Kamil Grosicki nie pojedzie na Euro 2020. Bo dlaczego miałby jechać?
Kamil Grosicki ostatniego dnia okienka nie wsiadł w prywatny samolot, media nie rozpisywały się o transferze last minute, a o 23:59 Twitter nie rozpisywał się nad tym, czy zdąży czy nie zdąży. Polak zostaje w Premier League, czyli zostaje na trybunach aż do końca sezonu. Tym samym najprawdopodobniej na własne życzenie nie jedzie na Euro 2020.
’’Grosik” miał trafić do Legii, Pogoni, jeszcze wcześniej do Turcji lub wreszcie do Nottingham Forest. A tu proszę, jednak nigdzie się nie ruszył. Postanowił, że stanie w miejscu. Dosłownie i w przenośni. A to oznacza krok nie tyle w tył, co w bok - poza skład reprezentacji Polski.
- Jeśli ja czy on (Arek Milik) nie będziemy grać, to trener Brzęczek wręcz nie ma prawa powoływać zawodników, którzy nie grają. I nieważne, ile zrobili dla kadry. Zawodnik, który nie gra w klubie, nie może myśleć o kadrze, bo reprezentacja to nie jest hobby. Tylko wielki zaszczyt - takie słowa w zeszłym roku w wywiadzie z ’’Weszło” padły z ust samego Kamila Grosickiego.
Na 25 kolejek Premier League Polak zagrał 3 razy, łącznie przez 149 minut. Do tego 7 razy przesiedział mecz na ławce. Znając realia powinien zmienić klub. Wręcz musiał. Skazał się na status zbędnego rezerwowego.
West Brom odpadł z wszelkich krajowych pucharów, czyli Grosicki będzie mógł wyszaleć się maksymalnie na treningach. Żebyście zrozumiali przekaz odpowiednio i Ty sam Kamil, jeśli to czytasz - życzymy i marzymy sobie, żebyś treningami wywalczył skład, łapał minuty w Premier League. Natomiast logiczne myślenie i statystyki na ’’Transfermarkt” nie dają żadnych przesłanek, by miał nastąpić jakiś przełom.
Kamil Grosicki nas cholernie zaskoczył. Do tej pory praktycznie każdą decyzję podejmował kierując się tym, jak klub wpłynie na jego grę w reprezentacji. Do tej pory mecze ligowe były dla niego jakby okresem przygotowawczym przed kolejnym zgrupowaniem kadry.
Jeśli mielibyśmy wskazać piłkarza, któremu najbardziej zależy na grze z orzełkiem na piersi, byłby w topie. Swoje braki nadrabiał ambicją. Nawet jak mu nie szło, to dawał z ’’wątroby”, ile się dało. To po prostu patriota, dający zawsze całe serducho w biało-czerwonych barwach.
Czy mamy coś do zarzucenia ’’Grosikowi”? Nie, bo jego kariera to tylko jego sprawa. Nikt za niego nie utrzyma rodziny, nikt za niego nie zaplanuje życia po piłce. Poza tym nawet jeśli to jego zwykła fanaberia to także nikomu nic do tego. Po prostu nikt za niego życia nie przeżyje. Ale to wszystko z jedną istotną adnotacją.
A konkretnie taką, że Kamil musi być świadom braku powołań do reprezentacji. A w przypadku, kiedy Paulo Sousa jednak wyśle stosownego maila do West Bromwich Albion z informacją o dniu przylotu Grosickiego na kadrę - ten musi być gotowy i otwarty na krytykę. Nie obrażać się na rzeczywistość.
Skrzydłowego ratować może to, że konkurencja… śpi. Damian Kądzior nie gra w Alanyasporze, Przemysław Płacheta ma swoje problemy w Championship, Przemek Frankowski raczej nie będzie brany pod uwagę, patrząc na to, jak wygląda terminarz w MLS. Ale trudno sądzić, że gorszy moment reszty uratuje kadrę dla ’’Grosika”.
Bo to już nie piłkarz, który - jak za Adama Nawałki - w 38 meczach strzela 12 goli i notuje 16 asyst. Jeszcze w tamtym roku potrafił nas zaskakiwać w spektakularnym stylu, strzelając hat-tricka w meczu z Finlandią. Ale to był wyjątek. Za Jerzego Brzęczka podupadał. Stał się piłkarzem zakurzonym, w kadrze przestał być ważnym ogniwem.
Mistrzostwa Europy byłyby ostatnią, ewentualnie przedostatnią imprezą w jego karierze. Przeżycie szczególne, zapisujące w jego historii kolejny, piękny rozdział. Za jakiś czas sam Kamil może żałować swojej decyzji.
- Miałem żal do siebie, że za sprawą mojego położenia nie ma mnie w składzie kadry. Straciłem okazję do spotkania z kolegami, do poczucia atmosfery reprezentacji - to jego słowa dla ’’Przeglądu Sportowego” 2 lata temu. Teraz zapowiada się na powtórkę z rozrywki.