Głosy oburzenia po ceremonii otwarcia igrzysk. Reprezentant Polski nie gryzł się w język
Ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich 2024 okazała się widowiskiem zapadającym w pamięć. Nie każdy jednak był pod pozytywnym wrażeniem tego, co przygotowali francuscy organizatorzy.
IO 2024 zostały rozpoczęte z pełnym przepychem. Miałby bowiem stanowić konkurencję dla tego, co widzieliśmy w Londynie 2012 roku. Francuzi postawili na odważne projekty.
Część artystyczna była długa i rozbudowana. Wymagała też tytanicznego wysiłku oraz koncentracji. Mimo rzęsistej ulewy z pieczołowitością zaprezentowano każdy układ choreograficzny, podołał również chór wokalny.
Jednocześnie wiele elementów wydarzenia nie spodobało się komentującym. Poszło przede wszystkim o odwołania do religii chrześcijańskiej, występy drag queen oraz inne rozwiązania znane z desek teatrów.
- Obrzydliwe rozpoczęcie Igrzysk. To jest promocja sportu, a nie obnażanie i marsz LGBT! - denerwował się Kacper Adamski, reprezentant Polski w piłkę ręczną.
Szczypiornista nie był osamotniony w swojej opinii. Podobne zdanie wyraziła część polskiego środowiska dziennikarskiego, krytyczny był między innymi Sebastian Staszewski.
Inaczej do sprawy podeszli komentatorzy Eurosportu, którzy czterogodzinną ceremonię określili mianem "fenomenalnej". Zwrócili oni uwagę na to, jak bardzo rozbudowany pomysł został zrealizowany.
Pozytywne wrażenia miała również Anna Kiełbasińska. Polska biegaczka oceniła, że otwarcie propagowało idee innowacji, miłości, dobrych wartości czy atletyzmu.
Chociaż wielkie show w Paryżu zebrało skrajne recenzje, to nie sposób było przejść obojętnie obok przekazywania olimpijskiego ognia. Pochodnię dzierżyli między innymi Zinedine Zidane, Rafael Nadal oraz Serena Williams. Na ostatnim etapie ogień przekazano do balonu, aby mógł wzbić się on w powietrze.
Całość podsumował genialny występ Celine Dion. Wybitna wokalistka zamknęła ceremonię swoim występem na Wieży Eiffla, zaśpiewała piosenkę z repertuaru Edith Piaf.