Znany kierowca wraca do ścigania. W końcu uporał się z kłopotami. Dobre wieści dla kibiców F1
Po kilku tygodniach przerwy nastąpi długo wyczekiwany powrót do Formuły 1. Znany kierowca wygrał walkę z kontuzją, dzięki czemu znów pojawi się na torze.
Pod koniec lipca tego roku Daniel Ricciardo ponownie zasiadł w bolidzie Formuły 1. Jego usługami zainteresował się zespół Alpha Tauri. Australijczyk zastąpił w tym teamie Nycka de Vriesa.
Przygoda 34-latka z włoską ekipą została jednak przerwana przez kontuzję. Na treningu przed GP Holandii uczestniczył on w wypadku. Prowadzony przez niego bolid wypadł z toru, po czym uderzył w bandę. W efekcie Ricciardo doznał złamania ręki w siedmiu miejscach.
Po przeprowadzeniu dokładnych badań okazało się, że konieczna będzie operacja. Doświadczony zawodnik udał się w tym celu do Barcelony, gdzie przeszedł zabieg.
Powrót kierowcy Alpha Tauri do ścigania miał nastąpić już w trakcie GP Singapuru. Ból ręki okazał się jednak na tyle duży, że Ricciardo nie wystąpił także w wyścigu na torze w Katarze.
Wiele wskazuje na to, że doświadczony zawodnik w końcu uporał się z kłopotami zdrowotnymi. Jak potwierdził w rozmowie z "BBC Sport" rzecznik prasowy włoskiego teamu, Australijczyk weźmie udział w nadchodzącym GP USA.
Przygotowania do ponownego występu w F1 trwały od kilku tygodni. Przez wiele dni Ricciardo trenował na symulatorze, o czym informował w mediach społecznościowych.
- Mała aktualizacja. Na symulatorze wszystko poszło tak, jak należy. Ręka jest zdolna do jazdy. Austin - wszyscy wiedzą, że kocham to miejsce. Za nic w świecie nie chciałbym przegapić wyścigu w tym miejscu, więc do zobaczenia w Austin - napisał Australijczyk.
Mimo tego, że doświadczony kierowca nie miał zbyt wielu okazji, by wykazać się na torze, może liczyć na pełne zaufanie ze strony zespołu. Nie tak dawno team z siedzibą Faenzie przedłużył z nim kontrakt o kolejny sezon, co oznacza, że 34-latek pojawi się w stawce również w 2024 roku.
Pod nieobecność Ricciardo jego miejsce w bolidzie Alpha Tauri zajmował Liam Lawson. Nowozelandczyk wywalczył nawet dwa punkty, dojeżdżając na dziewiątym miejscu w Singapurze.