Juventus znowu to zrobił. "Dzień żałoby. Po raz kolejny doszło do kradzieży"
Juventus znowu to zrobił. Po przejęciu Fiorentiny Rocco Commisso zapowiadał, że nigdy nie sprzeda żadnego piłkarza do “Starej Damy”. Ale najpierw “Juve” kupiło Federico Chiesę, a teraz Dusana Vlahovicia. W Turynie strzelają szampany, we Florencji zaczyna się żałoba.
Jeszcze kilka tygodni na doniesienia o zainteresowaniu Serbem ze strony Juventusu można było tylko popukać się w głowę. Wydawało się, że “Bianconeri” nie są w stanie zgromadzić odpowiednich funduszy by przeprowadzić tak wielki transfer, a sama Fiorentina nie ugnie się i albo puści go do Anglii, albo poczeka z transferem do lata. Zastanawiające było jednak zachowanie Dusana Vlahovicia podczas meczu z Genoą. Od samego wejścia na murawę bacznie przyglądał się trybunom, w przerwie wykonał przepraszające gesty wobec kibiców. To jeszcze można było tłumaczyć chęcią zadośćuczynienia fanom za zmarnowany rzut karny w pierwszej połowie.
Trudno było jednak zrozumieć jego reakcję na zdobytą bramkę. Gol na 4:0, w rozstrzygniętym spotkaniu. Vlahović ponownie unosi ręce w kierunku trybun, przeprasza kibiców (lub im dziękuje), dobiega do trenera Vincenzo Italiano, ściska go i coś do niego mówi. Dzisiaj wiemy, że było to po prostu pożegnanie z Florencją w jego ostatnim meczu w barwach “Violi”. I przeprosiny za przejście do znienawidzonego w mieście Juventusu.
Nowa Fiorentina, stare historie
Choć Juventus ma najwięcej kibiców we Włoszech, to jest jednocześnie najbardziej nielubianym klubem w Italii, nie bez kozery ich zwolennicy mówią o sobie “amici di nessuno”, “niczyi przyjaciele”. Jednak niechęć mieszkańców Florencji do “Bianconerich” idzie o krok dalej i ma dość konkretne powody. Fiorentina dwukrotnie zostawała mistrzem Włoch, jednak jej mieszkańcy uważają, że należał im się także tytuł w sezonie 1981/82. W ostatniej kolejce sezonu “Viola” zremisowała 0:0 z Cagliari, po tym jak sędzia Maurizio Mattei nie uznał im zwycięskiej bramki. Jednocześnie Juventus pokonał swoich rywali po rzucie karnym i braku rzutu karnego, którego domagali się gracze Catanzaro. “Stara Dama” uzbierała punkt więcej od Fiorentiny, Scudetto powędrowało do Turynu, a we Florencji powstało powiedziedzenie “lepiej być drugim niż złodziejem”.
Przenosimy się o kilka lat naprzód, do maja 1990 roku. Fiorentina gra w finale Pucharu UEFA z Juventusem. Pierwszy mecz kończy się wynikiem 3:1 dla “Bianconerich” i z przebiegu spotkania jest to zasłużona wygrana, choć drugi gol nie powinien zostać uznany: zdobywca bramki Pierluigi Casiraghi faulował Celeste Pina. Kibice z Florencji twierdzą, że zostali okradzeni przez sędziego i Juventus, po ostatnim gwizdku słychać piłkarzy Fiorentiny krzyczących do rywali “ladri”, “złodzieje”. Rewanż rozgrywany w Avellino przyniósł rezultat 0:0 i puchar ponownie trafił do miasta z Piemontu.
Co gorsza: trafił tam także Roberto Baggio, sprzedany latem do Juventusu, co wywołało zamieszki na ulicach Florencji. Była to kropla, która przelała czarę goryczy: Turyn ukradł im nie tylko Scudetto i Puchar UEFA, ale też ich największą gwiazdę, ukochanego “boskiego kucyka”. Fani wdarli się do siedziby klubu, rzucali cegłami, a nawet koktajlami Mołotowa. Sam Włoch także był niechętnie nastawiony do tego pomysłu. Do transferu jednak doszło, choć Baggio nie chciał mieć na sobie szalika “Juve” podczas prezentacji w nowym klubie, w pierwszym meczu przeciwko byłej drużynie odmówił wykonania rzutu karnego, a schodząc z boiska, żegnany gwizdami, podniósł rzucony w jego kierunku szalik Fiorentiny.
Jego ścieżką podążył Federico Bernardeschi. Od dziewiątego roku trenujący w Fiorentinie, będący nadzieją na lepsze jutro wychowanek “Violi” postanowił dokonać aktu zdrady i zamienić fiolet na biało-czarne pasy. Tym razem obyło się bez zamieszek, skończyło się na uroczych transparentach rozwieszonych po mieście. Jeden z nich oznajmiał: “Podzieliłeś miasto swoimi kłamstwami. Teraz zainkasuj miliony i wal się”.
Miało być inaczej…
W 2019 roku klub przejął Rocco Commisso, co ciekawe w młodości kibicujący Juventusowi. Już na starcie zaznaczył:
- Nie popełnię z Federico Chiesą tego samego błędu, który popełniono z Baggio. Roby był najlepszym piłkarzem w historii i wymieniono go na pieniądze. Chiesa to nasz mistrz, nie sprzedam go nawet za sto milionów - zapowiadał włosko-amerykański magnat.
Dalszą część historii znamy. Federico Chiesa, kolejny wychowanek Fiorentiny, syn byłego piłkarza Enrico, jak na złość także postanowił zdradzić Florencję.
- Jak Juventus sprowadził Fede Chiesę? Ukradł mi go, dając mu więcej pieniędzy - oburzał się Rocco Commisso. - Kluby takie jak Juventus, Barcelona, czy Inter mogą tyle wydawać, bo są zadłużone przez “brudne zagrywki” - irytował się Włoch.
Cóż, najwyraźniej po raz kolejny doszło do “kradzieży”.
Trudno zresztą dziwić się jego oburzeniu. Stara się we Florencji stworzyć klasową drużynę, a na każdym polu napotyka ogromne problemy. Mimo chęci i możliwości finansowych utrudnia mu się wybudowanie nowego stadionu, a gdy tylko jakiś piłkarz mocniej się wybija, od razu chce odchodzić. I to z reguły do znienawidzonego Juventusu.
- Im dłużej siedzę w tym sporcie, tym mocniej dociera do mnie jak bardzo jest popsuty - twierdzi Włoch. - Jak tylko jakiś piłkarz zacznie grać lepiej, od razu żąda podwyżki. Są 20-latkowie, którzy zarabiają miliony. Wiecie ile ja zarabiałem w pierwszej pracy? 200 dolarów na tydzień - zżyma się Rocco Commisso, choć trudno takie narzekania brać na poważnie.
W jednym z wywiadów wspominał, że co prawda kibice Fiorentiny go kochają, ale w sporej mierze po prostu za pieniądze, które wniósł do klubu. Jest to jednak miłość coraz trudniejsza, czego wyraz dali sympatycy “Violi” wywieszając przerobione zdjęcie Commisso, na który widnieje jako klaun.
Dlaczego to zawsze Juventus?
- To jak dzień żałoby we Florencji. Miałem 15 lat gdy sprzedano Baggio do “Juve” i brałem udział w protestach. Jestem wkurzony. Czemu Fiorentina zawsze musi sprzedawać akurat do Juventusu? - oświadczył Matteo Renzi, były premier Włoch. I trudno dziwić się jego frustracji.
To już druga gwiazda Fiorentiny, której Commisso miał nie sprzedać do “Starej Damy”, a jednak to zrobił.
- Od samego początku mówiłem, że mam zamiar zatrzymać Dusana, tak jak chciałem zatrzymać Chiesę. Rozmawiałem z nim niedawno i myślę, że chce z nami zostać, ale kiedy do gry wejdzie jego agent… - jeszcze niedawno zapewniał właściciel klubu z Florencji.
Krótko później ogłosił jednak, że Serb odrzuca ofertę zostania najlepiej zarabiającym piłkarzem w historii Fiorentiny, nie przedłuży kontraktu i chce odejść. Klub otrzymał wiele propozycji spoza Włoch, przede wszystkim od Arsenalu, jednak Darko Ristić, agent Dusana Vlahovicia, je ignorował. Prawdopodobnie dlatego, że już dużo wcześniej był dogadany ze “Starą Damą”.
- Juventus to zawsze Juventus - podsumował sprawę transferu Ristić. I jest to dobre podsumowanie całej sytuacji. Nawet jeśli “Bianconeri” są obecnie w małym kryzysie, to wciąż stanowią wymarzony klub dla wielu graczy. Mają markę, ogromną bazę kibiców, wielkie przychody i tylko kwestią czasu jest to, kiedy znów włączą się do walki o Scudetto. Ściągając Dusana Vlahovicia Juventus wysyła jasny komunikat. Mimo problemów wciąż mogą wiele i mają wielkie ambicje.
- To duży i zaskakujący transfer. Vlahović to najlepszy młody piłkarz na świecie obok Haalanda i Mbappe. Ma w sobie coś wyjątkowego. Jest ewolucją numeru “9”, silny fizycznie i dynamiczny - zachwyca się Gianluigi Buffon.
W siódmym niebie jest pewnie także Massimiliano Allegri. Dotychczasowe ‘dziewiątki’ Juventusu skutecznością nie grzeszyły. Alvaro Morata zanotował w Serie A jedynie pięć trafień, a Moise Kean dorzucił trzy kolejne. Serb ma na koncie już siedemnaście goli, a w całym 2021 roku dobił do 33 bramek: tym samym wyrównał rekord ligi włoskiej, ustanowiony wcześniej przez Cristiano Ronaldo.