznie 10 mln euro (z czego 2 mln euro zapłacono już za samo wypożyczenie). To może być dla Feyenoordu zbyt duży wydatek, choć w ostatnich dniach pojawiły się też informacje, że klub może otrzymać w tej kwestii pomoc inwestora.
- To jest dla Feyenoordu ogromna suma. Do tej pory najwięcej kosztował Quinten Timber. Z dodatkami właśnie około 8 mln euro. Tutaj musiałaby być wygrana liga, czyli zagwarantowane pieniądze z Ligi Mistrzów, no i też zależy jacy piłkarze odejdą latem, za jakie pieniądze. To będą kluczowe sprawy ze względu na to, że te pozycje trzeba będzie uzupełnić. Sprawa Sebastiana jest na tyle skomplikowana, że akurat na pozycji ofensywnego pomocnika Feyenoord ma bardzo wielu piłkarzy - tłumaczy nasz rozmówca.
- Te miesiące są dla Sebastiana bardzo ważne. Jeżeli będzie strzelał, będzie robił te liczby, to ma szansę na transfer, nawet jeżeli nie do Feyenoordu, to może któregoś klubu z lig TOP5. Jeśli nawet nie zostanie w Rotterdamie, to i tak to wypożyczenie będzie dla niego wygraną sprawą - dodaje Moński.
W czym tkwi siła zespołu?
Feyenoord to jednak nie tylko Szymański. Chwalić można tak naprawdę większość zawodników. Od bramkarza i defensorów, przez dział kreacji, aż po najbardziej ofensywnych graczy.
- Jest pewny duet środkowych obrońców Gernot Trauner i David Hancko, Kapitan i istna bestia, Orkun Kökçü. Na uznanie zasługuje też bramkarz Timon Wellenreuther, który musiał zastąpić ostatnio kontuzjowanego, uwielbianego wychowanka, Justina Bijlowa. Każdy, kto gra od początku, czy wchodzi z ławki, jest tak samo dobry. W mediach już przewija się też to, że Feyenoord ma po prostu dwie dobre jedenastki - mówi nam Damian Maszycki z portalu “Feyenoord24.net”.
- Siłą jest cały zespół. To nie jest tak, że to drużyna, w której są dwie-trzy gwiazdy ciągnące ten zespół, zdecydowanie wybijające się ponad poziom - dodaje Moński.
Największą gwiazdą i liderem świetnie spisującej się drużyny jest wspomniany Kökçü. 22-letni pomocnik w tym sezonie strzelił 12 goli i zanotował trzy asysty. Niewykluczone, że już po sezonie zrobi kolejny krok w swojej karierze i zmieni barwy, bo klubów zainteresowanych jego usługami nie powinno zabraknąć.
- On już przerasta tę ligę. Szanse na to, że zostanie, są tylko pod warunkiem, że będzie za drogi. Bo tak naprawdę Feyenoord żąda za niego 40 mln euro. Takie pieniądze są w stanie zapłacić chyba tylko kluby angielskie, bo to nie jest piłkarz na Real Madryt czy PSG - mówi nam Moński.
Rotterdam mogą opuścić też m.in. obrońca Lutsharel Geertruida czy, choć to mniej prawdopodobne, strzelający ostatnio bardzo dużo goli Santiago Gimenez. 21-letni napastnik rodem z Meksyku, który przyszedł do Feyenoordu przed tym sezonem, w samym 2023 roku trafiał do siatki już 10 razy. Zakusy pod obu tych piłkarzy robią już inne europejskie kluby, ale nie jest powiedziane, że na pewno zmienią oni przynależność klubową.
- Na pewno Liga Mistrzów może być zachęcająca dla piłkarzy, którzy mieliby oferty nawet z lig TOP 5 - ale może nie tych największych klubów - do tego, żeby jednak w tym Rotterdamie zostać - uważa redaktor “Holenderskiego Futbolu”.
Rewolucja nie przeszkodziła, atutem trener
Co ciekawe, Feyenoord radzi sobie w tym sezonie tak znakomicie mimo tego, że przed rozpoczęciem rozgrywek doszło do prawdziwej rewolucji kadrowej. Z zespołu, który niecały rok temu walczył w wielkim finale Ligi Konferencji, pozostało już niewiele. Odeszli m.in. Luis Sinisterra, Marcos Senesi, Tyrell Malacia czy Fredrik Aursnes, a po wypożyczeniu do Arsenalu wrócił Reiss Nelson.
Drużynę trzeba było zatem budować w dużej mierze na nowo, ale to znakomicie udało się szkoleniowcowi drużyny, Arne Slotowi, który prowadzi Feyenoord od początku sezonu 2021/22.
- Trener Slot zrobił to znów z nowymi ludźmi, z bardzo małym budżetem. Widać prawdziwy zespół, pomysł bossa, który chce grać pressingiem i w tym sezonie wygląda to wręcz kapitalnie - uważa Maszycki.
Wiele pochlebnych słów w kierunku trenera Feyenoordu posyła też Moński.
- Arne Slot nauczył drużynę pewności siebie. Feyenoord bardzo dużo punktów zdobył w tym sezonie odwracając wyniki meczów. Przegrywał, a mimo to potem zdobywał punkty. Morale tego zespołu są bardzo silne. Są pewni, że mogą wygrać każdy mecz, nawet jak na początku im się on nie układa - wychwala redaktor “Holenderskiego Futbolu”.
***
Przed Feyenoordem kluczowe dni i tygodnie. Już dziś zespół powalczy z Ajaksem o awans do finału Pucharu Holandii. Na horyzoncie są jednak też zmagania w Lidze Europy i ostatnia prosta w lidze holenderskiej, która jednak powinna być jedynie przyjemnym finiszem przed przekroczeniem linii mety na pierwszej pozycji.