Hiszpańska federacja rusza na wojnę o Rubialesa. Jej akcja grozi wykluczeniem klubów z europejskich pucharów
Działacze Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej (RFEF) nie cofną się przed niczym w walce o Luisa Rubialesa.
Afera z Rubialesem w roli głównej ciągnie się od poprzedniej niedzieli. Szef RFEF stracił panowanie nad sobą po zwycięskim meczu Hiszpanii z Anglią w finale kobiecego mundialu. Działacz podczas dekoracji pocałował w usta Jennifer Hermoso.
W Hiszpanii rozętała się burza. Rubiales jest krytykowany przez byłych i obecnych piłkarzy czy szefów największych klubów. Z gry w kadrze do czasu zmiany szefa związku zrezygnowały mistrzynie świata.
Rubiales nie zamierza jednak rezygnować ze stanowiska. Mało tego: wydaje się, że razem ze swoim najbliższym otoczeniem ruszył na wojnę przeciwko całemu światu.
RFEF wydało już oświadczenie, w którym winą za całą sytuacje oskarża Hermoso. Na tym nie koniec: Andreu Camps, sekretarz generalny federacji, zwrócił się do UEFA z prośbą o ostrzeżenie rządu Hiszpanii, by ten nie wtrącał się w sprawy związku.
Potencjalnie jego akcja może mieć poważne konsekwencje dla całej hiszpańskiej piłki. Jeśli UEFA dopatrzyłaby się niedozwolonej ingerencji rządu, to mogłaby zawiesić RFEF. To z kolei doprowadziłoby do wykluczenia hiszpańskich klubów z europejskich pucharów. Mamy zatem do czynienia ze swoistym szantażem w obronie Rubialesa.
Hiszpański rząd nie podjął oficjalnych działań przeciwko szefowi RFEF. Publicznie przeciwko niemu wypowiadali się jednak się m.in. premier Pedro Sanchez, wicepremier Yolanda Diaz czy minister ds. sportu Moquel Iceta. Domagano się stanowczych decyzji.
UEFA jeszcze nie zareagowała na zachowanie Rubialesa. Zrobiła to FIFA, która zawiesiła go na 90 dni. Prowadzi też postępowanie dyscyplinarne w jego sprawie