"Mydlono nam oczy". Alicja Tchórz uderzyła w Polski Związek Pływacki
Alicja Tchórz skomentowała skandal z niepoprawnym zgłoszeniem polskich pływaków do startu w igrzyskach olimpijskich. - Nie da się odzyskać tego, co straciliśmy - mówi zawodniczka.
Tchórz znalazła się w grupie, która musiała przedwcześnie wrócić do Polski. Poza nią w igrzyskach nie wystartują Aleksandra Polańska, Dominika Kossakowska, Bartosz Piszczorowicz, Jan Hołub i Mateusz Chowaniec.
29-latka zdradziła, że PZP ukrywał przed pływakami, że powstał problem z ich zgłoszeniem. Sama dowiedziała się o tym od znajomego.
- Próbowałam sobie jeszcze tłumaczyć, że to pewnie sytuacja, którą bez problemu da się odkręcić, bo to nie mieściło mi się w głowie. Wtedy jednak okazało się, że problem jest bardzo poważny. Przez kolejne 24 godziny mydlono nam oczy. Mówiono, że wszystko idzie w dobrym kierunku, a do działania włączył się MKOl. Dawano nam do zrozumienia, że walczą o nas wszyscy dokoła. Kiedy jednak FINA wyraźnie się sprzeciwiła naszemu udziałowi, to okazało się, że tak naprawdę nie mamy siły przebicia w federacji. Próbowaliśmy używać znajomości Otylii w radzie zawodniczej. Badaliśmy też sprawę drogą wojskową, żeby dowiedzieć się, czy jest jakakolwiek nadzieja na uratowanie choćby trójki zawodników, którzy zgodnie z regulaminem FINA mogliby wystartować. Niestety federacja zgodziła się tylko na podmiankę trojga zawodników, żeby uratować kilka sztafet - wyjaśniła Tchórz w rozmowie z Onetem.
Zawodniczka przyznała, że straciła ostatnią szansę na występ w igrzyskach olimpijskich. W 2024 roku już w nich nie wystąpi.
- Nie da się odzyskać tego, co straciliśmy. Nie ma też takich słów, którymi mogłabym wyrazić to, co czuję. Po czymś takim uraz w psychice może zostać jeszcze na długie lata - przyznała 29-latka.
Żal Tchórz jest tym większy, że sama organizowała i finansowała swoje przygotowania do igrzysk w Tokio.
- W czasie pandemii, kiedy szukała możliwości treningu, pożyczałam sprzęt z siłowni. Normalnie płaciłam też za wejścia na basen. Nawet teraz, kiedy mieliśmy zgrupowanie w Łodzi, sama kupowałam bilety na siłownię. Każdy z nas musi wykładać swoje środki, bo trzeba przecież kupić odżywki, bo na to pieniędzy nie ma. Sami musimy też płacić za badania czy sprzęt sportowy, bo też nie ma na to środków. Tak się tylko wydaje, że wszystko mamy zapewnione. Nie. Tak nie jest - podsumowała Tchórz.