Kompromitacja Rooneya w nowym klubie. Kibice wściekli, fatalny bilans. "Czas wreszcie pokazać jaja"

Kompromitacja Rooneya w nowym klubie. Kibice wściekli, fatalny bilans. "Czas wreszcie pokazać jaja"
PressFocus
Wayne Rooney w trakcie obecnego sezonu przejął Birmingham City, co zdaniem zarządzających klubem, miało być jednym z najważniejszych momentów w historii klubu. Niewykluczone, że tak właśnie się stanie, ale w tym momencie wszystko wskazuje na to, że to będzie historia bardzo niechlubna.
Na początku października Birmingham City wygrało u siebie 3:1 z West Bromwich Albion. W Championship wskoczyło na piąte miejsce, co było sporym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, że latem do klubu trafiło aż trzynastu zawodników. Większość z nich za kwoty w okolicach 1-2 milionów funtów. Ówczesny trener John Eustace zwycięstwo świętował wspólnie z kibicami, ale z tyłu głowy gdzieś wszyscy mieli już, że mimo dobry wyników, zaraz na stanowisku trenera dokonana się zmiana.
Dalsza część tekstu pod wideo

Niezrozumiała zmiana

Od kilkunastu dni spekulowano, że Eustace’a zastąpi Wayne Rooney. W piątek Birmingham City pokonało WBA, a w poniedziałek klub wydał komunikat. Padło w nim wiele słów o ambicjach, zwycięskiej mentalności i podążaniu w jednym kierunku. Najważniejsze było jednak to, co na końcu: Eustace przestał pełnić funkcję trenera Birmingham City. - To jest według mnie największy skandal - zwolniono faceta za to, że jego drużyna nie grała "no fear football" i zatrudniono gościa, który tylko z Sheffield Wed i Rotherham był w stanie przejąć kontrolę nad meczem i utrzymywać się częściej przy piłce od przeciwnika. Nie można było przyznać się do tego, że chodzi tylko o PR i nazwisko, więc właściciele poszli w zgraną śpiewkę o stylu gry, który nijak ma się do rzeczywistości - powiedział Maciej Łaszkiewicz, znawca Championship z Angielskiego Espresso.
Na giełdzie nazwisk pojawił się na moment trener angielskiej młodzieżówki, Lee Carsley, ale ostatecznie wybór padł na tego, o którym wcześniej sporo się już mówiło, czyli Rooneya. Były piłkarz Manchesteru United dopiero co zakończył pracę w DC United. W MLS nie awansował do play-offów, jego drużyna wygrała łącznie tylko czternaście z 52 meczów. Tłumaczono to tym, że DC United to klub mocno zdezorganizowany, ale też akurat w przypadku Rooneya władze miały stanąć na uszach, żeby zapewnić jak najlepsze warunki pracy. Byli na piątym miejscu pod względem pieniędzy wydanych na pensje, ale rozgrywki zakończyli już po sezonie zasadniczym, mimo że w MLS aż 62 proc. zespołów awansuje do play-offów.
Dla Rooneya nie była to pierwsza praca trenerska. Wcześniej prowadził Derby County, które przejął w trudnej sytuacji. Klub miał ogromne kłopoty finansowe. Rooney najpierw pełnił funkcję grającego trenera, a później został szkoleniowcem na stale. W pierwszym sezonie uratował drużynę przed spadkiem do League One. W drugim się już to nie udało, ale trzeba wziąć pod uwagę karę minus 21 punktów, które Derby otrzymało za ogromne zaległości finansowe. W pewnych momentach Rooney pełnił nie tylko funkcję trenera, ale też kilka innych, organizacyjnych. Gdyby nie kara, to Derby zajęłoby 17. miejsce w Championship i pozostało w tej klasie rozgrywkowej.
Podczas osiemnastu miesięcy pracy dał zadebiutować aż 25 młodym zawodnikom. W dużej mierze wynikało to oczywiście z problemów finansowych, ale nie zmienia to faktu, że nie bał się stawiać na młodzież. - Pamiętam, kiedy Malcolm Ebiowei wszedł do pierwszego składu – dryblował i próbował sztuczek, ale nie do końca mu to wychodziło. Wayne powtarzał mu, aby nadal wykorzystywał swoje mocne strony i potem stał się naprawdę integralną częścią zespołu - relacjonował jeden z zawodników Derby.
Nie ma się jednak co oszukiwać, że do Birmingham City trafił za osiągnięcia trenerskie. Zdecydowało wielkie piłkarskie nazwisko. Już na dzień dobry został postawiony w trudnej sytuacji, bo żeby go zatrudnić zwolniono Eustace’a, który był blisko związany z kibicami, z całą społecznością klubu. Pomógł drużynie w nieciekawej sytuacji, uratował byt w Championship. Był kimś, komu ufali, kogo bardzo cenili. W jego miejsce zatrudniono szkoleniowca z nazwiskiem, który miał oddawać mocarstwowe ambicje nowych władz, wśród których mniejszościowym udziałowcem jest Tom Brady, a prezesem klubu Gary Cook, który niegdyś pełnił tę funkcję w Manchesterze City. Cookowi zresztą zarzuca się, że przy zatrudnieniu Rooneya miała miejsce prywata, bo zna się dobrze z jego agentem - Paulem Stretfordem.
Rooney do sztabu włączył inne duże postaci - Ashleya Cole’e i Johna O’Shea. U kibiców z miejsca miał jednak spory kredyt nieufności. Po pierwszym domowym meczu, który przegrał z Hull, na trybunach pojawiły się okrzyki żeby wracał do Stanów Zjednoczonych, a kibice gości skandowali, że następnego dnia zostanie zwolniony. Toksyczna atmosfera tak naprawdę utrzymuje się od samego początku i jest przede wszystkim związana z tym, że kibicom zabrano człowieka, Eustace’a, którego bardzo cenili, a w jego miejsce właściciele zainstalowano osobę, z którą nie czują żadnych związków.

Tragiczne wyniki

To, czym Rooney mógłby się obronić i przekonać fanów, to oczywiście wyniki. Problem w tym, że od momentu, kiedy przejął drużynę, są one tragiczne. Birmingham City w ośmiu meczach zdobyło zaledwie pięć punktów. To najgorszy wynik wśród wszystkich klubów Championship! Trudno też mówić o przypadku. Birmingham City Rooneya:
  • W każdym meczu miało niższe xG niż rywale
  • W pięciu z ośmiu meczów ich xG było niższe niż 1.0
  • W trzech z ośmiu meczów nie strzeliło gola
  • W sześciu z ośmiu miało niższe posiadanie piłki
Nie ma wyników, nie ma stylu, jest za to spadek z szóstego miejsca, na którym Rooney przejmował drużynę, na piętnaste. Kiedy zwalniano Eustace’a, to Birmingham City było na miejscu barażowym. Teraz do szóstego Hull traci siedem punktów, to tyle samo, ile wynosi przewaga nad strefą spadkową. Kibicom to wszystko może przypominać sytuację sprzed kilku lat, kiedy inni właściciele zwolnili Gary’ego Rowetta po to żeby zatrudnić Gianfranco Zolę. Efekt był podobny.
- Co do pomysłów Rooneya, to bardzo wymowne jest to z jakim planem wszedł w pierwszy mecz - zmiana formacji na 4-3-3 z trzema defensywnymi pomocnikami, ale bardzo szybko się z tego wycofał i wrócił w zasadzie do tego, co zostawił mu Eustace, czyli 4-2-3-1. Z tym, że dalej konsekwentnie wystawia jednego ze środkowych pomocników na skrzydle - jest to zazwyczaj Bacuna, który strasznie irytuje fanów - twierdzi Łaszkiewicz.
- Rozwój drużyny został zaburzony, pomysły nowego trenera zostały podważone przez piłkarzy już po drugim meczu i efekty tego wszystkiego widać na boisku - jedno zwycięstwo w siedmiu meczach, wypadnięcie daleko poza strefę play-offs i bardzo negatywna atmosfera wokół klubu. Same umiejętności trenerskie Rooneya oceniam negatywnie, bo jego przygoda w Derby miała swoje wzloty i upadki, ale przede wszystkim jest bardzo trudna do rzetelnego ocenienia jego warsztatu z uwagi na problemy pozaboiskowe. Fakt, że w domowym debiucie pokonał go jego były asystent, Liam Rosenior, który z Hull City realnie walczy o awans, jest też dosyć wymowny - dodał Łaszkiewicz.

Problemy w komunikacji

Ostatnio po bezbramkowym remisie z przedostatnim Rotherham United Rooney zaczął już tracić nerwy. - Myślę, że naprawdę nadszedł już czas, żeby zawodnicy pokazali jaja. Oglądam ich w treningu i widzę, że grają zupełnie inaczej, niż kiedy trzeba wyjść na boisko i zagrać przed kibicami. Futbol jednak nie polega na trenowaniu, a na pokazywaniu umiejętności przed fanami - powiedział.
Wcześniej też narzekał na współczesnych zawodników, że bardziej są zainteresowani gapieniem się w telefon, pisaniem w social mediach, a nie rozmowami. Brakuje mu komunikacji na boisku i poza nim. Zapowiedział też, że zweryfikuje swoje oczekiwania względem stylu gry, że może na początek wymagał i chciał wprowadzić za dużo.
W Birmingham City podpisał kontrakt na trzy i pół roku, ale w tym momencie trudno sobie wyobrazić, że go wypełni. To, co może dawać nadzieję, że sytuacja się poprawi, to po pierwsze: gorzej być nie może, a po drugie wielu kolegów Rooneya z boiska zwracało uwagę, że Wayne na trenera się nadaje.
- To jedna z najbardziej inteligentnych emocjonalnie osób, jakie kiedykolwiek spotkałem. Był gracz, który jadł śniadanie, a Wayne spogląda na niego i mówi: „Nie je tego samego, co zwykle. Muszę z nim porozmawiać - opowiadał w The Times Liam Rosenior, jego były asystent. Darren Fletcher zwracał z kolei uwagę, że spośród byłych zawodników Manchesteru United to właśnie Rooney na trenera pasuje najbardziej. Ma mieć obsesję futbolu, żyć tym nieustannie, cały czas chcieć się rozwijać.
Fakty są jednak takie, że obecna praca to już czwarty sezon w trenerskiej karierze. Na razie najbardziej imponujący był ten pierwszy, kiedy uratował Derby County przed spadkiem. Wtedy nawet pojawiały się plotki, że zaraz może wskoczyć na karuzelę Premier League i przejąć choćby Everton. Skreślanie na tym etapie byłoby bardzo nierozsądne, ale wydaje się, że praca w Birmingham City to ostatnia szansa na najbliższe lata, żeby zbudować nazwisko na poważnym rynku. Jeśli wyniki szybko się nie poprawią, to ofert pracy pewnie nadal nie zabraknie, ale raczej trzeba będzie pójść w egzotykę.

Przeczytaj również